Sytuacja w tabeli ligi hiszpańskiej jest jasna. Barcelona prowadzi z przewagą czterech punktów nad Realem i choćby porażka w niedzielnym El Clasico nie odbierze jej szans na mistrzostwo Hiszpanii. Wystarczy, iż nie potknie się w kolejnych spotkaniach z Espanyolem, Villarrealem i Athletikiem Bilbao, a będzie cieszyć się z trzeciego w tym sezonie trofeum - po Superpucharze i Pucharze Króla.
REKLAMA
Zobacz wideo
Barcelona pod ścianą. Znów brakuje pieniędzy
Na tym jednak wielkie emocje w klubie wcale się nie zakończą. Prezydent Joan Laporta znów bowiem musi czarować i szukać pieniędzy, aby wyprowadzić drużynę z finansowego dołka.
W styczniu, mimo całej kołomyi z zarejestrowaniem Daniego Olmo, wydawało się, iż klub wyszedł już na prostą. Jednak umowa na sprzedaż 475 tzw. miejsc VIP na kolejne 30 lat została zakwestionowana przez audytorów. La Liga orzekła więc, iż Barcelona z powodu wysokiego zadłużenia i przekroczenia limitu wynagrodzeń nie może korzystać z tzw. zasady 1 za 1, czyli iż może wydać na wzmocnienia każde nowo pozyskane euro. I iż adekwatnie wbrew wcześniejszym doniesieniom klubu nigdy w tym sezonie choćby nie była blisko, by tę zasadę realizować. A to znaczy, iż nie było żadnych podstaw, by rejestrować Olmo na stałe. Prezydent La Ligi Javier Tebas już się szykuje, aby wytoczyć nowe armaty w walce z Barceloną o zatwierdzenie zawodnika w kolejnym sezonie. Decyzja Wyższej Rady Sportu, która na podstawie prawa pracy potwierdziła tymczasowo Olmo do gry, obowiązuje tylko do 30 czerwca.
Teraz więc realizowane są gorączkowe prace na stadionie Camp Nou przez 24 godziny na dobę, aby trybuny z miejscami VIP przynajmniej wybudować. Audytorzy zakwestionowali bowiem zaksięgowanie 100 mln euro z tytułu ich sprzedaży przed zakończeniem budowy. Barcelona ma czas do 30 czerwca, aby spełnić wymagania. Tego dnia La Liga orzeknie, czy kataloński klub zmieścił się w limicie wydatków, czy nie. jeżeli władze ligi orzekną, iż nie, to Barcelonę czekają kolejne restrykcje finansowe, jeżeli chodzi o wydatki na transfery i limit wynagrodzeń w drużynie.
Fatalne wieści dla Barcelony. Zacznie się wyprzedaż
Jednak samo ukończenie konstrukcji nie zapewni Barcelonie, iż La Liga powiększy limit wydatków klubu o nowo pozyskane 100 mln. Zdaniem audytorów suma ta powinna być rozłożona w budżecie klubu na okres trwania umowy, a nie księgowana jako jednorazowy przychód.
To by oznaczało, iż w klubowym budżecie znów zieje wielka dziura, której nie ma jak zasypać, a jedynym rozwiązaniem będzie wyprzedaż zawodników. Na nowe dźwignie finansowe, które stosował klub np. przy transferze Roberta Lewandowskiego, już nie ma szans. La Liga ich zabroniła.
Ze sprzedażą zawodników oczywiście nie byłoby problemu. Za samego Lamine Yamala PSG gotowe było zapłacić 250 mln euro. Tyle iż sprzedaż takiego zawodnika byłaby wyrwaniem Barcelonie serca. Nikt w klubie nie zdecyduje się na taki ruch, choćby gdyby w oczy zajrzało mu bankructwo. Podobnie bez sensu z punktu widzenia przyszłości drużyny byłaby sprzedaż Gaviego, Pedriego czy Pau Cubarsiego, z którymi Barcelona niedawno przedłużyła umowy.
jeżeli chodzi o starszych graczy, to klub jest otwarty na ich oddanie. I tu pada nazwisko Lewandowskiego. Polak miał już ponoć lukratywne oferty z Arabii Saudyjskiej. Tak pisała hiszpańska prasa. Nie wiadomo jednak, czy rzeczywiście była to inicjatywa klubów z Saudi Pro League, czy balon próbny, by sprawdzić, jak na takie przecieki będzie reagował Lewandowski. Polak oczywiście nie zamierza się donikąd ruszać. Jego kontrakt jest istotny jeszcze rok. Szefowie Barcelony oficjalnie cieszą się z takiej postawy bramkostrzelnego Polaka, ale z drugiej strony żałują, iż nie wpłynie na konto klubu żadna okrągła sumka ze sprzedaży weterana. Pomogłaby ona razem z 20 milionami kolejnej rocznej pensji Lewandowskiego zrobić nieco miejsca w budżecie, choćby na przedłużenie umowy Yamala, któremu obecny kontrakt kończy się 30 czerwca 2026 roku.
Co z przedłużeniem kontraktu Yamala?
O pozostanie zawodnika reprezentacji Hiszpanii w klubie kibice nie muszą się martwić. choćby gdy nie będzie miejsca w budżecie na płace na nową umowę, La Liga zarejestruje nowy kontrakt Yamala. Jego dotyczą inne przepisy.
Liga hiszpańska zatwierdzi do gry każdego zawodnika do 24. roku życia, jeżeli był związany z klubem, z którym przedłuża umowę, co najmniej trzy lata. La Liga chce w ten sposób uniknąć sytuacji, w której hiszpańskie kluby zmuszone byłyby wyprzedawać za bezcen swoich wychowanków. Jednak choćby w tym wypadku przekroczenie budżetu na płace nie jest bezkarne. To znaczy: klub ma więcej czasu (rok), aby uzyskać dodatkowe dochody, aby wrócić pod próg limitu, ale gdy mu się to nie uda, pensja zawodnika w kolejnym sezonie będzie obciążać budżet w podwójnej sumie.
A jeżeli chodzi o Yamala to będą kwoty niebagatelne. Według przecieków agent piłkarza Jorge Mendes wynegocjował dla niego najwyższą pensję w Barcelonie. Spekuluje się, iż kwota ta będzie oscylowała w granicach 35 mln euro za sezon. Umowa ma trwać do czerwca 2030 roku. Z jej ogłoszeniem klub czeka do 18. urodzin zawodnika (13 lipca).
Jednym słowem lato w Barcelonie znów będzie gorące nie tylko pod względem temperatur w stolicy Katalonii. Możemy się spodziewać lawiny spekulacji o transferowych. Pierwsi na liście do oddania są Ronald Araujo i Andreas Christiansen, jednak gdyby znaleźli się chętni z grubym portfelem, to Barcelona oddałaby choćby Raphinhę, choć był on jednym z najlepszych zawodników w tym sezonie i to nie tylko w Barcelonie, ale i na świecie.
Lewandowski może spać spokojnie, choć prasa co chwilę spekuluje o pozyskaniu jego następcy, który posadziłby Polaka na ławce rezerwowych. Jednak w obecnej sytuacji budżetowej klubu nie ma na to szans. Natomiast los Szczęsnego uzależniony jest od Inakiego Peny. jeżeli Katalończykom uda się sprzedać tego bramkarza, to pewnie Polak dostanie ofertę przedłużenia umowy. Jest bowiem opcją bardzo wartościową i pod względem sportowych jak i finansowym.