Stało się! Znamy nowego mistrza Anglii. Totalna demolka

3 tygodni temu
Liverpool był maszyną praktycznie nie do zatrzymania w Premier League, zdominował konkurencję i na cztery kolejki przed końcem może cieszyć się z mistrzostwa. "The Reds" zapewnili sobie tytuł najlepszej drużyny w Anglii, gromiąc Tottenham przed własną publicznością aż 5:1. Rywal z Londynu był tylko tłem dla Liverpoolu grającego jak w transie. Obrazki z Anfield przejdą do historii.
Od dłuższego czasu Liverpool utrzymywał w Premier League kilkanaście punktów przewagi, więc zasadniczym pytaniem było nie czy, a kiedy zapewni sobie mistrzostwo Anglii. Okazja trafiła się przy okazji starcia z Tottenhamem na Anfield, bo kilka dni wcześniej Arsenal stracił punkty z Crystal Palace. "The Reds" zrobił to w naprawdę imponującym stylu.


REKLAMA


Zobacz wideo W jakim klubie zagra w nowym sezonie Jakub Kiwior? Żelazny: Ten klub już jest dla niego za mały


Szaleństwo na Anfield, Liverpool odzyskuje mistrzostwo Anglii po latach
Tottenham nie ma o co walczyć lidze, jedynie o honor. Skupia się na Lidze Europy, gdzie ma przed sobą półfinał z norweską rewelacją, FK Bodo/Glimt. "Koguty" chciały dziś pokazać się z jak najlepszej strony, nieco popsuć świętowanie Liverpoolu i zbudować morale przed półfinałem LE. Początek londyńczycy mieli obiecujący, bo to oni wyszli na prowadzenie po bramce głową Dominika Solanke w 12. minucie.


Stracony gol w ogóle nie wybił Liverpoolu z rytmu, który wyrównał już cztery minuty później. Luis Diaz dopadł do podania Dominika Szoboszlaia i trafił do pustej bramki. Gospodarze nie zwalniali tempa, atakowali w zabójczym tempie, narzucili wysoką intensywność. W 24. minucie objęli prowadzenie, które potem tylko powiększali. Alexis Mac Allister popisał się efektownym strzałem zza pola karnego, praktycznie w okienko bramki Tottenhamu.
Do przerwy było 3:1 za sprawą gola Cody'ego Gakpo. Holender sprytnie uderzył w polu karnym, wykorzystał tłok i fakt, iż bramkarz był zasłonięty. Kozłująca piłka była nie do obrony dla Guglielmo Vicario.


Kibice na Anfield byli naprawdę głośni, faktycznie pełnili rolę 12. zawodnika. Chcieli kolejnych goli i je dostali w drugiej części. W 63. minucie na listę strzelców wpisał się Mohamed Salah, wykończył kontrę strzałem po ziemi przy słupku. To, co zrobił po swoim trafieniu, przejdzie do historii Premier League. Gola celebrował razem z kibicami w oryginalny sposób. Wziął telefon z trybun i zrobił sobie selfie razem z fanami zasiadającymi na The Kop, słynnej trybunie za jedną z bramek.


Wynik 5:1 został ustalony w 69. minucie, to była bramka samobójcza Destiny'ego Udogie. Niefortunnie interweniował, chcąc przeciąć podanie do Salaha pod bramką. Tottenham był tylko tłem dla Liverpoolu.


Liverpool zapewnił sobie mistrzostwo Anglii na cztery kolejki przed końcem. Ma 15 punktów przewagi nad drugim Arsenalem. Dla "The Reds" to 20. tytuł w historii, zrównali się pod tym względem z Manchesterem United. Zdecydowanie byli najlepszą ekipą na Wyspach Brytyjskich w tym sezonie. 25 zwycięstw, siedem remisów, tylko dwie porażki - ten bilans mówi sam za siebie. Tytuł wraca na Anfield po pięciu latach.


Zobacz też: Katastrofa Lecha! To była 92. minuta. To może być kluczowa wpadka


Arne Slot zdobył trofeum w swoim pierwszym sezonie pracy z Liverpoolem. Kontynuował to, co zrobił w Feyenoordzie Rotterdam, stworzył kolejną drużynę, którą piekielnie trudno zatrzymać.
Idź do oryginalnego materiału