Tour de France znów narobił zmieszania w głowach kibiców. Podczas jazdy indywidualnej na czas lider wyścigu i obrońca trofeum Jonas Vingegaard (Jumbo-Visma) na 22,4-kilometrowej górzystej trasie rozbił rywali tak jak nikt w ostatnich dekadach. Takiej przewagi nie miał nad innymi ani arcyoszust dopingowy Lance Armstrong, ani nigdy nieprzyłapany na dopingu Miguel Indurain, pięciokrotny zwycięzca i fantastyczny czasowiec.
Sportowy dziennik i patron wyścigu „L’Equipe" pisze: „Duńczyk zmiażdżył [écrasé – rl] rywali. Jak to wyjaśnić?". A na okładce dał jego zdjęcie z tytułem: „Z innej planety", czyli ze sformułowaniem, które ma swoją historię. W ten sposób pisało się o Armstrongu.