Temat Marcusa Rashforda w Barcelonie istnieje od kilku miesięcy. Anglik był łączony z katalońskim klubem od końcówki zeszłego roku, gdy do Manchesteru United przybył trener Ruben Amorim. Portugalczyk po kilku meczach odstawił Rashforda od gry. Najpierw w wyjściowej jedenastce, potem zasadniczo jakiejkolwiek. Stało się jasne, iż dla reprezentanta Anglii nie ma już miejsca w zespole "Czerwonych Diabłów" i dopóki będzie tam Amorim, fakt ten nie ulegnie zmianie.
REKLAMA
Zobacz wideo Najstraszniejsza dzielnica. Szyldy po arabsku i apel: Więcej Yamalów, mniej eksmisji
Rashford został na Wyspach. Ale to się może zmienić
Właśnie wtedy pojawiły się pogłoski, iż Barcelona może wykorzystać sytuację i przejąć Rashforda. Jest to piłkarz mogący grać zarówno na pozycji klasycznego napastnika, jak i skrzydłowego, a o ile Katalończycy mają najmocniejszy tercet ofensywny w Europie (Raphinha-Lewandowski-Yamal), tak Hansi Flick nie ma wielkiego pola do rotacji. Zasadniczo tylko Polak ma porządnego zmiennika w postaci Ferrana Torresa.
Jednak w zimowym okienku transferowym nic z tego nie wyszło. Rashford z Manchesteru w rzeczy samej się wyniósł, ale nie do Katalonii, a ok. 140 km na południe do Birmingham. Trafił na wypożyczenie do Aston Villi. W barwach drużyny Matty'ego Casha udało mu się strzelić cztery gole i zanotować sześć asyst w siedemnastu meczach we wszystkich rozgrywkach. Zdaniem Fabrizio Romano zespół z Birmingham ma opcję wykupu za ok. 40 mln euro, ale nie wiadomo, czy choćby w przypadku zdecydowania się na wydanie takiej kwoty, sam zawodnik zechce zostać w klubie.
Rashford aż rwie się do Barcelony. Czy ona odwzajemni uczucie?
Wedle informacji podawanych przez hiszpańskie media, Rashfordowi przez cały czas marzy się Barcelona. Victor Navarro z radia COPE stwierdził wręcz, iż Anglik jest "zdesperowany", by zasilić kataloński klub. Dobre wieści dla piłkarza są takie, iż zdaniem Fabrizio Romano, Barcelona wciąż ceni jego umiejętności i rozważa go pod kątem letniego okienka transferowego.