W sobotę triumfował Philipp Raimund, który popsuł święto Austriakom, bo ci znaleźli się za jego plecami. Na drugim miejscu był Daniel Tschofenig, a trzeci Jan Hoerl. Znakomicie spisał się Kamil Stoch. Brakło nieco ponad pięć punktów, a Polak znalazłby się na podium - był czwarty. Pozostali nasi rodacy zajęli miejsca poza TOP 10. Kibice mieli jednak nadzieje, iż zrehabilitują się w niedzielne popołudnie.
REKLAMA
Zobacz wideo Zbudował skocznię w ogrodzie, teraz organizuje tam konkursy. Jak wyglądają skoki amatorów?
Polacy nie popisali się w pierwszej sesji. Jan Hoerl zdecydowanie najlepszy!
Na ten dzień zaplanowano kolejny konkurs. Na starcie pojawiło się sześciu Polaków. Pierwszy na belce zasiadł Paweł Wąsek. I oddał dość przyzwoitą próbę, bo za punkt K zlokalizowany na 85 m. Miał ponad 1,5 m/s wiatru pod narty, co pozwoliło mu odlecieć na 88,5 m i wskoczyć do czołówki. Długo się w niej utrzymywał. Gorzej poradził sobie Aleksander Zniszczoł. Choć miał nieco słabsze podmuchy wiatru pod narty, to 78 m należy uznać za dość przeciętną odległość.
A jak poradził sobie Piotr Żyła? On zasiadł na belce jako trzeci z Biało-Czerwonych. I popisał się dalekim skokiem. 87,5 m, co po pierwszej serii pozwoliło mu wyprzedzić Wąska. Polacy ewidentnie przeplatali lepsze skoki, gorszymi. Tendencję podtrzymał Maciej Kot, bo nie doleciał do 85 m. Wylądował na 82 m.
Po chwili jednak wszyscy trzymali kciuki za najlepszego Polaka wczoraj, Kamila Stocha. Oczekiwania były ogromne, ale po próbie stało się jasne, iż tym razem najlepszym z Biało-Czerwonych nie będzie, przynajmniej nie po pierwszej serii. Osiągnął bowiem 84,5 m. Wszyscy Polacy awansowali jednak do finału. Dołączył do nich też ostatni ze skaczących rodaków, czyli Dawid Kubacki. Wylądował dokładnie na punkcie K.
Tak więc to Żyła zajmował najwyższe miejsce spośród Biało-Czerwonych po pierwszej próbie. Był ósmy. Za jego plecami znaleźli się Wąsek (9.), Kubacki (13.), Stoch (16.), Kot (26.) i Zniszczoł (30.). A kto był najlepszy w tej sesji? Jan Hoerl. Wykorzystał kapitalne warunki i mocny wiatr pod narty. Poszybował zdecydowanie najdalej, bo na 93 m. Drugi był Stefan Kraft (90 m), a trzeci Ryoyu Kobayashi (88,5 m).
Zobacz też: Rosjanin wskazuje na europejskie państwo. "Nadejdzie rakieta".
Kamil Stoch wystrzelił w drugiej serii
Druga seria zaczęła się od skoku Zniszczoła. Choć zakwalifikował się do finału jako ostatni, to w nim pokazał się ze zdecydowanie lepszej strony. Tym razem przekroczył punkt K o 0,5 m i wydawało się, iż może przesunąć się o kilka pozycji w górę. I tak też się stało. Wyprzedził go dopiero Kot. Polak oddał próbę na 88,5 m.
Chwilę później na belce zameldowali się Kamil Stoch i Dawid Kubacki. Tuż przed próbą tego pierwszego zerwał się wiatr i trzeba było czekać na wznowienie rywalizacji. Ta krótka przerwa mu nie przeszkodziła, a może choćby pomogła, bo skoczył fenomenalnie, poleciał aż 93 metry. Kubacki niestety nie powtórzył skoku swojego kolegi i pofrunął na 87 metrów.
W Top 10 po pierwszej serii znaleźli się Paweł Wąsek (9.) i Piotr Żyła (8.). Przed ich skokami obniżono belkę. Wąsek wyciągnął 86 metrów, co nie pozwoliło mu utrzymać wysokiej lokaty. "Wiewiór" skoczył pół metra krócej (85,5m) i skończył za Kamilem Stochem.
Rywalizację wygrał Jan Hoerl (89,5 m), drugi był Daniel Tschofenig (92 m), a na najniższym stopniu podium znalazł się Ryoyu Kobayashi (90 m). Piękny skok wywindował Kamila Stocha na dziewiąte miejsce. Piotr Żyła skończył na 11. miejscu, a Dawid Kubacki uplasował się na 16. miejscu.
Wyniki Biało-Czerwonych w Hinzenbach:
9. Kami Stoch
11. Piotr Żyła
16. Dawid Kubacki
16. Paweł Wąsek
23. Maciej Kot
27. Aleksander Zniszczoł