W październiku Wojciech Szczęsny podpisał kontrakt z FC Barceloną. Od tego momentu inkasował pensję, trenował, ale i cierpliwie "grzał ławę", nie pojawiając się na murawie ani na sekundę. Sytuacja zmieniła się na początku nowego roku, choć splendor tego debiutu nie jest zbyt wielki.
Wojciech Szczęsny debiutuje w FC Barcelonie. Rywal mało ambitny
Jeden z najlepszych polskich bramkarzy przerwał swoją piłkarską emeryturę, aby wesprzeć osłabioną FC Barcelonę. Wiele osób mogło mieć nadzieję, iż utytułowany i doświadczony zawodnik gwałtownie wskoczy do pierwszego składu, ale Hansi Flick w kolejnych spotkaniach stawiał jednak na Inakiego Penę.
W sobotę 4 stycznia Szczęsny, a wraz z nim wszyscy kibice w Polsce, doczekał się debiutu. Jego zadaniem było zatrzymanie zawodników klubu Barbastro, grającego na czwartym poziomie rozgrywek w Hiszpanii, czyli na poziomie polskiej III ligi. Nie trzeba więc wyjaśniać, iż nie był to raczej wymagający rywal.
Pocieszeniem może być to, iż trybuny były wypełnione do ostatniego miejsca. Mecz śledziło całe… 5 tys. widzów, bo tyle mieści się na terenie niewielkiego obiektu. Wiele do życzenia pozostawiała także murawa. Gospodarze nie bawili się w malowanie trawy, bo w wielu miejscach po prostu nie było czego farbować.
Niemniej w pierwszym kwadransie spotkania Wojciech Szczęsny aż dwukrotnie miał kontakt z piłką. Za każdym razem po podaniu od kolegów. Mecz rozpoczął się o godz. 19:00. FC Barcelona objęła prowadzenie w 21. minucie, gdy na listę strzelców wpisał się Eric Garcia.