Trener Adrian Siemieniec przed meczem z AZ Alkmaar dłużej opowiadał o minionych miesiącach, tygodniach niż o przeciwniku. Szkoleniowiec Jagiellonii postanowił wyjaśnić, jak od wewnątrz wygląda rzeczywistość klubu czy sztabu szkoleniowego, który przekroczył setkę spotkań na wszystkich frontach w ostatnich dwóch sezonach.
Trzydziesty mecz w Europie. Pięćdziesiąty piąty w obecnym sezonie. Sto czwarty w okresie dwóch lat, gdy Jagiellonia wskoczyła na pucharowy poziom. To część wyliczanki, którą w Alkmaar zaserwował nam Adrian Siemieniec. W ten sposób trener tłumaczył, z czym walczy na co dzień, próbując utrzymać zespół w ryzach i wciąż wygrywać.
— Trzeba patrzeć na kończący się rok przez pryzmat gry od stycznia do grudnia, nie od lipca do grudnia. Trzeba zrozumieć sytuację, cieszymy się, iż możemy z powodzeniem grać w Europie, ciężko na to pracowaliśmy. W tym sezonie skala trudności była większa, bo mieliśmy trzech rywali z lig TOP6. Do tego mistrzowie Finlandii, Macedonii, Malty. W poprzednim sezonie mierzyliśmy się z rywalami podobnej klasy lub słabszymi. Teraz mecze są bardziej atrakcyjne, z Rayo, Racingiem czy AZ moglibyśmy się mierzyć w fazie pucharowej, może choćby w finale — zauważył trener Siemieniec.
Zaraz potem dodał, ile czasu Jagiellonii uciekło. Ponad sto treningów, które udałoby się zrealizować, gdyby nie mecze pucharowe. Kolejne pięćdziesiąt, które z racji gry w Europie były jedynie rozruchami, aktywacjami, a nie pełnoprawną jednostką treningową.
Liga Konferencji. Adrian Siemieniec o rotacji w Jagiellonii Białystok: Pętla się zamyka
Czy to żalenie się? Bynajmniej. Adrian Siemieniec rzucił, iż „to pokazuje skalę postępu Jagiellonii”. Stwierdził też jednak, iż czasu w wszystko jest po prostu mniej. I to przekłada się potem np. na liczbę minut poszczególnych zawodników; na metody treningowe; na szeroko pojęty rozwój jednostek oraz zespołu.
— Jako trener odpowiadam za to, żeby wygrywać. Mając tak dużo spotkań – i każde istotne – wszyscy muszą czekać na szanse i wykorzystać je, gdy nadchodzą. Tak nie zawsze jest. To nie tak, iż piłkarze ich nie dostali, iż nie zostali sprawdzeni. Pewnie każdy oczekuje, iż będzie ich więcej, ale muszę podejmować najlepsze decyzje dla zespołu — odpowiadał Siemieniec, tłumacząc, dlaczego czasami rezygnuje z rotacji.
Trener Jagiellonii wspomniał o tym, iż niektórzy zawodnicy po prostu przegrywają rywalizację i trzeba się nad tym zastanowić. Zauważył też jednak, iż niektórym było ciężej wywalczyć miejsce w składzie tylko dlatego, iż dołączyli do drużyny w późniejszym okresie.
— To świadome działanie z dyrektorem: rozbudowanie kadry w momencie, gdy będziemy wiedzieli, czy gramy w fazie ligowej. Po to, żeby nie narażać Jagiellonii na obciążenie budżetu, bo kontraktów nie podpisuje się na trzy miesiące, tylko na parę lat. To stały koszt, w zawodnika chce się zainwestować pieniądze i czas. Mając przed sobą trzy dwumecze, chcieliśmy podejść do tego z rozwagą. Na poziomie pierwszego dwumeczu nie jest oczywiste, iż zagrasz w Europie, co zmienia zapotrzebowanie.
Adrian Siemieniec wymienił choćby cztery nazwiska. Andy Pelmard, Youssuf Sylla, Kamil Jóźwiak, Sergio Lozano.
— Oni nie brali udziału w eliminacjach. Dochodzili w momencie, gdy przeszliśmy trenować i o tym nie można zapominać. Skończył się okres przygotowawczy, treningowy, zaczęły się treningi regeneracyjne bądź wyrównawcze lub aktywacyjne i przedmeczowe. Plus przerwy kadrę, ale wtedy nie trenujesz w pełnym gronie. To trudne i dla trenera – bo nie masz czasu w testy, i dla zawodnika – żeby poznać zasady, zespół. Adaptacją jest wtedy mecz, ale to poligon, bo to nie są gry kontrolne, sparingi. Pętla się zamyka —stwierdził na koniec.

Liga Konferencji. Czy AZ Jackson zagra w meczu AZ – Jagiellonia Białystok? „Żartujemy o zabobonach”
Szkoleniowiec Jagiellonii Białystok odniósł się też do czasu gry młodych piłkarzy, którym stara się regularnie dawać szanse. Dowodem coraz częstsze występy Bartosza Mazurka, który broni się na murawie, ale też popełnia błędy. Takie, jak rzut karny sprokurowany w meczu z Motorem Lublin.
— Dużo się mówi, czy grają młodzi zawodnicy, wychowankowie, młodzieżowcy. Można sprawdzić PJS, średnią wieku drużyny. Jest na to presja, zapotrzebowanie, ale to żaden argument, żeby tłumaczyć pewne rzeczy, wytłumaczyć czy zrozumieć porażkę. Podałem przykład Bartka Mazurka, który zrobił prosty rzut karny. Doświadczony piłkarz też mógł to zrobić, ale młodszy musi się tego nauczyć, ryzyko jest większe. Drużyna może stracić punktu, ale akceptujemy to, bo nie ma innej drogi — mówił Siemieniec.
Kwestia zwycięstw, porażek i tego, co to dla Jagiellonii oznacza, jak kosztowne są punkty, pojawiła się także, gdy trener Adrian Siemieniec odnosił się do tego, czy Europa czymś go jeszcze zaskakuje.
— Gdybym jako 34-latek powiedział, iż nic mnie nie zaskakuje w pucharach, bo pograłem w nich dwa lata… Bez przesady! Mamy jeszcze Ligę Europy, Ligę Mistrzów. To pytanie do Pepa Guardioli czy Luisa Enrique. Życzyłbym sobie tylko, żeby licznik rósł, bo konkurencyjność naszych rozgrywek rośnie i trzeba będzie się natrudzić, żeby znowu w pucharach zagrać — stwierdził z uśmiechem.
AZ Alkmaar go jednak nie zaskoczy. Tak przynajmniej można wywnioskować po konkretnym opisie tej drużyny, który zaserwował zgromadzonym dziennikarzom.
— Przeładowują środek pola, miejsce występowania piłka jest zależne od wymienności pozycji, oparte na ruchliwości. Często zdobywają pole karne, assist zone, poprzez wcięcia, zejścia skrzydłowych do środka. Chcemy jednak wiedzieć, jak możemy zaatakować my, żeby nie ustawić się w pozycji ofiary i czekać na wyrok. Pewnie będziemy musieli trochę pocierpieć bez piłki, bo to drużyna o bardzo dużej jakości, nastawiona ofensywnie, kreująca dużo szans. Natomiast nastawienia reaktywnego nie będzie, chcemy rozmawiać o tym, gdzie szukać swoich momentów. Ile ich będzie – to zależy już od nas oraz od tego, na jaki poziom gry wejdzie przeciwnik, bo my możemy robić rzeczy dobrze, a oni jeszcze lepiej — opowiadał.
Konferencję w Alkmaar Adrian Siemieniec spuentował żartem odnośnie AZ Jacksona, stwierdzając, iż „gdy tylko mijał stadion, zobaczył napis AZ, jego pierwszą myślą było, żeby zagrał”.
— Takie zabobony są w piłce, też o tym gadamy, żartujemy. Nie mówię, iż nie bierze się tego pod uwagę – oczywiście otoczenia, środowiska, byłego klubu, nie imienia czy nazwiska – ale one nie decydują. Mogą przeważyć przy dwójce równych piłkarzy i to tyle.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Agent Pietuszewskiego o jego przyszłości. Wymienił ligi
- Siemieniec mówi „dość” i staje w obronie rodziny
- Wielcy chcą Pietuszewskiego. „Polski” klub lub droga Lewandowskiego?
fot. Newspix

16 godzin temu










![Koneckie siatkarki pokonują Sandomierz w ostatnim ligowym meczu [wideo, zdjęcia]](https://tkn24.pl/wp-content/uploads/2025/12/Siatkowka-kobiet-Fair-Play-Konskie-MUKS-Piatka-Sandomierz-14.jpg)



