Przed turniejem w Seulu był moment, w którym zastanawialiśmy się, czy Świątek na pewno weźmie w nim udział. Jeszcze podczas US Open zmagała się z urazem stopy. Ostatecznie do Korei Południowej się udała, a my liczyliśmy na jej bardzo dobry występ, szczególnie iż była rozstawiona z nr 1 i ogólnie z całego Top 10 rankingu WTA tylko ona zdecydowała się na grę w Seulu.
REKLAMA
Zobacz wideo Polskie medalistki mistrzostw świata w boksie wróciły do kraju!
Świątek bez kłopotów do ćwierćfinału. Cirstea zrobiła, co mogła
W swoim pierwszym meczu, a dokładniej w 1/8 finału (w I rundzie miała wolny los), była gigantyczną faworytką. Sorana Cirstea to co prawda bardzo doświadczona zawodniczka, która pokazała już dobrą formę, rozbijając 6:3, 6:1 Anastasiję Zacharową. Jednak w bezpośrednich starciach z Igą jak dotąd miała bilans 0:5, a poza tym ogólnie jest zawodniczką na poziomie, który Polce w większości przypadków kłopotów nie sprawia.
W pierwszym secie Polka musiała się jednak nieco niespodziewanie wysilić. Miała co prawda trzy piłki setowe już przy stanie 5:1, ale Cirstea nie dość, iż się wybroniła, to jeszcze przełamała Igę. Na szczęście Świątek skontrowała to przełamaniem w drugą stronę, kończąc seta wynikiem 6:3. W drugiej partii nasza reprezentantka tylko raz była zagrożona, a mianowicie przy stanie 2:4, gdy Rumunka miała trzy szanse, by odłamać na 3:4. Jednak to także na Polce wrażenia nie zrobiło. Obroniła się, a kilka wymian później było już 6:2 dla Igi i po meczu.
Seul to wyjątkowe miejsce dla rodziny Igi. Dostała pytanie o... ojca
Po meczu Świątek powiedziała, jak grało jej się podczas pierwszego meczu. Okazuje się, iż warunki na korcie są zupełnie inne niż choćby podczas US Open. - Czuję się doskonale, głównie dzięki wam, dziękuję za wsparcie. Warunki są zupełnie inne niż podczas mojego ostatniego turnieju. Jestem zadowolona, iż gwałtownie się dostosowała. Bardzo mi się tu podoba i jest pięknie, gdy deszcz nie pada - powiedziała Świątek.
Polka dostała także dość niespodziewane prawdopodobnie pytanie o swojego ojca. Tomasz Świątek w 1988 roku brał udział w igrzyskach olimpijskich właśnie w Seulu. Zajął wówczas 7. miejsce w wioślarskich zawodach w czwórce podwójnej.
- Mój ojciec był tu w Seulu w 1988 roku podczas igrzysk olimpijskich, to był szczyt jego kariery. Opowiadał mi i mojej siostrze o tym wiele razy. Cieszę się, iż i ja mogę odkryć to miasto. Niejednokrotnie wspominał o pobycie tutaj jako o przygodzie. Uprawiamy inne sporty, ale teraz też gram na obiektach olimpijskich i jestem zaskoczona, jak bardzo miasto wciąż te olimpijskie tradycje pielęgnuje. To świetna sprawa, bo to najlepsze zawody na świecie. Wspaniałe, iż mogę tu być i może za rok mój ojciec też tu przyjedzie - opowiedziała Polka, która w ćwierćfinale zagra z lepszą z pary Emma Raducanu - Barbora Krejcikova.