Syryjczycy pokazali Rosjanom drzwi. Wielka ewakuacja w Tartus

6 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Google Maps


Po prawie dwóch miesiącach niepewności, nowe syryjskie władze wykonały ruch. Umowa na dzierżawę Rosjanom portu w Tartus do 2066 roku została wypowiedziana ze skutkiem natychmiastowym. Rosyjskie transportowce od dawna stojące w gotowości na redzie weszły do portu i prawdopodobnie zaczęły ewakuację.
Wypowiedzenie dzierżawy na razie dotyczy tylko jej części cywilnej, w ramach której rosyjska firma Stroytransgaz miała zatrzymywać 65 procent dochodów z działalności portu, w zamian za obietnicę inwestowania w niego. Pomimo licznych twierdzeń w mediach społecznościowych i mediach, syryjskie władze i Rosjanie potwierdzili, iż nie ma jeszcze decyzji odnośnie rosyjskiej bazy wojskowej. Rozmowy mają trwać, ale ruchy rosyjskich statków wskazują, iż Moskwa nie ma wielkich nadziei.


REKLAMA


Zobacz wideo


Rosyjska firma wyproszona
Rosja zawarła umowę na dzierżawę części syryjskiego portu Tartus w 2017 roku z reżimem Baszara al-Assada. Miała obowiązywać 49 lat, do 2066 roku. Obejmowała nie tylko prawo do stacjonowania w porcie rosyjskich okrętów, ale też przywileje dla rosyjskich firm w zakresie cywilnej działalności biznesowej. Stroytransgaz zobowiązał się do zainwestowania w port pół miliarda dolarów, w zamian za wspomniane 65 procent dochodów z jego działalności. Nowe syryjskie władze ową umowę dzierżawy wypowiedziały. W środę Ministerstwo Informacji oświadczyło, iż "od dzisiaj wszystkie zyski z działalności portu należą do Syrii". Nieokreślona z nazwy rosyjska firma zarządzająca miała zostać poproszona o natychmiastowe wyniesienie się z Tartus. Niemal na pewno oznacza to Stroytransgaz.
W oświadczeniu nie ma nic o aspekcie wojskowym rosyjskiej obecności w syryjskim porcie. Początkowo wydawało się, iż wojsko też zostało wyproszone, ale Damaszek tego nie potwierdził. Syryjski minister obrony powiedział egipskiej gazecie "Al-Masry Al-Youm", iż w Moskwie ciągle realizowane są rozmowy w kwestii rosyjskich baz i nic nie zostało jeszcze ostatecznie postanowione. Podobnie piszą rosyjskie TASS oraz "Izwiestia". Wypowiadający się dla nich komentatorzy nie są jednak szczególnie optymistyczni. Trwające od ponad miesiąca negocjacje ciągle nie dały rezultatu i już co najmniej raz nieoficjalnie informowano o ich "fiasku", albo byciu "blisko załamania".
O tym, jaką nadzieję Rosjanie mają na utrzymanie się w Syrii, wiele mówi to, iż nie tylko są już przygotowani na najgorsze. Ewakuacja adekwatnie już trwa. Rosyjskie okręty opuściły Tartus jeszcze w grudniu, po upadku reżimu Assada. Najpierw niby na ćwiczenia, ale po nich do bazy już nie wróciły. Do dzisiaj stoją zakotwiczone na obrzeżach redy portu, większość około 6-8 kilometrów od niego, a niektóre krążą jeszcze dalej w odległości kilkudziesięciu kilometrów. Widać je na zdjęciach satelitarnych.


Do okrętów dołączyły w pierwszej połowie stycznia dwa rosyjskie statki wchodzące w skład tak zwanego "syryjskiego ekspresu", czyli zajmujące się transportem sprzętu wojskowego na trasie Rosja-Syria. To Sparta I i Sparta II, które przybyły z Morza Bałtyckiego. Razem z nimi płynął też Ursa Major, ale 23 grudnia zatonął krótko po przepłynięciu cieśniny Gibraltarskiej w wyniku "eksplozji w maszynowni". Pojawiły się nieoficjalne twierdzenia, iż to sprawka ukraińskiego wywiadu, ale nie ma dowodu.


Początek ewakuacji sprzętu
Oba statki Sparta do poniedziałku stały na redzie razem z okrętami. Wcześniej miały nie otrzymać zgody na wejście do portu. Tam na nabrzeżach stanowiących teren rosyjskiej bazy morskiej, już od grudnia Rosjanie gromadzili swój sprzęt wycofywany z innych placówek na terenie Syrii. Na zdjęciach satelitarnych widać ponad setkę różnego rodzaju pojazdów ustawionych przy nabrzeżach, najpewniej przygotowanych do załadunku na statki. Po tygodniach czekania w poniedziałek Sparta I i II weszły do portu i zacumowały na terenie bazy. Nie ma na razie dobrej jakości zdjęć satelitarnych, które potwierdziłyby ładowanie sprzętu na ich pokłady. Nad Tartus i okolicą zalegają chmury, które na razie uniemożliwiają obserwację inaczej niż przy pomocy satelitów radarowych. Te pokazują łącznie 5 statków przy nabrzeżach rosyjskiej bazy.


Zbieżność wpłynięcia transportowców do portu, zgromadzenia w nim licznych pojazdów, oraz informacji o zerwaniu cywilnej części umowy na dzierżawę, raczej nie są przypadkowe. Rosjanie ewidentnie nie mają wielkich nadziei na utrzymanie swojej obecności w Syrii. Przynajmniej nie w takiej formule jak wcześniej. Nie ma pewności co stanie się ze sprzętem, który prawdopodobnie właśnie jest ładowany na statki. Nie jest to jakieś ciężkie uzbrojenie. W większości lekkie pojazdy opancerzone i ciężarówki różnej maści. Najcenniejszy sprzęt w rodzaju systemów przeciwlotniczych czy walki elektronicznej Rosjanie kierowali do bazy lotniczej Humajmim położonej kilkadziesiąt kilometrów na północ od Tartusu. Stamtąd już od tygodni jest on wywożony na pokładach ciężkich samolotów transportowych. Tak samo jak w Tartus tam też nie ma jednoznacznej decyzji Syryjczyków i całkowitej ewakuacji, ale wstępna i przygotowania jak najbardziej.
Obecne władze Syrii wywodzą się z ruchów rebelianckich o podłożu islamistycznym, które traktowały Rosję jako jednoznacznego wroga od początku jej interwencji na rzecz reżimu Assada w 2015 roku. Rosjanie odpłacali się przez lata, nazywając ludzi teraz rządzących Syrią "terrorystami". Powiedzieć, iż ich aktualne relacje są trudne, to nie powiedzieć nic. Polityka jest jednak polityką i obie strony prowadzą od grudnia rozmowy. Nowe władze Syrii muszą rządzić zrujnowanym i niestabilnym krajem, więc chętnie przyjmą każde pieniądze oraz pomoc. Rosyjskie najpewniej też, jeżeli warunki będą akceptowalne. Obie strony mogą więc jeszcze zaskoczyć i ostatecznie rosyjskie wojsko w jakiejś formie będzie mogło zostać w nowej Syrii.


Niepewna przyszłość Rosjan w regionie
Utrata baz w Tartus i Humajmim byłaby dla Rosjan poważnym problemem. Ta pierwsza to ich jedyna zagraniczna baza morska. Ich okręty używały jej od początku lat 70., głównie jako punktu uzupełniania zapasów dla Flotylli Śródziemnomorskiej, która większość czasu spędzała w ruchu na Morzu Śródziemnym, pokazując siłę ZSRR i Rosji. Jej główna baza i tak była w Sewastopolu. Teraz dostęp do niej jest zablokowany, ponieważ Turcja z powodu wojny w Ukrainie zamknęła dla rosyjskich okrętów cieśniny Czarnomorskie. Rosjanom zostały więc bazy na Bałtyku i Dalekiej Północy, które są jednak kilka razy dalej. Utrzymanie w oparciu o nie stałej obecności na Morzu Śródziemnym będzie trudne i wymagające większej ilości okrętów oraz jednostek zaopatrzeniowych. Choć nie jest wykluczone, iż Rosjanie znajdą sobie jakiś inny przyczółek.


Już od przełomu grudnia i stycznia rosyjskie wojsko zwiększa swoją obecność we wschodniej Libii, gdzie rządzi separatysta, generał Khalifa Haftar, nieuznający władz w Trypolisie i prowadzący z nimi ze zmiennym natężeniem wojnę. Rosjanie od lat mają z nim dobre relacje i pomagają mu uzbrojeniem oraz doradcami. Wiele lotów ewakuacyjnych z Humajmim miało swój koniec właśnie na terenach kontrolowanych przez Haftara. Nie ma doniesień o przerzucaniu tam sprzętu morzem. Gdyby Sparta I i II udały się do Bengazi, nie byłoby to wielkim zaskoczeniem. Na razie nie ma jednak żadnych pewnych informacji o zawarciu jakiegoś porozumienia o bazach pomiędzy Haftarem a Rosją. Wschodnia Libia byłaby jednak dla Rosjan dogodna. Bengazi jest w zasięgu lotu podstawowego rosyjskiego samolotu transportowego Ił-76. Port w tymże mieście, albo w Tobruku, mógłby się nadać dla rosyjskich okrętów.
Rosjanie na pewno są żywotnie zainteresowani utrzymaniem jakiejś bazy w basenie Morza Śródziemnego. Bez niej będzie im trudno nie tylko grać rolę ważnego gracza w regionie, ale też utrzymywać swoje wpływy w Afryce. Bezpośrednie loty z ciężkimi ładunkami do Mali czy Republiki Środkowoafrykańskiej z Rosji nie są możliwe. Potrzeba międzylądowania w miejscu, gdzie nikt nie będzie zadawał pytań o to, co jest na pokładzie. Pytanie, czy Rosjanie uwiązani w Ukrainie mają dość środków, aby przekonać do gościnności nowe władze Syrii albo Haftara.
Idź do oryginalnego materiału