Robert Lewandowski nie notuje najlepszego wejścia w sezon. Najpierw opuścił kilka spotkań z powodu kontuzji, a później nie mógł się przełamać, by zdobyć gola. Udało mu się to dopiero w starciu z Valencią (6:0), gdzie ustrzelił dublet. Przekonał do siebie Hansiego Flicka, który w końcu postawił na niego w La Liga od pierwszych minut. Tylko iż Polak zmarnował okazję. "Rozstrojony", "Jeden z najsłabszych piłkarzy" - tak po meczu z Getafe (3:0) pisały o nim hiszpańskie media. Ale to nie był jedyny cios, jaki 37-latek otrzymał tego wieczora. Wymierzył go również... jego kolega z drużyny, a zarazem główny konkurent w walce o wyjściową "11".
REKLAMA
Zobacz wideo Lewandowski już tylko rezerwowym w Barcelonie? Żelazny: Nie wyobrażam sobie, iż przegra rywalizację
Ferran Torres złożył jasną deklarację. Robert Lewandowski musi się bać?
Mowa o Ferranie Torresie. Hiszpan od początku kampanii prezentuje wysoką formę. Początkowo korzystał z kontuzji Lewandowskiego i regularnie pojawiał się w składzie. Po powrocie Polaka do gry również nie stracił pozycji. W każdym meczu La Liga wystąpił od pierwszych minut, a nasz rodak wchodził zwykle z ławki. Co więcej, za Ferranem przemawiają liczby. Cztery gole i asysta to statystyki, które mogą martwić Lewandowskiego. Mogą go też martwić słowa, jakie Hiszpan wypowiedział po meczu z Getafe, w którym dwukrotnie pokonał bramkarza.
- Zawsze to mówiłem: mogę być w pierwszym składzie Barcelony. Korzystam z każdej okazji. A będzie ich więcej - zaczął w rozmowie z DAZN, cytowany przez elpais.com. - Muszę dalej pracować i umacniać swoją pozycję. Chcę zostać głównym napastnikiem. Dobrą rzeczą jest to, iż się rozwijam, dojrzewam - dodawał. Zdaniem tribuna.com, tymi słowami "Ferran wysyła Lewandowskiemu jasny sygnał".
Nie pierwsza taka deklaracja Hiszpana
Ferran robił to również w minionym sezonie, kiedy to deklarował, iż jest gotowy, by zostać następcą Polaka. - Nie czuję się jak zmiennik. Czuję się przygotowany na każdą sytuację, niezależnie od tego, co może się wydarzyć, i temu stawiam czoła z największym entuzjazmem i maksymalnym pragnieniem - mówił już w lutym 2025. - Mógłbym zostać środkowym napastnikiem Barcelony, czemu nie? (...) Jestem pewny siebie - taką deklarację złożył z kolei w marcu. Wtedy mimo wszystko Hansi Flick stawiał na Lewandowskiego, a Hiszpan wchodził na murawę od pierwszych minut wtedy, gdy Polak był kontuzjowany lub musiał odpocząć.
Zobacz też: Gwiazdor został wygwizdany na gali Złotej Piłki. Oto powód.
W tym sezonie sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Kto wie, jak będzie, gdy do gry powróci Lamine Yamal. Niewykluczone, iż wtedy Ferran wróci na środek ataku i dla Lewandowskiego zabraknie już miejsca. Oczywiście Polak wciąż dochodzi do siebie po kontuzji, jednak nie ma co ukrywać - wyrosła mu mocna konkurencja i o regularne występy w wyjściowym składzie może być piekielnie trudno. Jak dotąd Lewandowski zagrał tylko w dwóch meczach od pierwszych minut. Stało się to we wspomnianym starciu z Getafe w La Liga, a także z Newcastle United (2:1) w Lidze Mistrzów.