Iga Świątek (2. WTA) pokonała w ćwierćfinale imprezy WTA 1000 w Madrycie Amerykankę Madison Keys (5. WTA) 0:6, 6:3, 6:2 i awansowała do półfinału. To był niezwykły występ naszej tenisistki, która mimo gigantycznych problemów na początku spotkania podniosła się i zasłużenie pokonała mistrzynię tegorocznego Australian Open.
REKLAMA
Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"
Szansa na rewanż za United Cup
W spotkaniu o finał w stolicy Hiszpanii Polka będzie rywalizować z rodaczką Keys - czwartą na świecie Coco Gauff. To będzie już 15 starcie między tymi zawodniczkami. Bilans jest bardzo korzystny dla naszej zawodniczki (11-3). Niemniej trzeba pamiętać, iż dwa ostatnie pojedynki kończyły się wygraną Gauff - w listopadzie w Rijadzie w fazie grupowej WTA Finals (6:3, 6:4) oraz w styczniu w ramach drużynowych zawodów United Cup rozgrywanych w Sydney, gdy Polska mierzyła się z USA.
W tym drugim meczu Amerykanka zwyciężyła 6:4, 6:4, choć spotkanie mogło ułożyć się zupełnie inaczej. Tamten bój lepiej zaczęła Gauff, przełamując gwałtownie Świątek. Grała szybciej, była bardziej zdecydowana. To nie trwało jednak długo, bo po chwili to Polka prowadził 3:2 i 30:15 przy swoim podaniu. Ale także i ona nie wykorzystała korzystnej sytuacji - spotkanie wyrównało się.
Gdy kibice i dziennikarze spodziewali się tie-breaka w dziesiątym gemie, naszej tenisistce przytrafiła się kolejna chwila słabości. Zaczęła świetnie od dobrego woleja, ale potem popsuła forhend, pojawiły się kolejne niewymuszone błędy i to Amerykanka wygrała seta 6:4. W kluczowym momencie była dokładniejsza.
W drugiej partii wiceliderka rankingu podkręciła tempo, naciskała returnem na przeciwniczkę. Coco Gauff nie wytrzymała i popełniła podwójny błąd serwisowy, po którym straciła podanie. Było choćby 4:2 dla Igi Świątek, której forhend lepiej funkcjonował, był kopalnią punktów dla Polki. Weszła w dobry rytm, miała przewagę psychologiczną.
Wydawało się, iż spotkanie zmierza do trzeciego seta, ale wówczas Gauff podjęła próbę odrobienia strat - próbę niestety dla nas udaną. Amerykanka broniła się w kapitalny sposób, a i w ataku jej intensywność gry mogła imponować. Przełamała Polkę, a następnie prowadziła 5:4.
Wszyscy zastanawiali się, jak w tej sytuacji odpowie Iga Świątek. Tymczasem nasza zawodniczka poprosiła wtedy o możliwość skorzystania z pomocy fizjoterapeuty turniejowego. Znów odezwał się ból uda - tak jak kilka dni wcześniej w starciu z Katie Boutler z Wielkiej Brytanii.
Czytaj także: Sensacyjny transfer Barcelony?
Przerwa nie zadziałała korzystnie na reprezentantkę Polki. Kolejne pomyłki, a na sam koniec podwójny błąd serwisowy. Amerykanka grała tego dnia lepiej, ale też słabsza dyspozycja Igi Świątek zadecydowała o takim, a nie innym końcowym wyniku.
- Wymowne, iż Iga Świątek skończyła ten mecz podwójnym błędem serwisowym. W sumie 32 niewymuszone błędy Igi - analizował na portalu X Łukasz Jachimiak z portalu Sport.pl.
Na mączce Gauff nie wygrała choćby seta
Po godzinie i 49 minutach Polka schodziła z kortu zapłakana. Prawdopodobnie miała świadomość, jak istotny to był występ w kontekście finałowych szans naszej reprezentacji. - W każdym secie Iga miała przewagę przełamania, dlatego przegrana w finale, w którym gra się dla drużyny boli podwójnie. Łzy Igi mówią same za siebie - oceniał na X Rafał Smoliński z portalu WP SportoweFakty.
Po tym meczu Polacy nie stracili nadziei na finałowe zwycięstwo, ale byli pod ścianą. Hubert Hurkacz musiał pokonać Taylora Fritza, by doprowadzić do remisu. Tak się jednak nie stało - nasz zawodnik po zaciętym meczu przegrał 4:6, 7:5, 6:7(4) i tym samym nasza reprezentacja zajęła drugie miejsce w United Cup.
- Tym razem nie byłam w stanie dać z siebie 100 procent. Coco zagrała fantastycznie i nie mam wątpliwości, iż robi postępy - chwaliła rywalkę polska tenisistka. Kłopoty zdrowotne prawdopodobnie miały wpływ na jej występ.
Po ostatnim spotkaniu z Igą Świątek Coco Gauff przekonywała, iż czuje się już inaczej, gdy wychodzi na kort, by rywalizować z Polką. W rozmowie z Insider Podcast powiedziała: "Iga ma przewagę w bezpośrednich meczach ze mną i nie wiem, czy kiedykolwiek ją dogonię. Ale wiem, iż każdego dnia mogę wyjść na kort i ją pokonać, w co wcześniej nie wierzyłam. Czułam się przegrana, gdy zaczynałyśmy mecz, teraz jest inaczej. Wiem, iż mam umiejętności, by ją znów pokonać."
Wiele wskazuje na to, iż w czwartek w Madrycie Amerykanka zacznie spotkanie o wiele pewniejsza siebie niż w poprzednich pojedynkach z Polką. Natomiast pamiętamy, iż ich ostatnie dwa mecze rozgrywane były na nawierzchni twardej. Na mączce Gauff jeszcze nigdy nie ograła Świątek, a rywalizowały pięć razy. Poprzednia taka sytuacja miała miejsce rok temu w półfinale w Rzymie. Nasza tenisista wygrała wtedy 6:4, 6:3.
Najważniejszy pojedynek między nimi na kortach ziemnych odbył się trzy lata temu w finale Roland Garros. Wówczas Iga Świątek zwyciężyła 6:1, 6:3. Na tej nawierzchni w starciach z Coco Gauff nie straciła jeszcze ani jednego seta. Jak będzie tym razem w stolicy Hiszpanii? Początek ich walki o finał od godziny 16:00. Transmisja w Canal+ Sport, relacja w Sport.pl.