Sensacyjny ruch rywali Polaków. Grbić powiedział "nie". "Z całym szacunkiem"

3 godzin temu
Siatkarze reprezentacji Kataru są dla Polaków dość dużą zagadką, ale to ci pierwsi próbowali sobie dodatkowo pomóc przed ich meczem w mistrzostwach świata. Egzotyczny rywal złożył Biało-Czerwonym nietypową propozycję, ale trener Nikola Grbić z niej nie skorzystał.
Trener Nikola Grbić i polscy siatkarze nie bawią się w niepotrzebną dyplomację - celem na fazę grupową rozpoczynających się w piątek mistrzostw świata na Filipinach jest szybkie wygranie wszystkich trzech spotkań. Trudno sobie wyobrazić, by wicemistrzowie olimpijscy z Paryża i liderzy światowego rankingu mieli mieć jakieś problemy z pokonaniem reprezentacji Rumunii, Kataru i Holandii. choćby jeżeli o dwóch pierwszych nie są w stanie zbyt wiele powiedzieć.


REKLAMA


Zobacz wideo Polscy siatkarze wrócili do kraju po zwycięstwie w Lidze Narodów!


Przymusowe zmiany w treningach podczas MŚ. Katarczycy złożyli Polakom nietypową propozycję
MŚ w Manili jeszcze się nie zaczęły, a już wiadomo, iż zapiszą się w historii. Wezmą w nich udział aż 32 drużyny i dlatego w hotelu, w którym w tej chwili mieszkają Polacy, można spotkać choćby przechadzających się korytarzem zawodników reprezentacji Libii. Ta zajmuje dopiero 75. miejsce na światowej liście i po raz drugi w historii, a pierwszy od 1982 r. wystąpi w imprezie tej rangi. Powiększenie stawki ma też pewne konsekwencje dla wszystkich uczestników. Cały turniej odbędzie się w dwóch halach znajdujących się w stolicy Filipin, co wymusiło na organizatorach pewne modyfikacje zwyczajowych zasad treningów.
Biało-Czerwoni spotkania fazy grupowej rozegrają w Smart Araneta Coliseum, a na fazę pucharową - bo nie sposób sobie wyobrazić, by ich w niej zabrakło - przeniosą się do oddalonej o 15 kilometrów SM Mall of Asia Arena. W Manili są już od niedzieli, a trenują od poniedziałku, ale dopiero w czwartek po raz pierwszy i ostatni przed rozpoczęciem turnieju mieli okazję ćwiczyć w pierwszym z obiektów.
- To standard. Tak samo jest podczas mistrzostw świata, mistrzostw Europy czy Ligi Narodów. Jedyna różnica jest taka, iż zwykle mamy 1,5 godziny, a teraz jedynie godzinę. Prawdopodobnie jest to związane z tym, iż są aż 32 drużyny w jednym mieście. Mieli problem, by w tych okolicznościach każdemu zapewnić 1,5 godziny zajęć. Ale tak długo, kiedy wszyscy mają takie same warunki, to jest to dla mnie ok - zaznaczył Grbić.


prawdopodobnie także z racji tej przymusowej skróconej formuły treningów z nietypową propozycją wyszli Katarczycy.


- Proponowali, byśmy zagrali towarzysko tutaj. Trenowali przed nami, więc z połączenia naszych zajęć wyszłyby dwie godziny i chcieli w ramach tego zagrać przeciwko nam - wspomina szkoleniowiec Polaków.
Biało-Czerwoni z tej propozycji nie skorzystali, choć teoretycznie mogli dzięki temu zyskać szansę na podpatrzenie najbardziej egzotycznego z grupowych rywali. Katarczycy zajmują 20. miejsce w światowym rankingu, a debiut w MŚ zaliczyli trzy lata temu, gdy współgospodarzem była Polska. Grbić od razu tłumaczy, czemu nie chciał skorzystać z okazji do lepszego przyjrzenia się rywalom, z którymi nie tylko Biało-Czerwoni jeszcze nie grali, ale też którzy nie pojawiają się zbyt często na arenie międzynarodowej, więc nie jest łatwo zdobyć materiały z ich meczów do analizy.
- Kiedy ćwiczymy we własnym gronie - sześciu na sześciu - to, z całym szacunkiem, ale rywalizacja jest znacznie mocniejsza i trudniejsza niż w przypadku sparingu z nimi. Podczas pierwszego seta może byśmy i się czegoś dowiedzieli o nich lub zobaczyli, co robią, ale wolę skupić się na nas - zaznacza Serb.
Grbić i Fornal wprost o rywalach Polaków. "Nie chcę, by to źle zabrzmiało"
I dodaje, iż nie chce, aby to brzmiało tak, jakby był zbyt pewny siebie albo lekceważył rywali. - Zawsze musi być szacunek, niezależnie od tego, z kim gramy. Nie tylko z mojej strony, ale też zawodników i reszty naszej ekipy - podkreśla Grbić.


Ale jednocześnie przyznaje, iż różnica w poziomie gry Polaków i takich rywali jak Katar czy 22. w światowym rankingu Rumunia jest spora.
- My należymy do światowej czołówki, a oni nie grają w Lidze Narodów czy innych topowych turniejach. Musi być ku temu powód. Mam więc takie założenie, iż jeżeli zagramy swoje i będziemy wywoływać presję zagrywką, a potem podtrzymywać ją dzięki skupieniu za sprawą ataku oraz formacji blok-obrona, to nie będzie miało znaczenia, czy będziemy taktycznie przygotowani na ich grę na bazie 15 meczów. Uważam, iż ogółem jakość naszej siatkówki będzie wystarczająca, choćby jeżeli nie będziemy mieli ich dokładnie rozpracowanych. Powtórzę - nie chcę, by to źle zabrzmiało, ale takie są po prostu realia - argumentuje szkoleniowiec.


W takim samym tonie wypowiada się jeden z liderów Biało-Czerwonych - Tomasz Fornal. Przyznaje on szczerze, iż poza własnymi meczami nie ogląda raczej siatkówki i zawodników z bardziej egzotycznych drużyn, które znalazły się teraz w obsadzie w dużym stopniu dzięki powiększeniu stawki, nie za bardzo kojarzy.
- Na pewno są też reprezentacje spośród tych niżej notowanych, które przyjadą tutaj i będą chciały się sprawdzić na tle takich drużyn jak Polska, Włochy, Francja itd. A nuż ktoś sprawi jakąś niespodziankę. Mam nadzieję, iż to nie będzie nikt z naszej grupy - dodaje z uśmiechem.


Polacy udział w turnieju rozpoczną od sobotniego pojedynku z Rumunami. Analizy wideo jeszcze nie było, ale Fornal przypomina, iż dwóch siatkarzy z tego kraju grało ostatnio w PlusLidze.
- I prezentowali się całkiem w porządku. Nie traktujemy więc tych wszystkich meczów grupowych jak spacerku i meczów, w których przeciwnik się przed nami położy, a my będziemy po prostu atakować. Każdy na tle reprezentacji Polski chce się sprawdzić, każdy na tle reprezentacji Polski chce zagrać dobry mecz, każdy chce udowodnić, iż jest od nas lepszy. Więc - mimo iż są to drużyny niżej notowane - to trzeba z pełną koncentracją do tych wszystkich meczów podejść. Ale też nie oszukujmy się i nie ukrywajmy, iż o ile zagramy na swoim poziomie, to nie mają z nami szans - podsumowuje przyjmujący.
Idź do oryginalnego materiału