Świątek pokazała, jak się gra w tenisa! 61 minut na start WTA Finals

4 godzin temu
Iga Świątek rozbiła Madison Keys 6:1, 6:2 w pierwszym meczu turnieju WTA Finals w Rijadzie. To był doskonały występ naszej tenisistki, ale także katastrofalny ze strony Amerykanki, która wróciła do gry po dwóch miesiącach. Świątek jest bliżej wyjścia z grupy w Arabii Saudyjskiej.
Na starcie Turnieju Mistrzyń w saudyjskim Rijadzie Iga Świątek (2. WTA) zmierzyła się z Amerykanką Madison Keys (7.). Dla Polki był to pierwszy mecz od trzech tygodni, gdy odpadła w ćwierćfinale zawodów w Wuhanie. Jeszcze większą zagadką pozostawała forma Amerykanki, która po przegranej na samym starcie US Open pod koniec sierpnia, nie startowała w żadnych zawodach.

REKLAMA







Zobacz wideo Jak Iga Świątek! Englert, Daniec, Strasburger i wiele innych gwiazd błyszczy na korcie



Początek sobotniego meczu ułożył się znakomicie dla naszej tenisistki. Po 13 minutach prowadził 4:0 z dwoma przełamaniami. Świetnie serwowała, wielokrotnie powyżej 180 km/h, do tego bardzo dokładnie. Madison Keys miała problem, by w ogóle odebrać podanie Polki i wprowadzić piłkę do gry z returnu.
Dodatkowo Amerykanka psuła na potęgę. - Jest strasznie zdenerwowana, co widać najlepiej po tym zagraniu - zauważyli komentujący w Canal+. To ich reakcja na ogromną pomyłkę z bekhendu Keys w drugim gemie. Po chwili popełniła jeszcze dwa podwójne błędy serwisowe i przewaga Świątek zaczęła rosnąć.
Nerwy Amerykanki, spokój Polki
Gra Amerykanki zupełnie się nie układała, nie funkcjonował bekhend ani forhend. Można było odnieść wrażenie, iż dłuższa przerwa od startów przyczyniła się do poczucia braku rytmu meczowego. Keys była spóźniona w kolejnych uderzeniach, nie czytała odpowiednio zagrań Świątek. Nie wiedziała, co robić.


Polka z kolei błyszczała. - Lepiej się nie da! - zachwycał się swobodą z forhendu Igi Świątek komentator Żelisław Żyżyński. Nasza zawodniczka grała niezwykle precyzyjnie. Efekt? W pierwszych pięciu gemach oddała Madison Keys zaledwie dwa punkty. Kolejne przełamanie to efekt jej znakomitego returnu.



Przy stanie 0:5 mistrzyni Australian Open wreszcie nieco przebudziła się. Zaliczyła pierwsze wygrywające uderzenie, zaczęła lepiej serwować. Kibice wspierali ją z trybun, dopingowali do walki. Nic się jednak nie mogło zmienić. Po 23 minutach Iga Świątek wygrała otwierającą partię 6:1. Grała jak w transie, a rywalka pozostawała bezradna. W tym secie Keys wygrała tylko osiem punktów.


Drugi set ułożył się tylko nieco inaczej. Co prawda Iga Świątek zaczęła od przełamania serwisu Madison Keys, ale po chwili sama także straciła podanie. Amerykanka skorzystała z błędów Polki, w kolejnym gemie miała choćby jedną szansę na pierwsze prowadzenie w tym spotkaniu. Nie wykorzystała jej, bo Świątek podniosła tempo w wymianach, a do tego wróciła jej precyzja.
Faworytce zdarzały się niekiedy pomyłki - chociażby zepsuty smecz w trzecim gemie - ale nie przejmowała się tym i gwałtownie potrafiła skoncentrować się na następnym punkcie. Znów przełamała Amerykankę, prowadząc już 4:1 po 21 minutach gry w drugiej partii. W pewnym momencie kamera pokazała, jak Keys spuściła nisko głowę - wyglądała tak, jakby straciła już wszelką wiarę w korzystny wynik.
Niezmiennie zdenerwowana Madison Keys nie trafiała zbyt często pierwszym podaniem, z czego do końca meczu korzystała Iga Świątek, raz jeszcze ją przełamując. Amerykanka ma o czym myśleć po tym spotkaniu, bo bez względu na dyspozycję rywalki, sama zaprezentowała się znacznie poniżej oczekiwań. Przegrać tak wysoko po zaledwie 61 minutach walki na otwarcie WTA Finals musi boleć.



Świątek wygrywa na starcie
To trzeci pojedynek między Igą Świątek a Madison Keys w tym sezonie. W styczniu Amerykanka była górą w półfinale Australian Open 5:7, 6:1, 7:6. W kwietniu Świątek zrewanżowała się rywalce, wygrywając w ćwierćfinale w Madrycie 0:6, 6:3, 6:2. - 23 minuty trwał ich pierwszy set w stolicy Hiszpanii. Po nim wiele osób przecierało oczy ze zdumienia - opisywaliśmy wtedy odrodzenie naszej tenisistki. Tym razem to Amerykanka potrzebowała takiej przemiany, ale nie był w stanie odwrócić w Rijadzie losów ich rywalizacji.
Czytaj także: Alarmujące słowa Włocha ws. Zalewskiego
Po zwycięstwie w meczu otwarcia Turnieju Mistrzyń Iga Świątek jest bliższa awansu do półfinału imprezy kończącej sezon. W drugim sobotnim meczu grupy imienia Sereny Williams Amanda Anisimowa rywalizować będzie z Jeleną Rybakiną. W poniedziałek odbędą się kolejne pojedynki tej grupy. Transmisje w Canal+ Sport, relacje w Sport.pl.
Idź do oryginalnego materiału