Spięcie Świątek po meczu z Anisimovą. "Dlaczego to powiedziałeś?"

3 godzin temu
- Nie mogłam wygrać, grając w ten sposób, serwując w ten sposób - przyznała wprost smutna Iga Świątek, wskazując - jej zdaniem - główną przyczynę przegranej w ćwierćfinale US Open. Polska tenisistka, która była jedną z faworytek turnieju, po jednym z pytań uśmiechnęła się smutno, a po innym gwałtownie zareagowała swoim: "Dlaczego to powiedziałeś?".
Siedem tygodni temu Iga Świątek w finale Wimbledonu nie oddała Amandzie Anisimovej choćby gema, ale w środowym ćwierćfinale US Open sama ugrała zaledwie siedem. Polska tenisistka była wyraźnie przygnębiona tą przegraną, ale też nie potrzebowała dużo czasu, by wskazać, co u niej zawiodło. Tak samo, jak nie potrzebowała przypomnienia o tym, czego wcześniej dokonała tego lata.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek przeszła do historii Wimbledonu! "Gwiazda na skalę wszechświata"


Świątek nie wymazuje wcześniejszych wyników. "Muszę odpuścić"
Świątek po raz drugi z rzędu odpadła w ćwierćfinale US Open, ale to teraz typowano ją wśród faworytek. Bo będąca wiceliderką światowego rankingu tenisistka w ostatnich tygodniach triumfowała nie tylko w Wimbledonie, ale też w Cincinnati. A do tego zaraz potem wygrała rywalizację mikstów w Nowym Jorku. Te świetne wyniki prawdopodobnie także wpłynęły na poziom jej rozczarowania po środowym meczu, który przegrała 4:6, 3:6.
Gdy moderator konferencji prasowej tradycyjnie poprosił o podsumowanie meczu, to po sekundzie namysłu Polka zaproponowała: "Może zadajcie pytania, będzie łatwiej". Pierwszy z dziennikarzy nawiązał właśnie do jej wcześniejszych udanych występów w ostatnich miesiącach. A 24-latka w odpowiedzi od razu sama z siebie przeszła też do wskazania przyczyny przegranej.
- Wiem, co osiągnęłam, więc nie mogę tego wymazać dlatego, iż dziś przegrałam. Jestem tego świadoma. Poza tym nie mogłam wygrać tego meczu, grając w ten sposób, serwując w ten sposób. Z Amandą tak agresywnie nastawioną na returnie - wskazała.
Potem dodała, iż gra z linii końcowej w jej wykonaniu była dobra, ale kluczem było właśnie podanie. - Ona zdobywała więcej punktów przy swoim, a ja czasem miałam problemy, by w ogóle trafić pierwszy serwis. Amanda dobrze returnowała też przy drugim. To zrobiło różnicę - oceniła Świątek.


Przyznała też, iż przez cały turniej miała problemy z serwisem. - Z drugiej strony, nie trenowałam (tego - red.) między meczami. Muszę odpuścić i skupić się na kolejnym występie - zaznaczyła.


Po tym pytaniu Świątek aż się uśmiechnęła. Emocje pod koniec konferencji
Łatwo się było domyślić, iż na tej konferencji pojawią się nawiązania do finału Wimbledonu. w którym Amerykanka była wyraźnie przytłoczona. Najpierw zagadnięto Polkę, czy wynik tamtego spotkania wpłynął jakoś na jej przygotowanie do środowego meczu.
- Szczerze, to nie miało dla mnie znaczenia. Wszyscy wiedzą, jak Amanda potrafi grać. Wtedy w Londynie nie zagrała dobrze, ale to nie tak, iż zawsze będzie popełniała te same błędy czy tak samo się czuła. Wiem, iż jest dobrą zawodniczką i potrafi grać świetny tenis. Byłam gotowa na ciężki mecz - zapewniła.
Świątek uśmiechnęła się zaś wymownie, gdy spytano ją później o największą różnicę w grze rywalki w obu tych pojedynkach.


- Cóż, dziś trafiała. To był całkowicie inny mecz. To nie jest niespodzianka. Trenuję z nią i wiem, jak potrafi grać. Ten mecz był zupełnie inny. Lepiej się poruszała, lepiej grała. Wszystko było inne - wyliczała zdobywczyni sześciu tytułów wielkoszlemowych.
Dodała, iż trudno jej się wypowiadać za przeciwniczkę, ale w tenisie każdy mierzy się z łamiącymi serce porażkami. - Nie masz więc innej opcji. Musisz się otrząsnąć i próbować grać dobrze następnym razem - podsumowała.
Przy pytaniu o czekanie przez kilka godzin na rozpoczęcie swojego spotkania w związku z przedłużaniem się wcześniejszego czterogodzinnego meczu męskiego singla na korcie centralnym Polka przyznała, iż nie jest to dogodne. - Ale to po prostu tenis. Musisz się dostosować. Nie ma sensu tego nadmiernie analizować - stwierdziła.
Największe emocje wzbudziło u niej zaś inne pytanie. O potrzebę przerwy dla zdrowia psychicznego. - Dlaczego to powiedziałeś? - rzuciła gwałtownie do dziennikarza Świątek. Gdy ten tłumaczył, iż chodziło mu o kumulujące się zmęczenie graniem kilku turniejów z rzędu, to tenisistka odesłała go do osób układających kalendarz.


- My musimy się dostosować - powtórzyła. Po czym zwróciła się znów do tego samego dziennikarza: "Potrzebujesz takiej przerwy? Wyglądasz, jakbyś potrzebował". Gdy mężczyzna żartobliwie przytaknął, to Polka spytała, co więc tutaj robi. Ten odpowiedział, iż musi zostać do końca turnieju. Świątek pokiwała wymownie głową i dodała: "Powodzenia". Całą sytuację można zobaczyć poniżej.
Idź do oryginalnego materiału