Simeone grzmi po skandalu w derbach Madrytu. Wskazał winnego

2 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Ana Beltran / REUTERS


Niedzielne derby Madrytu na Estadio Metropolitano przyniosły mnóstwo emocji. Niestety również tych negatywnych. Po golu dla Realu Madryt autorstwa Edera Militao doszło do skandalicznych scen. Kibice gospodarzy zaczęli rzucać w Thibauta Courtois zapalniczkami i różnymi innymi przedmiotami, przez co mecz musiał zostać przerwany. Całą sprawę skomentował trener Atletico Diego Simeone. - Ludzie nie złoszczą się sami z siebie - tłumaczył.
Tegoroczny sezon La Liga jest niezwykle zacięty. Perfekcyjnie krajowe rozgrywki rozpoczęła FC Barcelona, która pod wodzą Hansiego Flicka zwyciężała każde spotkanie. Aż do ósmej kolejki, kiedy sensacyjnie poległa 2:4 na wyjeździe z Osasuną. Dzień później rozegrane zostały derby stolicy Hiszpanii pomiędzy Atletico a Realem Madryt.

REKLAMA







Zobacz wideo Szeremeta z kolejnymi nagrodami. "Nie będę musiała się bać, co będzie za ileś lat"



Tak Simeone zareagował na skandal w meczu z Realem. "To nie jest w porządku"
Niedzielne spotkanie od pierwszego gwizdka było niezwykle zacięte. Obie drużyny miały swoje szanse, jednak po 45 minutach na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis. To zmieniło się dopiero w 64. minucie, kiedy piłkarze Carlo Ancelottiego popisali się sprytnym rozegraniem rzutu wolnego, którego zwieńczeniem był gol Edera Militao.


Niestety w tym samym czasie skandaliczne sceny działy się pod bramką Thibauta Courtois. Z analiz hiszpańskich dziennikarzy wynika, iż kibice Atletico zaczęli śpiewać w kierunku Belga obrzydliwą przyśpiewkę, która dotyczyła go osobiście. "Courtois, zdychaj" - krzyczeli. Wszystko przez to, iż przed laty golkiper występował w drużynie Diego Simeone, a jego transfer do Realu został odebrany jako zdrada. Wtedy 32-latek nie wytrzymał. Z uśmiechem na twarzy po golu swojego zespołu jeszcze bardziej podpuszczał ultrasów Atletico do wulgarnych przyśpiewek. W końcu ci zaczęli rzucać w niego zapalniczkami, przez co arbiter przerwał mecz.


Całą sytuację nieco inaczej postrzega jednak wspomniany Simeone. Według argentyńskiego trenera to Belg pierwszy sprowokował fanów jego drużyny, którzy w efekcie zostali rozdrażnieni. - Ludzie nie mają innego wyjścia, co nie jest w porządku... ale musimy być spokojni i wiedzieć, w jakich sytuacjach możemy świętować gola, patrząc na boisko. To nie jest w porządku, ale ludzie nie złoszczą się sami z siebie, złoszczą się na coś, a my pomagamy ludziom się złościć. Nie usprawiedliwiam tego, co zrobili, ale... możemy zrobić więcej, a tego nie robimy - mówił w wywiadzie dla DAZN trener gospodarzy, próbując nieco wytłumaczyć niedopuszczalne zachowanie kibiców Atletico i jednocześnie zrzucić winę na belgijskiego bramkarza.



Następnie Diego Simeone podkreślił, iż takie incydenty miały miejsce także na stadionie Realu, kiedy między słupkami stał jeszcze Courtois. - Musimy pomóc wszystkim. To już się działo na Bernabeu, kiedy Courtois był naszym zawodnikiem, też dostał zapalniczkę, to nie jest w porządku - zaznaczył, dodając także, iż agresywni ultrasi, którzy pojawili się na niedzielnym meczu, zostaną zidentyfikowani. - Musimy spróbować rozpoznać tych, którzy rzucali, aby już nie przychodzili, ponieważ ich nie potrzebujemy. Potrzebujemy ludzi, którzy dopingują, gorących kibiców - przyznał.



Finalnie mecz zakończył się remisem 1:1, do którego w ostatnich sekundach doprowadził Angel Correa. Z podziału punktów między dwoma wielkimi rywalami może cieszyć się FC Barcelona, która pozostała liderem La Liga.
Idź do oryginalnego materiału