Stanisław Krzesiński, słynny trener polskich zapaśników obezwładnił terrorystę! To było 40 lat temu

nabialoczerwonym.com 8 miesięcy temu
ZAPASY. Stanisław Krzesiński, legendarny trener reprezentacji Polski zasłynął nie tylko z sukcesów szkoleniowych, ale także wydarzenia, do którego doszło czterdzieści lat temu, wiosną 1984 roku. Obezwładnił on zamachowca, który próbował wtargnąć na matę!
Stanisław Krzesiński do dziś lubi aktywny styl życia. Fot. Facebook/Gierka Banaszka.
Stanisław Krzesiński kilka tygodni temu skończył 74 lata. Pochodzi z Białobrzegów w dawnym województwie radomskim. Co ciekawe, do dziś, w miarę możliwości spotyka się z kolegami z tego miasta, wspólnie trenują, biegają lub grają w piłkę w amatorskiej drużynie Gierka Banaszka.

Z Radomiaka do "Gieksy"

Zapasy w stylu klasycznym zaczął uprawiać w Radomiaku, miał wówczas piętnaście lat. Jak sam wspominał, był uzdolnionym sportowo chłopakiem, lubił biegać, skakać, dźwigać ciężary. W 1968 roku wywalczył tytuł mistrza Polski juniorów. Po maturze przeniósł się do GKS Katowice, w tym mieście mieszka zresztą do dziś. Pierwsze seniorskie mistrzostwo kraju zdobył mając 21 lat. Niedługo potem wystartował w Igrzyskach Olimpijskich w Monachium, ale nie zdoła tam przebić się do strefy medalowej. Zmagał się z kontuzją. W kolejnych latach plasował się w krajowej czołówce, w wieku trzydziestu został trenerem.

Miał trenerskiego "nosa"

Jako szkoleniowiec odnotował wiele sukcesów, miał prawdziwego "nosa" do tej pracy. Prowadził w kadrze między innymi Andrzeja Suprona, braci Kazimierza i Józefa Lipieniów, którzy wcześniej byli jeszcze jego kolegami z reprezentacji narodowej. Potem szkolił następne pokolenia zapaśniczych gwiazd, m.in. Józefa Tracza, Andrzeja Wrońskiego, Ryszarda Wolnego, Piotra Stępnia i jeszcze wielu innych. To medaliści i mistrzowie świata, Europy czy olimpijscy! W sumie trenerem naszych reprezentantów w stylu klasycznym był przez dwanaście lat - od 1979 do 1992 roku.

Kiedy nasi "klasycy" odnosili największe olimpijskie sukcesy - zdobywając pięć medali (trzy złote, srebrny i brązowy) w Atlancie w 1996 roku - trenerem reprezentacji był już Ryszard Świerad (zmarł w 2011). Z pewnością jednak swoją "pięczęć" na ich osiągnięciach za oceanem miał także Krzesiński. Szkoleniowiec ten przez długie lata pomagał jeszcze w prowadzeniu naszych zawodników, współpracując z Polskim Związkiem Zapaśniczym.

Krzesiński: nie było czasu w rozmyślanie

Przechodząc do sedna tematu - Stanisław Krzesiński zasłynął tym, iż w kwietniu 1984 roku, podczas Mistrzostw Europy w szwedzkim Jonkoeping, powstrzymał zamachowca z Rosji, który próbował wtargnąć na matę.

- Wiele osób, które ze mną rozmawiają, nawiązuje do tamtej sytuacji, ale ja uspokajam - nie był to mój największy sukces na zapaśniczej macie. To był odruch, doskoczyłem do niego, obezwładniłem, odebrałem pistolet, potem zajęły się nim służby. choćby do dziś ludzie pytają mnie, czy się nie bałem. Trudno tu jednoznacznie odpowiedzieć, w takim momencie nie ma czasu w rozmyślanie i analizowanie. Po prostu, trzeba było działać gwałtownie – opowiadał mi Stanisław Krzesiński, kiedy dwa lata temu przeprowadziłem z nim wywiad dla radomskiego „Echa Dnia”.
Jak wyglądało całe zdarzenie? Zobaczcie na filmie poniżej.

Stanisław Krzesiński obezwładnia zamachowca podczas Mistrzostw Europy w 1984 roku.

Zapomniana sprawa z Jonkoeping

Mężczyzną, którego obezwładnił ówczesny trener polskich zapaśników, zajęły się szwedzkie służby. kilka dziś wiadomo o jego dalszych losach, oprócz tego, iż był Rosjaninem, chciał do tego skandynawskiego kraju ściągnąć swoją rodzinę, ale utrudniały mu to miejscowe władze. Taki scenariusz wydarzeń swego czasu przedstawił w portalu Na Temat Damian Janikowski, inny znakomity polski zapaśnik.
W naszym kraju media i opinia publiczna specjalnie tej historii "nie grzały" ze względu na pochodzenie zamachowca, jak wiadomo, czterdzieści lat temu Polska Rzeczpospolita Ludowa znajdowała się pod politycznym wpływem Związku Radzieckiego.
PIOTR STAŃCZAK

POLECAM:
  • Rafał Kubacki, mistrz świata w judo o walce z bykiem na planie "Quo vadis": Opatrzność czuwała!
  • Tomasz Borowski, wicemistrz świata i olimpijczyk świętował urodziny. Szkoda tej Atlanty...
  • Waldemar Klisiak przeszedł drogę od boiska w Zaborzu do Galerii Sław Unii Oświęcim!
Idź do oryginalnego materiału