Świątek wywołała burzę. Wystarczyło jedno słowo. "To było żenujące"

8 godzin temu
Iga Świątek odpadła z tegorocznego US Open po przegranej z reprezentantką gospodarzy Amandą Anisimovą. Amerykańscy dziennikarze w rozmowie ze Sport.pl tłumaczą, co ich zdaniem zadecydowało o takim rozstrzygnięciu. Odnoszą się także do ostatniej konferencji prasowej naszej tenisistki. "To było żenujące pytanie", "Jedno słowo prawdopodobnie sprowokowało Igę, było niefortunne" - słyszymy.
Iga Świątek przegrała z Amerykanką Amandą Anisimovą 4:6, 3:6 w ćwierćfinale US Open. Tym samym Polka wyrównała w Nowym Jorku swój wynik z zeszłego roku, gdzie wówczas lepsza okazała się inna reprezentantka gospodarzy - Jessica Pegula (2:6, 4:6). Rozmawiamy z amerykańskimi dziennikarzami tenisowymi, pytając, co ich zdaniem zadecydowało o wygranej Anisimovej nad Świątek.


REKLAMA


Zobacz wideo Jak Iga Świątek! Englert, Daniec, Strasburger i wiele innych gwiazd błyszczy na korcie


Nasi rozmówcy od razu przywołują poprzednie spotkanie między Polką a ich rodaczką. W połowie lipca nasza tenisistka pokonała Amandę Anisimovą w finale Wimbledonu 6:0, 6:0. Takiej dominacji nikt się nie spodziewał, to był najbardziej jednostronny mecz o tytuł wielkoszlemowy od lat. - Myślę, iż Anisimova pokazała, iż porażka w Londynie bez ugranego gema nie odzwierciedlała jej normalnego poziomu gry. Świątek prezentowała się wtedy tak znakomicie, iż prawdopodobnie wygrałaby ten finał z każdą przeciwniczką, a Amanda ewidentnie nie była tego dnia sobą - mówi w rozmowie ze Sport.pl Amy Lundy Dahl, dziennikarka portalu Tennisconnected.com.
Inny mecz niż w Wimbledonie
Jej zdaniem w ćwierćfinale US Open zadecydowały trzy czynniki - warunki, w jakich panie grały, słabość naszej tenisistki z forhendowej strony oraz przy własnym podaniu. - Amanda wykorzystała nawierzchnię, na której czuje się dobrze i zaburzyła komfort Igi na forhendzie, który nie funkcjonował najlepiej. Dodatkowo Iga miała tego dnia słabszy serwis, co zdarza się każdemu, ale było tym bardziej odczuwalne, gdy po drugiej stronie Amerykanka tak świetnie returnowała - uważa Dahl.
Iga Świątek nie serwowała tak dobrze, jak w poprzednich meczach, a Amanda Anisimova wykorzystała to - atakowała jej drugie podanie, wchodziła głęboko w kort, wywierała presję. Jon Wertheim ze stacji CBS, redaktor "Sports Illustrated" także nawiązuje do ich wcześniejszego pojedynku rozgrywanego na trawie w stolicy Wielkiej Brytanii.
- Wszyscy pamiętali Wimbledon i chcieli zobaczyć, jak Anisimova się podniesie. Ale jeżeli chcemy pominąć ten wątek, to pamiętajmy, iż panie zmierzyły się na korcie twardym w USA, co stanowiło okoliczności sprzyjające dla Amerykanki. Gdy Amanda wygrała pierwszego gema, doszło do ciekawej sytuacji - nagle krzyknęła głośno. Można było interpretować to tak, iż ulżyło jej, bo już nie przegra do zera. Od tego momentu obserwowaliśmy zupełnie inny pojedynek - tłumaczy Wertheim.


Jego zdaniem Polka nie dała rady awansować do półfinału, bo nie zareagowała odpowiednio na to, co działo się po drugiej stronie kortu. - Anisimova gra mocno, nie porusza się jak Świątek, ale potrafi dyktować tempo wymian. I to był po prostu naprawdę solidny jej występ. A Świątek sprawiała wrażenie trochę przytłumionej przebiegiem rywalizacji - dodał.


Amanda Anisimova była kilkukrotnie pytana o porównanie między ich meczami w Wimbledonie, a US Open. Wspominając o finałowym starciu w Londynie, tłumaczyła: "Szybko sobie z tym wtedy poradziłam. Płakałam może przez pół godziny, a potem już tylko się z tego śmiałam. Taka porażka dała mi wiele doświadczenia na przyszłość. Między innymi dzięki niej jestem dziś z siebie tak dumna. Nauczyłam się oraz pokazałam innym, iż jeżeli zachowasz pozytywne nastawienie i gwałtownie przepracujesz sobie w głowie niepowodzenie, rezultaty mogą być wyłącznie dobre".
Działo się na konferencji
Po meczu Polki z Amerykanką głośno było także wokół konferencji prasowej naszej tenisistki. Iga Świątek po ćwierćfinale otrzymała pytanie, na które w reakcji doszło do ożywionej dyskusji z dziennikarzem. Znany brytyjski przedstawiciel mediów tenisowych Dawid Law, który w tej chwili współpracuje m.in. z "The Tennis Podcast", zaczął serię pytań do Świątek od: "Zagrałaś ostatnio wiele spotkań, w tym na Wimbledonie, turniejach w USA i Kanadzie, jak bardzo jesteś zmęczona?".


Świątek odpowiedziała: "Nie wiem. Moje mecze nie były bardzo wykańczające". Wtedy dziennikarz dodał: "Czy czujesz, iż potrzebujesz przerwy mentalnej (mental break - z angielskiego)?". Tenisistka od razu zareagowała, dopytując: "Dlaczego tak powiedziałeś?". Law tłumaczył, iż po prostu się zastanawia, a Polka wskazała, iż grała dużo, bo tak jest układany kalendarz - nie przez nią, a przez władze tenisa. Potem jeszcze sama zapytała rozmówce, czy on potrzebuje przerwy mentalnej. - Tak, potrzebuję takiej - wyznał wspomniany dziennikarz. - To co tu jeszcze robisz? - kontynuowała. - Muszę dotrwać do końca turnieju - przekazał Law. - Powodzenia - tak zakończyła Świątek ich wymianę zdań.


Zamieszanie na konferencji prasowej było szeroko komentowane, nie tylko przez kibiców, ale także przez część przedstawicieli mediów. Jak na to spięcie patrzą nasi rozmówcy? Amy Lundy Dahl tłumaczy: "Pomyślałam, iż dziennikarz próbował w ten sposób usprawiedliwić jej porażkę albo włożyć podobne słowa w jej usta. Iga jest zawodową sportsmenką i sześciokrotną mistrzynią Wielkiego Szlema. Doskonale radzi sobie z porażką i potrafi wytłumaczyć, dlaczego do niej doszło. Podsumowując, to pytanie było żenujące".
Czytaj także: Tomaszewski uderza po meczu z Finlandią
Jon Wertheim przyznaje, iż był zaskoczony tym, co wydarzyło się na konferencji Świątek. - Myślę, iż użycie słowa "mentalny" mogło wywołać taką reakcję, sprowokować Igę, a pytanie mogło brzmieć inaczej: "Czy potrzebujesz przerwy?". Jego zdaniem wiceliderka rankingu w przeszłości słusznie wypowiadała się o tym, iż sezon jest za długi, co niesie za sobą wiele wyzwań nie tylko na polu fizycznym, ale i psychicznym. - Iga rozegrała ostatnio wiele spotkań, turnieje w Kanadzie oraz w Cincinnati realizowane są dłużej niż wcześniej (wydłużone do dwóch tygodni - przyp. red.). Wypadła słabiej w ćwierćfinale US Open i wydawało się rozsądnym zapytać, czy potrzebuje przerwy. Myślę, iż to jedno słowo ją zdenerwowało, było prawdopodobnie niefortunne - dodaje Wertheim.
Kulisy US Open
Amerykański dziennikarz na koniec poprosił, by podkreślić, iż sytuacja naszej tenisistki jest dziś korzystna, a przegrana w 1/4 US Open nie powinna zmieniać tego obrazu. Polka po wygranej w Wimbledonie zwyciężyła także w imprezie WTA 1000 w Cincinnati, a w rywalizacji par mieszanych w Nowym Jorku doszła razem z Casperem Ruudem do finału, zostając wicemistrzami turnieju wielkoszlemowego.


Na ten ostatni wynik zwraca też uwagę Jon Wertheim. - Warto przywołać, co działo się za kulisami w USA - dostała tyle pochwał za mikst. Mogła z łatwością wytłumaczyć się: "Słuchajcie, właśnie wygrałam zawody w Cincinnati. Nie mogę być w Nowym Jorku, żeby wystąpić w turnieju gry mieszanej, bo ten rusza za 24 godziny". Ale przyleciała i odniosła sukces, docierając aż do finału, co zasługuje na duże uznanie, usłyszałem mnóstwo pozytywnych słów kierowanych do Igi za to, iż zdecydowała się zagrać i jak sobie poradziła. Ćwierćfinał w singlu jest pewnie poniżej jej oczekiwań, ale ogólnie może być naprawdę zadowolona z tego, jak jej minęły ostatnie dwa miesiące. Znajduje się w zupełnie innym miejscu niż jeszcze w połowie sezonu - podkreślił.
W sobotę w finale US Open Amanda Anisimova przegrała z Aryną Sabalenką 3:6, 6:7. Tym samym Amerykanka drugi raz z rzędu nie dała rady zwyciężyć w finale imprezy wielkoszlemowej. Na pocieszenie od poniedziałku awansowała na czwarte miejsce w rankingu WTA, najwyższe w karierze. Amerykanie mają się z czego cieszyć, bo w czołowej "10" są także Coco Gauff (3.), Madison Keys (6.) oraz Jessica Pegula (7.).


Przed Wami najnowszy Magazyn.Sport.pl! Polscy koszykarze zagrają w Katowicach o mistrzostwo Europy. Korespondenci Sport.pl czuwają, a już teraz mamy oryginalny starter pack kibica basketu. Ekskluzywne wywiady, odważne felietony i opinie przeczytasz >> TU
Idź do oryginalnego materiału