Szczere wyznanie olimpijki. W ten sposób zarabia na karierę

2 miesięcy temu
Zdjęcie: fot. Instagram @speed_skater


"Mogę teraz trenować w pełnym wymiarze godzin, zapewniając sobie sprzęt, którego potrzebuję" - napisała Alexandra Ianculescu o powodach założenia konta na platformie Onlyfans. Sportsmenka reprezentowała Rumunię na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu w 2018 roku, a teraz ma inny cel w innej dyscyplinie sportowej. W jego spełnieniu pomagają jej pieniądze zarobione na platformie dla dorosłych.
Alexandra Ianculescu to Rumunka, która w wieku dwóch lat wyemigrowała z rodzicami do Toronto. Od dziecka uprawiała narciarstwo, tenis i łyżwiarstwo. Na zimowych igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu w 2018 roku Ianculescu zajęła ostatnie, 31. miejsce w konkurencji łyżwiarstwa szybkiego na 500 metrów.


REKLAMA


Zobacz wideo Świątek bez trenera! Pożegnała się z Wiktorowskim


Trzy lata temu Alexandra Ianculescu zakończyła karierę i zaczęła uprawiać kolarstwo szosowe i torowe. Jej celem jest spróbowanie sił w nowej dyscyplinie, a ambicją wystąpienie w barwach Kanady na letnich igrzyskach olimpijskich w Los Angeles w 2028 roku w kolarstwie. Żeby mieć pieniądze na rozwój sportsmenka postanowiła otworzyć konto na platformie Onlyfans, gdzie publikuje treści dla dorosłych. Wszystko oczywiście za miesięczną opłatą.
Olimpijka z Pjongczangu o powodach założenia konta na Onlyfans. Pieniądze były w tym kluczowe
W jednym z postów Ianculescu wyjaśniła, dlaczego zdecydowała się na taki krok. "Zacznijmy od negatywów. Rzecz w tym, iż świat zawsze będzie cię oceniał i to niezależnie do tego, czy zdecydujesz się podjąć działania, czy nie. Niezależnie od tematu: jesteś za duży albo za mały, za gruby albo za chudy, za dziwny lub nudny. Na szczęście w bardzo młodym wieku zrozumiałam, iż zawsze będę robiła rzeczy po swojemu. Tak było, gdy ogoliłam głowę w 7 klasie, chcąc wyglądać jak Sinead O’Connor [irlandzka piosenkarka - przyp. red.]" - napisała.


"W 2021 postanowiłam założyć to konto, ponieważ ciągle dostawałam szalone liczby polubień pod zdjęciami w bikini, a ludzie sugerowali ich sprzedaż na tej platformie. Myślałam, iż to żart i nie chciałam być postrzegana jako ktoś znany ze sprzedawania zdjęć w bikini. Szczególnie biorąc pod uwagę, iż ciężko pracowałem jako sportowiec, ciężko pracowałem, aby mieć wykształcenie, mówić wieloma językami i naprawdę kocham swój wizerunek" - podkreśliła.
Ianculescu przyznała, iż pierwszy miesiąc na nowej platformie i zarobione wtedy pieniądze całkowicie zmieniły jej życie "na lepsze". "Mogę teraz trenować w pełnym wymiarze godzin, zapewniając sobie sprzęt, którego potrzebuję, wymarzone rowery, oszczędzając na inne życiowe cele. Mogę się nimi cieszyć w taki sposób, iż nie muszę poświęcać swojego życia sportowego, aby pracować na trzy etaty, jak kiedyś w przeszłości, gdy dążyłam do spełnienia olimpijskich marzeń" - dodała.


Na koniec Ianculescu stwierdziła, iż opinie ludzi "nie opłacają jej rachunków". "Zamierzam dalej to konto posiadać i wykorzystywać na maksa, bo podoba mi się to, jak komfortowo poczułam się we własnym ciele i jak nauczyłam się kochać siebie w inny sposób" - podsumowała, zaznaczając, iż nie zwraca uwagi na opinie innych, gdyż "wybrała swoją drogę".
Idź do oryginalnego materiału