W ostatnich latach Daniił Miedwiediew to jeden z najlepszych tenisistów w całym tourze. Pod koniec lutego 2022 roku wskoczył na fotel lidera rankingu ATP. Regularnie dochodził do finałów turniejów wielkoszlemowych, a w 2021 roku wygrał US Open, pokonując Novaka Djokovicia. W zeszłym sezonie podczas finału Australian Open prowadził z Jannikiem Sinnerem już 2:0 w setach. aby ostatecznie przegrać mecz o tytuł. Było to jego trzecie starcie w karierze o puchar w Melbourne.
REKLAMA
Zobacz wideo Dlaczego Iga Świątek nie mogła grać? "W tenisie są równi i równiejsi"
Sensacja wisiała na włosku! Miedwiediew omal nie odpadł w pierwszej rundzie
Nic dziwnego, iż w tym roku Rosjanin również był postrzegany jako faworyt do wygranej inauguracyjnego Wielkiego Szlema w sezonie. W pierwszej rundzie czekał go pojedynek z Kasiditem Samrejem z Tajlandii, który plasuje się dopiero na 418. miejscu w rankingu. Nikt nie spodziewał się, iż tak nisko notowany rywal może stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla piątego w tej chwili zawodnika świata. I w pierwszym secie nic na to nie wskazywało.
Miedwiediew bez większych problemów zwyciężył 6:2. Dwukrotnie przełamał rywala i jednocześnie ani razu nie stracił podania. Do drugiej partii podchodził wesoły i podniesioną głową. Kilkadziesiąt minut później nie było mu już do śmiechu. Przy stanie 4:4 tajlandzki tenisista wygrał przy własnym serwisie, po czym przełamał Rosjanina w dziesiątym gemie i doprowadził do wyrównania. Później było jeszcze ciekawiej. W trzecim secie również wystarczył mu jeden gem zgarnięty przy serwisie Miedwiediewa.
Kasidit Samrej wyraźnie znalazł sposób na rosyjską gwiazdę, z którą po dwóch godzinach prowadził 2:6, 6:4, 6:3. W międzyczasie Daniił Miedwiediew momentami po prostu wychodził z siebie. Po jednej z akcji wściekły rozbił rakietę o siatkę. Uszkodził choćby jej mocowanie, co jest zupełnie karygodne i niedopuszczalne. Jego frustracja była widoczna na każdym kroku. Kiedy Tajlandczyk popisywał się efektownymi skrótami, bezradny 28-latek kwitował wszystko szyderczym uśmiechem. Widać było, iż kompletnie nie radzi sobie z emocjami. Dostrzegli to australijscy kibice, którzy na zachowanie Rosjanina odpowiadali głośnymi gwizdami.
Zobacz też: Wieść gruchnęła w środku nocy. Nagła zmiana w drabince Świątek!
Mimo to w czwartej partii dosyć gwałtownie udało mu się wygrać 6:1. 23-letniemu Samrejowi zaczęły doskwierać bolesne skurcze. W końcu poprosił medyków, aby przynieśli mu... sok z kiszonych ogórków! Jak widać, niektórzy profesjonaliści przez cały czas praktykują stare, sprawdzone metody. Tajlandczyk wrócił na kort. Do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebny był piąty set. W nim ewidentnie Kasidit Samrej nie wytrzymał fizycznych trudów pojedynku. Nie był już tak zwinny i szybki, jak w poprzednich partiach. Od razu został przełamany, czego sam nie potrafił już dokonać.
Choć walczył dzielnie, to w ostatniej partii poległ 2:6, a w całym meczu 2:6, 6:4, 6:3, 1:6, 2:6. Mimo porażki 418. zawodnik świata napsuł krwi Daniiłowi Miedwiediewowi, a sensacja wisiała na włosku. Rosjanin niemal nie pożegnał się z Australian Open na samym starcie. W drugiej rundzie czeka go starcie z Amerykaninem Learnerem Tienem (121. ATP).