W czwartek Iga Świątek przegrała z Coco Gauff aż 1:6, 1:6 w półfinale turnieju w Madrycie. Wszyscy, którzy widzieli ten mecz, podkreślają, iż Polka nie wytrzymała psychicznie, iż pękła, rozpadła się mentalnie.
REKLAMA
Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"
"New York Times" ocenił, iż Świątek kolejny raz była wręcz oszołomiona w zderzeniu z dobrze grającą rywalką. A tenisowy portal Punto de Break napisał nawet, iż w tej chwili Świątek jest jak pies, który gryzie własny ogon.
Dlaczego tak jest? Dlaczego Świątek coraz częściej tenisem się męczy, a nie bawi? Dlaczego coraz bardziej przypomina siebie sprzed kilku lat, gdy też często przegrywała najpierw ze sobą, a dopiero w konsekwencji tego z rywalkami?
W grudniu 2021 roku pytaliśmy na Sport.pl Darię Abramowicz dlaczego Iga Świątek wybucha złością w trakcie meczów. Wtedy, po apelach środowiska – m.in. cenionych trenerów tenisa, jakimi są Dawid Celt i Michał Lewandowski – znana psycholożka zgodziła się na długą, niełatwą, ale po prostu potrzebną rozmowę. Mówiliśmy o nerwowych tikach zawodniczki, o jej emocjonalnych reakcjach, o tym jak my odbieramy jej płacz i złość, jak oczekujemy stereotypowego profesjonalizmu.
Świątek była wówczas w drodze na szczyt. Rozstawała się z trenerem Piotrem Sierzputowskim, z którym wygrała pierwszy w życiu turniej wielkoszlemowy (Roland Garros 2020), a zatrudniała Tomasza Wiktorowskiego, z którym zwyciężyła w czterech kolejnych imprezach tej rangi (Roland Garros 2022, 2023 i 2024 oraz US Open 2022). Dziś, trzy i pół roku później, Świątek ma kolejnego nowego trenera – Wima Fissette’a. I ma wciąż tę samą psycholożkę. I podobne problemy.
Od sześciu lat nasza najlepsza sportsmenka pracuje z Darią Abramowicz. I znów – jak w 2021 roku – ich pracy bacznie i bardzo krytycznie przyglądają się komentatorzy, eksperci i kibice. W tym gronie wciąż przybywa psychologów sportowych, którzy coraz bardziej otwarcie wyrażają zdziwienie tym, co widzą. Oni odwołują się do kanonów swojego i swojej koleżanki po fachu zawodu, a my, dziennikarze, to opisujemy. I chcielibyśmy z ich spostrzeżeniami skonfrontować Abramowicz. Ale z jej strony od długiego już czasu nie ma takiej woli.
Abramowicz nie ma lekko. Ale nie można udawać, iż wszystko gra
Z jednej strony trudno się dziwić, iż w mediach nie chce występować ktoś, kto sukcesy osiąga nie tylko ze Świątek (również z Aleksandrą Mirosław i Ewą Pajor), a czyta i słucha o sobie niemal wyłącznie, iż jest karierowiczką i szarą eminencją. Że wcale nie pomaga, a szkodzi. Że pociąga za wszystkie sznurki, iż rządząc całym sztabem Świątek decyduje, kto w nim pracuje, a kto musi odejść. Z drugiej strony: skoro Abramowicz pełno było w mediach (polskich i zagranicznych), gdy Świątek odnosiła sukcesy, to w oczach ludzi trzeźwo patrzących sporo zyskałaby, będąc i teraz, gdy nie idzie. Skoro w tłustych latach Abramowicz wypowiadała się w wielu mediach sportowych, skoro występowała u przeróżnych youtuberów i bywała w programach takich jak "Dzień dobry TVN", to bardzo widoczne jest, iż w chudszym roku praktycznie medialnie jej nie ma.
Spokojną, merytoryczną rozmowę bez kamer (zwiększają stres, nie dają przestrzeni do odpowiedniego przemyślenia trudnych wątków), a do spisania i oczywiście do autoryzacji, proponowaliśmy Abramowicz kilka razy, począwszy od olimpijskiego turnieju tenisa, w którym Świątek nie wytrzymała presji w półfinale, a później pięknie się podniosła i wywalczyła brązowy medal.
Wtedy nie dowiedzieliśmy się, jak Abramowicz przed samą sobą rozlicza się z osiągnięcia "swojej" zawodniczki. Nie wiemy czy więcej wyrzucała sobie w kwestii słabej dyspozycji mentalnej Igi w półfinale (w którym – jak wynikało z wypowiedzi psycholożki w "Rzeczpospolitej" – Świątek była usztywniona dlatego, iż część kibiców nazywa ją skarbem narodowym i ma wyjątkowo wygórowane oczekiwania), czy bardziej docenia pracę, jaką razem wykonały w zaledwie dobę po tym półfinale, którego przegranie było dla Świątek jednym z najtrudniejszych doświadczeń w karierze.
Od igrzysk Abramowicz praktycznie się medialnie nie udziela. Nie zabierała głosu, gdy Świątek zmieniała trenera, nie wypowiadała się, gdy zawodniczka musiała dźwigać ciężar pozytywnego testu antydopingowego, przez co straciła możliwość grania w kilku jesiennych turniejach w Azji i przestała być numerem jeden światowego rankingu.
Abramowicz nie komentowała też wydarzeń z ostatnich tygodni, które pokazywały, iż Świątek jest mentalnie zblokowana. Śledząc występy tenisistki w Dosze, Dubaju, Indian Wells i Miami widzieliśmy między innymi jak:
Iga nie reaguje, gdy po przegranym przez nią meczu rękę wyciąga do niej trener
w trakcie innego przegranego meczu Abramowicz i Świątek się kłócą, w efekcie czego tenisistka nerwowo uderza w piłkę rzuconą do niej przez nastolatka, którego zadaniem jest właśnie podawanie piłek
Świątek w następnym przegranym meczu nerwowo reaguje na podpowiedzi trenera, aż w końcu choćby trener przygotowania fizycznego Maciej Ryszczuk, który nigdy wcześniej nie zabierał głosu w trakcie meczów, prosi zawodniczkę, żeby chociaż raz posłuchała
"Iga Świątek rzadko w ostatnich latach przegrywała. Mam wrażenie, iż teraz lęk przed każdą kolejną porażką ją po prostu na korcie paraliżuje. No, trudny jest to moment" – tak na platformie X po meczu Igi z Alexandrą Ealą w Miami pisał Sebastian Parfjanowicz z "Przeglądu Sportowego" i Onetu.
"Powiedziałbym, iż czas na pracę z psychologiem, gdyby nie to, iż Iga z psychologiem już pracuje" – odpowiadał mu Adam Romer, redaktor naczelny magazynu "Tenisklub".
Ta krótka wymiana zdań pokazuje nastroje. Już naprawdę nie tylko niecierpliwi i nieprzebierający w słowach kibice, ale również wyważeni, racjonalni i kulturalni dziennikarze uważają, iż Abramowicz powinna podejść. Tak – nie odejść, ale podejść. Zgodzić się na rozmowę, żeby zmierzyć się z trudnymi kwestiami.
Dlaczego to nie Igę Świątek wywołujemy do tablicy?
- Ale dlaczego o te trudne kwestie nie pytamy szefowej, tylko jej pracownika? To tak, jakbyśmy o słabszą formę Roberta Lewandowskiego i jego zachowania pytali Hansiego Flicka, zamiast "Lewego" – usłyszeliśmy od dziennikarza Gazeta.pl, który na co dzień nie zajmuje się sportem.
Dlatego, iż po pierwsze: Świątek od długiego czasu nie umawia się na takie rozmowy, podczas których można by spokojnie poruszyć trudne kwestie. Ale – po drugie – choćby w jednej z krótkich rozmówek pomeczowych dała do zrozumienia, iż jej problemem jest blokada mentalna. Gdy w marcu przegrała z Mirrą Andriejewą zacięte, trzysetowe spotkanie w Indian Wells, to dziennikarzowi Canal+ Żelisławowi Żyżyńskiemu mówiła tak:
- Nie uważam, żebym grała beznadziejnie, na pewno zabrakło odwagi w decydujących momentach. Widać, iż ona gra bez oczekiwań i czasami na luźnej ręce, a ja w decydujących momentach nie pamiętam kiedy ostatnio zagrałam taki mecz, żebym miała luźną rękę […] w decydujących momentach to wychodzi jak szarpanie".
To nie tak, iż równie dobrze moglibyśmy się domagać od Flicka, żeby wyjaśniał jakieś zachowania Lewandowskiego. Flick to tylko trener, a nie człowiek, który od sześciu lat pracuje nad mentalem "Lewego". Gdyby Lewandowski nie rozumiał taktyki proponowanej przez trenera, byłoby pole do rozmowy na ten temat z Flickiem. Skoro Świątek ma problemy mentalne, a od lat ma przy sobie fachowca od tych spraw, to wobec kryzysu zrozumiałe jest wywoływanie tego fachowca do tablicy. Zwłaszcza, iż wywołują go – jak już podkreśliliśmy – nie niecierpliwi, anonimowi kibice, którym coś się wydaje. Abramowicz jest w sztabie Świątek najważniejszą, najdłużej pracującą postacią. I choć według standardów jej zawodu powinna być w cieniu, to występuje na tylu polach i w tylu rolach, iż coraz bardziej dziwią się temu wszystkiemu ludzie ze środowiska i tenisowego, i psychologii sportowej.
Uczciwość w kryzysie
Znani i cenieni trenerzy tenisa, jakimi są Piotr Woźniacki (prowadził swoją córkę, Caroline Wozniacki) i Maciej Synówka (pracował m.in. z Belindą Bencić i Barborą Krejcikovą) w jednoznaczny i bardzo interesujący sposób mówili niedawno na Sport.pl o kryzysie, w jakim znalazła się Świątek. Obaj zauważali, jak istotną rolę w świecie tenisistki odgrywa Abramowicz. I jak wiele od niej w tym kryzysie zależy.
Rozmowę z Woźniackim można przeczytać tutaj, a z Synówką pod tym linkiem. Po tych rozmowach naturalne byłoby postawienie Abramowicz kilku pytań. Pierwsze brzmiałyby tak:
czy nie czuje pani, iż wyczerpała się formuła jej współpracy z Igą Świątek?
czy ma pani świadomość, iż stała się zbyt ważna i na tyle wszechobecna w życiu Świątek, iż przez to mogła pani przestać być skuteczna jako jej psycholożka?
To pytania zasadne, ze względu na czas i formułę pracy obu pań. W obszernej rozmowie z Abramowicz z grudnia 2021 roku na Sport.pl pytaliśmy: "Czy ktokolwiek w tenisowym tourze tak ściśle współpracuje z psychologiem, jak Iga z panią?"
- Nie w aż takim wymiarze wyjazdowym. Ale zdecydowanie coraz więcej zawodniczek pracuje z psychologami. Aryna Sabalenka, Simona Halep, Elina Switolina, Ons Jabeur - one od razu przychodzą mi do głowy. Widywałam psychologów na turniejach, oni też podróżują, chociaż nie aż tak często jak ja w tym sezonie. Co ciekawe, widuję też na turniejach psychologów z zawodniczkami, które są choćby pod koniec pierwszej setki rankingu WTA. To pokazuje zmianę podejścia do współpracy z psychologami. Jestem ciekawa, jak będą wyglądały kolejne lata – odpowiadała.
Kolejne lata wyglądają tak, iż nikt inny nie jest w tak nieustającym kontakcie ze swoim psychologiem, jak Świątek. Kolejne lata sprawiły, iż coraz wyraźniej tej sytuacji dziwią się inni psychologowie sportowi.
Psychologowie przypominają o standardach. A Abramowicz mówi, iż chce je wyznaczać
- Stałą współpracę rozumiem jako możliwość kontaktu w dowolnych chwilach, ale nie poprzez nieodstępowanie zawodnika na krok – mówi Paweł Habrat w Interii. To psycholog świetnie znany z pracy m.in. z tenisistami.
- Normą jest jakiś kontrakt krótki i uniezależnianie naszego podopiecznego. Zawodnik ma mnie nie potrzebować, kiedy wychodzi na mecz. Psycholog ma nie uzależniać od siebie zawodnika – podkreśla Jakub B. Bączek w „Super Expressie". I dodaje, iż to nie jest typowa relacja w tej branży.
Abramowicz mogłaby się nie przejmować podobnymi opiniami dziennikarzy, trenerów, komentatorów i kibiców. Ale my wszyscy podpieramy się tym, co słyszymy od jej kolegów po fachu. Komentator Eurosportu Tomasz Wolfke mówi m.in. tak: „Gdybyśmy zapytali jakiegokolwiek psychologa o stosunek między psychologiem a klientem, to powiedziałby, iż polega to na poradzeniu sobie z danym problemem poprzez terapię. I trwa ona pół roku, rok. W skrajnych przypadkach półtora roku. Nie słyszałem o dłuższych terapiach. W ich przypadku trwa to już ponad pięć lat [faktycznie już ponad sześć – red.]".
Z kolei Lech Sidor, który kiedyś choćby trenował Świątek, mówi choćby tak: „Wiem, iż świat psychologii sportu jest trochę zadziwiony, iż Daria jest wszędzie z Igą, iż pracuje 24/7 i iż to jest już zatarta granica między profesjonalizmem a prywatą. Nastąpiło zatarcie tych granic i jest tego trochę za dużo".
- Każdy z nas ma swoje kompetencje. o ile chodzi o kompetencje psychologiczne, to oczywiście tak, poza sesjami ustrukturyzowanymi, które przebiegają w określonym rytmie i w strukturze, spędzamy ze sobą jako zespół setki dni w roku. Prawdopodobnie, nigdy tego nie liczyłam, między 250-300 dniami w roku. To pewnie taka liczba. I w związku z tym z oczywistych powodów ta dynamika jest nieco inna niż standardowa – mówiła Abramowicz w mającym premierę w styczniu tego roku dokumencie „Cztery pory Igi" w telewizji Canal+.
- Dlatego, jak powiedziałam, nikt tego na takim poziomie po prostu nie robił i te standardy są nieco inne. Czy one są niewłaściwe? Tak jak powiedziałam, nie uważam, iż powinnam się z tego tłumaczyć – ucięła psycholożka. Po czym dodała jeszcze: - To Iga decyduje o tym, czego potrzebuje, jaką pracę musi nad sobą wykonać, jakiego wsparcia potrzebuje i oczekuje. Naszym zadaniem jest dostarczyć absolutnie najwyższy możliwy standard, ale też wsparcie emocjonalne, bo tenis to jest bardzo trudny, bardzo osamotniający sport.
Mniej więcej w tym samym czasie, również na początku 2025 roku, Abramowicz otworzyła się w podcaście swojej dobrej znajomej, psychoterapeutki Joanny Gutral. Psycholożka powiedziała, iż w ostatnich miesiącach 2024 roku było jej "cholernie przykro", iż była zmęczona medialnymi nagłówkami na swój temat, iż jej "poleciało po motywacji" i opowiadała, jak w tym trudnym czasie próbowała sobie radzić, choćby dbając o aktywność fizyczną. Trwającą prawie godzinę rozmowę nie o Świątek, a o psychologii, o szukaniu równowagi w życiu i o dbaniu o swój dobrostan, Abramowicz zakończyła mówiąc, iż ma przekonanie, iż już kilka ją ruszy, skoro wytrzymała i trzyma standard. Oraz iż w 2025 roku marzy jej się, żeby standard nie tylko trzymać, ale żeby go wyznaczać.
Czas na pytania o "standard Darii Abramowicz"
Co to znaczy dla Darii Abramowicz "wyznaczać standard"? Szukając odpowiedzi należałoby zadać psycholożce kolejne pytania:
czy standardem w pracy psychologów z ich klientami są wspólne wyjazdy na wakacje lub spędzanie czasu wolnego? Jak donosiły media, rok temu zawodniczka i jej psycholożka zostały w Miami po turnieju na odpoczynek, a reszta sztabu wróciła do Polski, natomiast przed igrzyskami zwiedzały Iławę, czyli rodzinne miasto Abramowicz. Czy to norma w relacjach psycholog-klient? Czy z innymi klientami to się Abramowicz zdarza?
czy psycholog powinien chodzić z zawodnikiem do fryzjera i decydować o jego fryzurze, tak jak to Abramowicz próbowała zrobić w przypadku Świątek, co udokumentowano w serialu Netfliksa "Break Point"?
czy jeżdżenie po świecie razem ze Świątek niemal przez cały sezon już szósty rok z rzędu to jest wyznaczanie profesjonalnego standardu? Z innymi swoimi zawodnikami i zawodniczkami Abramowicz chyba tak nie postępuje, choćby z braku czasu, skoro sama mówi, iż spędza ze Świątek 250-300 dni w roku
czy wyznaczaniem standardu jest robienie przez psychologa coachingu, co przynależy do trenera? W trakcie meczu Świątek z Andriejewą to psycholożka wywołała w zawodniczce złość i niewłaściwą reakcję – to widać na nagraniach. Czy Abramowicz zdarzało się krzyczeć w trakcie zawodów na Aleksandrę Mirosław albo Ewę Pajor?
jak długo realizowane są lub trwały inne współprace Abramowicz ze sportowcami? Jak świadczy o jej pracy fakt, iż w lutym minęło sześć lat współpracy ze Świątek, a zawodniczce przez cały czas zdarza się wpadać w duże dołki mentalne? Tu trzeba przypomnieć słowa Abramowicz z wywiadów dla Sport.pl sprzed lat. W 2019 roku psycholożka powiedziała nam tak: "Celem jest, by w warunkach rywalizacji sportowej Iga mogła wykorzystywać 100 procent swojego potencjału". A w 2021 roku oceniała, iż "z pewnością Iga nie wykorzystuje całego swojego potencjału". Czy dzisiaj powtórzyłaby te słowa?
pytanie kolejne, znów oparte o wypowiedź Abramowicz dla Sport.pl. W grudniu 2021 pytałem "czy trudno jest nie matkować Idze". Zastanawiałem się, na ile Abramowicz musi się pilnować, żeby nie wejść w taką rolę wobec bardzo młodej dziewczyny, oddalonej od domu, od własnej matki, znajdującej się wiele razy w trudnych sytuacjach. Abramowicz odpowiadała zdecydowanie: "Nie jest trudno nie matkować, bo to zupełnie inna rola. Iga obdarza nas dużym zaufaniem. To jest niesamowicie cenne, jestem za to Idze bardzo wdzięczna. W zamian za to decyduję się dać Idze to, co najlepsze, muszę być blisko swoich kompetencji i swojej wiedzy. A do tego oczywiście daję wsparcie emocjonalne. Ale absolutnie nie odchodząc od wsparcia emocjonalnego nie ma mowy o matkowaniu. Każdy ma swoją rolę i dobrze ją zna". Dziś chciałbym zapytać czy na pewno Abramowicz nie pomyliły się role. Czy nie jest dla Świątek – jak to ujął Wolfke – przyjaciółką, powierniczką, kimś wyraźnie wykraczającym poza definicję psychologa sportowego?
i jeszcze jedno pytanie: czy Abramowicz miała superwizje związane z pracą ze Świątek? Bezdyskusyjne jest, iż praca psychologa jest bardzo trudna, wyjątkowo stresogenna. Oraz iż Abramowicz bywa bezpardonowo atakowana. Ale czy zdarza się jej zastanawiać, na ile się sprawdza, a na ile nie, niestandardowe podejście do zawodniczki? Czy przepracowywała to, czy konsultowała z innym psychologiem, co jest przecież standardem w tym zawodzie? (na potwierdzenie cytat z Pawła Habrata, za Interią: "Jeśli chodzi o nasz zawód, to mamy organizację, która nas zrzesza i w jej ramach jesteśmy poddawani tzw. superwizji. Czyli ocenie przez osobę, która ma kompetencje do tego, by przyjrzeć się naszej pracy. I czasami podpowiedzieć, a nieraz pomóc zrozumieć, na ile korzystamy z adekwatnych metod, a na ile nasze metody stały się, na przykład, rutynowe, a powinny być bardziej koncepcyjne").
Iga Świątek musi odzyskać radość
Przypomnijmy fakty: Iga Świątek z psycholożką sportową Darią Abramowicz pracuje od sześciu lat i przez cały czas tak na korcie, jak i poza nim, manifestuje problemy w sferze mentalnej. Ostatnie 10 miesięcy to być może najtrudniejszy okres w jej karierze: zmiana trenera, miesięczne zawieszenie po pozytywnym wyniku badania antydopingowego, utrata numeru jeden w rankingu WTA, brak zwycięstwa turniejowego. We wcześniejszych latach Świątek szła od sukcesu do sukcesu, również dzięki pracy Abramowicz. Dziś idzie od – to najbardziej widać po jej reakcjach – rozczarowania do rozczarowania. I czas o tym poważnie porozmawiać.
Zauważenie, iż tak jest, to nie atak ani na Świątek, ani na Abramowicz. Iga to niespełna 24-latka, która już na zawsze zapisała się w historii sportu, ale przecież jej ambicje znamy i podziwiamy. Wiemy, iż ona chce osiągnąć jeszcze dużo więcej. I wiedząc, jak świetną jest sportsmenką, a do tego jak inspirujący z niej człowiek, jesteśmy pewni, iż zasługuje teraz przede wszystkim na euforia z tego, co robi. euforii z gry w tenisa, z bycia w całym cyklu, u Igi nie widać. A bez niej trudno będzie o kolejne sukcesy. Bez euforii i bez spokoju, którymi Świątek imponowała w najlepszych momentach współpracy z Abramowicz. Czyli wtedy, gdy – tak się wydaje – ta kooperacja jeszcze nie była tak skomplikowana, jak jest obecnie.
- Gdybyśmy spojrzeli na tę relację tylko i wyłącznie z punktu widzenia stricte warsztatu psychologicznego, to rzeczywiście jest to relacja zaburzona, w której przekroczone są pewne granice dystansu zawodowego. W naszej pracy zawodowej nie powinniśmy sobie pozwalać na aż tak bliskie relacje. Niestety najwięcej błędów w postrzeganiu pojawia się wtedy, gdy są wzbudzone emocje – stwierdził psycholog klasy mistrzowskiej, Dariusz Nowicki w rozmowie z Interią. - Ktoś w tej grupie musi zachować pewien rozsądek i samokontrolę emocjonalną, a najbardziej taką osobą powinien być psycholog. Psycholog powinien umieć zachować dystans i nie wchodzić w emocje. Tylko wtedy będzie mógł skutecznie funkcjonować w ramach swoich zawodowych kompetencji - ocenił specjalista.
Skoro tak na sprawę patrzy autorytet, to trudno dziennikarzowi czy kibicowi nie myśleć, iż dzieje się coś, co nie powinno mieć miejsca. Tym bardziej iż takich spostrzeżeń i opinii jest więcej.
- Dobrze, żeby psycholog był człowiekiem obiektywnym, niezależnym, neutralnym, żeby nie posługiwał się emocjami, żeby był obserwatorem z boku – mówi Jakub B. Bączek. - W literaturze jest pełno ostrzeżeń przed tzw. relacją podwójną, czyli iż z jednej strony jestem mentorem, z drugiej zaczynam się zaprzyjaźniać i na przykład spędzam razem wakacje. Te relacje mogą doprowadzić do utraty dystansu – dodaje trener mentalny znany ze współpracy m.in. z gwiazdami polskiej siatkówki.
Bączek, odpowiadając na pytanie czy Świątek powinna zrezygnować z usług Abramowicz, cytuje Alberta Einsteina. Podkreśla, iż nie czuje się uprawniony do wydawania wyroków, ale przypomina, iż – jak mówił wielki uczony – "szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów" i iż w tym układzie zawodniczka po sześciu latach pracy z tą samą psycholożką może być zamknięta na różne nowe rozwiązania, które wniósłby ktoś inny.
I tu nasuwają się kolejne, ostatnie już pytania:
jaki przedział czasowy na pracę ze Świątek wyznaczyła Abramowicz?
czy psycholożka uważa, iż popełnia jakieś błędy w pracy ze Świątek?
jeżeli Daria Abramowicz uważa, iż wyczerpała temat, mówiąc do kamery Canal+: "Nie uważam, iż powinnam się tłumaczyć", to ja uważam, iż popełnia błąd. Abramowicz w przeszłości często podkreślała, iż ważne jest, żeby kariera sportowca była owocna nie tylko w triumfy, ale też zdrowa. Psycholożka wielokrotnie mówiła o dobrostanie Świątek. Pytania o ten dobrostan zadają dziś wszyscy. Pierwszą osobą, która może na ten temat mówić jest oczywiście Świątek - człowiek dorosły, samodzielny, niezależny. Ale Świątek wszystkiego w sferze psychologicznej nauczyła się od Abramowicz. Świątek widzi w niej mentorkę, odkąd zaczęła z nią pracować, mając 17 lat i będąc jeszcze osobą na pewno nie w pełni ukształtowaną. Świątek nigdy w takim wymiarze nie pracowała z żadnym innym psychologiem. Na pewno dla niej znajomość i trzymanie się określonych psychologicznych standardów może nie być sprawą tak oczywistą, jak powinno być dla Abramowicz. A jeżeli i w psychologii - jak w medycynie - obowiązuje etyczna zasada "Po pierwsze nie szkodzić", to Abramowicz powinna odpowiedzieć czy tej zasadzie hołduje.