Równo rok temu, gdy Wojciech Szczęsny ogłaszał zakończenie kariery piłkarskiej, nikt nie spodziewał się, iż tak potoczą się jego dalsze losy. Polski bramkarz po kontuzji Marca-Andre ter Stegena podpisał kontrakt z FC Barceloną i kilka tygodni później został podstawowym bramkarzem drużyny Hansiego Flicka. Spisał się na tyle dobrze, iż Barca postanowiła przedłużyć z nim kontrakt o dwa lata.
REKLAMA
Zobacz wideo Urban nie wytrzymał! "Czy ja się nie przesłyszałem?!"
"Mnie to tak bolało. Tam wszyscy mieli tak wywalone na to"
W ubiegłym sezonie Barcelona ze Szczęsnym w bramce zdobyła mistrzostwo Hiszpanii, Superpuchar oraz Puchar Króla. Hansi Flick całkowicie odmienił Dumę Katalonii, która ponownie zaczęła zachwycać swoją ofensywną grą. W 60 spotkaniach ubiegłych rozgrywek Barca odniosła 44 zwycięstwa, siedmiokrotnie zremisowała, a dziewięciokrotnie przegrywała. Jej bilans bramkowy to 174:72.
Jednak nie wszyscy są entuzjastami stylu gry drużyny Hansiego Flicka. Taką osobą jest... Wojciech Szczęsny! - To jednak nie jest mój futbol. Ja doceniam to, co zrobiła Barcelona, pięknie się to oglądało z pozycji boiska. Ale to nie jest mój futbol - wypalił w najnowszym odcinku "Prosto w Szczenę" na kanale Foot Truck na YouTube.
- Uważam, iż ten zespól mógłby inaczej rozpoznawać zagrożenie i nie grać przez 90 minut dokładnie tak samo. Konieczność strzelenia na 5:0 przy wyniku 4:0 i zapominanie o bronieniu - mnie to tak bolało. Tam wszyscy mieli tak wywalone na to. Jako kibic kochałbym Barcelonę, jako zawodnik ofensywny jeszcze bardziej. Jako bramkarz - próbowałem negocjować. Jestem to choćby w stanie przyjąć jako idealną filozofię futbolu, ale nie przez 90 minut - kontynuował Szczęsny.
- To dziwnie brzmi, bo ja w 30 meczach zachowałem 14 czystych kont, ale jak już traciliśmy bramki, to raczej nie jedną. Do włoskiego futbolu prędzej bym wziął Czesława Michniewicza niż Flicka - wypalił na koniec z uśmiechem.