Symulant to jedno z pojęć, które istnieje w piłce nożnej. Określa się nim zawodnika, który w świadomy sposób chce osiągnąć korzyść w trakcie spotkania. Mowa tutaj o uzyskaniu rzutu karnego, rzutu wolnego czy wykartkowaniu jednego z rywali. Niekiedy takim symulacjom towarzyszą różne teatralne upadki. Na miano symulanta w ostatnich latach mógł sobie zapracować m.in. Neymar, Cristiano Ronaldo czy Sergio Busquets.
REKLAMA
Zobacz wideo Oto kosmiczny stadion Realu Madryt! Pochłonął ponad miliard euro
Czytaj także:
Trzęsienie ziemi w Manchesterze United! Nagle gruchnęły wieści. Koniec
Od momentu wprowadzenia VAR-u piłkarzom jest dużo trudniej oszukać sędziego, bo np. w przypadku rzutu karnego arbiter może cofnąć swoją decyzję po obejrzeniu powtórek wideo. W niższych ligach ciężko jednak o taką technologię, więc zdarzają się przypadki, gdy piłkarz uzyskuje taką korzyść. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce w Niemczech.
Piłkarz z premedytacją oszukał sędziego. To będzie poważna kara
W niedzielę doszło do starcia między Rot-Weiss Erfurt a Chemnitzer FC w czwartej lidze niemieckiej. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Dzięki temu Chemnitzer ma trzy punkty przewagi nad strefą spadkową, natomiast Erfurt zajmuje siódme miejsce i traci 16 punktów do prowadzącego Lokomotiwu Lipsk. Prawdopodobnie o tym spotkaniu w ogóle nie wiedziałyby najbardziej znane media w Niemczech i na świecie, gdyby nie wypowiedzi jednego z piłkarzy Rot-Weiss Erfurt.
Chodzi o sytuację z 48. minuty, gdy Marco Wolf miał zostać sfaulowany przez Manuela Reuttera. Sędzia Henry Muller odgwizdał rzut karny, a Wolf przyznaje po meczu, iż karnego nie było i okłamał sędziego. - Sędzia podszedł do mnie i zapytał, czy był karny. Nie mogłem przegapić takiej szansy dla zespołu. Zrobiłem wszystko dla zespołu, to nie był karny. Miałem nadzieję, iż sędzia użyje gwizdka, a on stwierdził, iż byłem trafiony - mówi Wolf, cytowany przez dziennik "Bild".
Czytaj także:
Alarm ws. Zielińskiego. Probierz może się martwić. Inzaghi ogłasza
Ostatecznie zespół z Erfurtu nie wykorzystał karnego, a Daniel Adamczyk - niemiecki bramkarz z polskim obywatelstwem - obronił uderzenie Omera Uzuna. "Jaskółczy skandal w czwartej lidze. Piłkarz z zimną krwią okłamał sędziego" - pisze portal tag24.de.
- Piłkarz powiedział mi, iż został dotknięty. Niewiarygodne. To nie świadczy o nim dobrze. Jestem zirytowany tym, jak ludzie mogą się tak zachowywać. To dla niego zmarnowana szansa. Oczywiście mogę się cieszyć, iż nie było gola z karnego, ale nienawidzę podejmować złych decyzji - powiedział sędzia Muller w rozmowie z "Bildem".
"Bild" przypomniał też przykład Floriana Hanscha z ZFC Meuselwitz, który upadł w polu karnym w meczu IV ligi z Altglienicke. Wtedy sędzia pierwotnie odgwizdał rzut karny, ale po rozmowie z zawodnikiem go odwołał.
"Bild" pisze, iż Wolfowi grozi teraz poważna kara, choćby zakaz gry w piłkę. Wolf trafił do Rot-Weiss Erfurt latem br., a wcześniej grał w zespołach młodzieżowych Bayeru Leverkusen i w rezerwach Stuttgartu.
Wspomnianą sytuację z meczu Rot-Weiss Erfurt - Chemnitzer FC z udziałem Marco Wolfa można zobaczyć poniżej (od 2:06):