Świątek przemówiła po tym, jak przegrała 0:6 w pierwszym secie. Kilka słów prawdy

5 godzin temu
- To nie jest proste, żeby utrzymać dobry poziom gry do końca meczu, bo dziewczyna z drugiej strony też nie ma nic do stracenia i ten mecz zaczyna mniej ważyć, więc próbuje innych zagrań - wyznała Iga Świątek po wygranej z Madison Keys w Madrycie. W oczach drugiej rakiety świata to spotkanie było "jednym z najdziwniejszych", jakie zagrała.
Iga Świątek kapitalnie radzi sobie w Madrycie. Polka ma swoje problemy, ale w przeciwieństwie do innych rywalizacji, potrafi sobie z nimi radzić i obracać wyniki spotkań, jak np. z Madison Keys. Amerykanka była bezwzględna i rozbiła Polkę w pierwszym secie w 24 minuty. Świątek przegrała partię 0:6 pierwszy raz od lat!


REKLAMA


Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"


Iga Świątek po wygranej z Madison Keys: Jeden z najdziwniejszych meczów
Ostatecznie drugiej rakiecie świata udało się odwrócić losy tego spotkania i zatriumfowała 0:6, 6:3, 6:2. Tuż po zakończeniu tego meczu, jeszcze będąc w korcie, Polka udzieliła wywiadu dotyczącego przebiegu tego spotkania.


- Tak szczerze to był jeden z najdziwniejszych meczów, jakie grałam. Madison grała perfekcyjnie od samego początku, ale ja nie czułam, iż gram źle. Dobrze czułam piłkę, ale grałam zbyt długie zagrania. Starałam się zagrywać krócej i w kort. Nie wiem, ale wydaje mi się, iż Madison popełniła więcej błędów, ale nie jestem pewna. Nie było łatwo po przegranej 0:6 w pierwszym secie, ale się starałam i na koniec jestem szczęśliwa, iż udało mi się wygrać - wyznała.
Iga Świątek dostała "bajgla" od Amerykanki
Ostatni raz Iga Świątek dostała "bajgla" w czerwcu 2021 r., w 1/8 finału turnieju WTA 500 w Eastbourne. Polka przegrała wówczas z Darią Kasatkiną w trzech setach 6:4, 0:6, 1:6. Druga rakieta świata częściej "serwuje" swoim rywalkom wyniki do zera. Teraz było na odwrót i została zapytana, jak się z tym czuje.
- Nie za dobrze. Przynajmniej gwałtownie się skończyło. To na pewno jedyna pozytywna rzecz, ale grając na korcie i przegrać 0:6 jest nie wiem... dziwne - kontynuowała.


Rywalką Igi Świątek w półfinale WTA Madryt będzie zwyciężczyni meczu Coco Gauff - Mirra Andriejewa. - To na pewno będzie wyzwanie. Obie są świetnymi zawodniczkami. Wiedzą, jak grać na mączce, ale jestem gotowa i dam z siebie wszystko - oświadczyła.
"To wcale nie jest takie proste"
Chwilę później Iga Świątek podeszła do dziennikarzy Canal+, gdzie trochę więcej dopowiedziała nt. tego spotkania. - Nie wiem do końca, czy ja odwróciłam losy tego meczu, ale na pewno byłam obecna, żeby skorzystać z szans, które dostałam. Zdawałam sobie sprawę, iż ciężko będzie Madison utrzymać taki poziom gry przez cały mecz, bo po prostu taki jest tenis - stwierdziła.
Zobacz też: Abramowicz czy Fissette? Oto kto rządzi w boksie Igi Świątek
- Cieszę się, iż byłam skoncentrowana, spróbowałam poprawić rzeczy, które nie wychodziły. Mimo iż przegrałam 0:6, to nie czułam, iż grałam źle, a większość piłek, które grałam, leciały za długo. Myślę, iż jak zaczęłam więcej piłek grać w kort, dałam jej szanse na zepsucie niektórych piłek - podkreśliła.


- To nie jest proste, żeby utrzymać dobry poziom gry do końca meczu, bo dziewczyna z drugiej strony też nie ma nic do stracenia i ten mecz zaczyna mniej ważyć, więc próbuje innych zagrań. Sama jak wygrywałam mecze takimi wynikami, to wszyscy patrzyli, iż to jest proste, a wcale takie nie jest. To też pokazuje, iż mecz da się odwrócić - zakończyła.
Idź do oryginalnego materiału