Świątek skończyła grać, a kibice zawołali Abramowicz. Sceny w Gorzowie

2 godzin temu
Iga Świątek ekspresowo wygrała swój pierwszy mecz w Gorzowie Wielkopolskim, po czym chyba choćby nie widziała, jak kibice zawołali Darię Abramowicz. Trzeba powiedzieć wprost: pierwszego dnia turnieju Billie Jean King Cup ciekawsze i ważniejsze rzeczy działy się poza kortem niż na nim. Zwłaszcza gdy na koniec Świątek zaskoczyła na konferencji prasowej.
Iga Świątek spędziła tylko 43 minuty na korcie, a później co najmniej 20 na niespiesznym spacerze prowadzącym z kortu do szatni. W tej drodze rozdała pewnie z tysiąc autografów i zrobiła sobie kilkadziesiąt jak nie kilkaset zdjęć z kibicami.

REKLAMA







Zobacz wideo Iga Świątek? "Trudny temat". Karol Strasburger z ważnym przesłaniem



Piątek w Gorzowie Wielkopolskim był dla gwiazdy światowego tenisa wyjątkowy. A chyba jeszcze więcej znaczył dla jej fanów. W lipcu 2023 roku Świątek wygrała turniej w Warszawie. Od tamtego czasu aż do teraz nie rozegrała w Polsce żadnego meczu. Jej występ przeciw Elyse Tse z Nowej Zelandii nie przejdzie do historii, bo rywalka była za słaba i Iga wygrała gładziutko 6:0, 6:1. Ale wydarzenia pomeczowe na pewno wielu ludzi zapamięta na zawsze. Wygląda na to, iż Świątek również.


Świątek ruszyła w tłum i się zaczęło!
Niemal od razu po ostatniej piłce meczu Igi rozpętało się szaleństwo. Świątek ruszyła do kibiców. Tak to wyglądało:






Kamil Kołsut, czyli dziennikarz, który od niedawna pracuje w Polskim Związku Tenisowym, towarzyszył Idze i opowiadał później, iż dzieciaki niemal mdlały ze szczęścia, gdy Iga zwróciła na nie uwagę i dała autograf albo/i zrobiła sobie z nimi wspólne zdjęcie. Podobno w jednym przypadku kilka zabrakło, a potrzebna byłaby interwencja medyków.
Tak ochroniarz został bohaterem
Z kolei interwencji ochroniarza swoje wielkie szczęście zawdzięcza Emilka z Krakowa. Przebijałem się przez tłum, żeby dotrzeć do sektora w pobliżu którego przebywała Świątek, gdy spotkałem tę dziewczynkę. Uśmiechała się tak promiennie, iż od razu było jasne, co się stało. Chętnie i dumnie zaprezentowała autograf od Igi złożony na specjalnej, dużej piłce tenisowej, jakie fani kupują właśnie po to, żeby zbierać na nich podpisy. A po chwili Emilka dziękowała panu ochroniarzowi. Od mężczyzny dowiedziałem się za co – pomógł małej fance przedostać się do jej idolki.









Kibice pomysłowi, a dzieciaki rządzą!
Razem z Emilką z Krakowa podpis Igi na swojej piłce prezentowała też Jagoda z Torunia. Z Torunia do Gorzowa przyjechały również trzy dorosłe fanki Igi wyposażone w taki balon.






To był jeden z najbardziej efektownych rekwizytów, które można było zobaczyć na trybunach. interesujące były też hasła na transparentach. Na przykład ten małej Zuzy:






Dzieciaki królowały też za trybunami. W pobliżu szatni bardzo dużym zainteresowaniem cieszył się specjalny kort ustawiony przez PZT z myślą właśnie o najmłodszych.





Dzieci grają w tenisa podczas turnieju Billie Jean King Cup w Gorzowie WielkopolskimŁukasz Jachimiak





To są piękne obrazki, bo jeżeli sport uznajemy – a przecież uznajemy! – za istotną dziedzinę życia, to przede wszystkim ze względu na jego walory edukacyjne i na jego powszechność. Zainteresowanie nim dzieci musi być podstawą w budowaniu zdrowego społeczeństwa.
A propos zdrowia, swoje pięć minut od razu po meczu Igi Świątek miała też jej psycholożka Daria Abramowicz. Ekspertka, która w Gorzowie pomaga całej polskiej kadrze, została zawołana przez kibiców i również ona rozdawała autografy oraz pozowała do zdjęć.
Świątek całkowicie zaskoczyła tym, co powiedziała. „Sztos". Kadra się śmiała
Po pełnym wrażeń popołudniu i części wieczoru Świątek wraz z całą kadrą przyszła na konferencję prasową. Liderkę polskiej ekipy zapytaliśmy, co najmocniej zapamięta z tego pierwsza dnia w Gorzowie. – Najbardziej zapamiętam debla, którego zagrały dziewczyny – zaskoczyła. – Uuu! – od razu zareagowała siedząca obok Martyna Kubka, po czym cała kadra wybuchła śmiechem – To nie było ustalone! – dorzucił rozbawiony kapitan, Dawid Celt. – Nie no, naprawdę! Przyjemnie było patrzeć, jak dziewczyny dominowały. Sztos! – zachwycała się Świątek. - Dziena! - odpowiadała Kubka.
Faktycznie było czym się zachwycać, bo po singlowych zwycięstwach Katarzyny Kawy i Świątek Kubka i Linda Klimovicova pokonały 6:2, 6:2 parę Nowej Zelandii, mającą w składzie niedawną liderkę światowego rankingu deblowego Erin Routtlife.



Po zwycięskim meczu koleżanek Świątek jeszcze raz poszła w tłum kibiców i rozdawała autografy przez mniej więcej 15 minut.






- Wiedziałam, iż kibiców będzie dużo, myślę, iż dzisiaj dłużej podpisywałam, niż grałam, ale tak miało być – mówiła nam Świątek na konferencji. – Cieszę się, iż ludzie znowu po deblu chcieli, żebym podeszła – dodawała. I przyznawała jeszcze, iż szczególnie cenne i wzruszające są dla niej reakcje dzieci. I prezenty, jakie od najmłodszych dostaje. To przede wszystkim laurki.
- Wszystkie rozmowy z dziećmi są dla mnie zawsze szczególnie inspirujące, bo pamiętam, jak sama podawałam piłki na turnieju w Warszawie. Karolina Woźniacka wtedy grała i pamiętam, jak dosłownie jej podawałam piłki i to było dla mnie takie przeżycie, iż wow – słyszeliśmy od Igi. - Wyobrażam sobie, co dzieciaki mogą czuć i staram się zawsze poświęcić komuś chwilę uwagi, mimo iż tych osób jest bardzo dużo – dodawała Świątek.
Powtórka z rozrywki szykuje się w sobotę. Po pokonaniu Nowej Zelandii Polki będą miały wolne, ale przed meczem Nowa Zelandia – Rumunia przyjdą do hali na specjalną sesję autografową. Świątek będzie dostępna dla kibiców pewnie jeszcze dłużej niż w piątek. Natomiast na korcie Igę zobaczymy w Gorzowie jeszcze w niedzielę przy okazji rywalizacji Polek z Rumunkami.



Stawką turnieju w Gorzowie Wielkopolskim jest awans do kolejnej fazy Biliie Jean King Cup, czyli nieoficjalnych drużynowych mistrzostw świata. Ten awans wywalczy tylko zwycięzca imprezy.
Idź do oryginalnego materiału