Całe zamieszanie rozpoczęło się we wrześniu i to od jednego ze sztandarowych tematów prezydenta, jakim jest polityka imigracyjna. Trump chce zmniejszyć problem przestępczości i nielegalnej emigracji przez rozmieszczenie oddziałów Gwardii Narodowej. Postulat ten spotkał się z demonstracjami, które przeszły m.in. przez Seattle i San Francisco, czyli miasta - gospodarzy mistrzostw świata w 2026 roku. Trump orzekł wtedy, iż owe miejscowości są rządzone przez "lewicowych szaleńców". Następnie dodał, iż nie pozwoli im na organizację tego wydarzenia, o ile któreś będzie stanowiło zagrożenie.
REKLAMA
Zobacz wideo Co się dzieje w Widzewie Łódź? Żelazny: Jestem zdziwiony, spodziewałem się innego zarządzania
FIFA poparła Trumpa. "Bezpieczeństwo i ochrona są odpowiedzialnością rządów"
Następnie Trump starł się z burmistrz Bostonu, demokratką Michelle Wu. W odpowiedzi na propalestyńskie zamieszki w mieście, prezydent odparł, iż miastem rządzi radykalna lewica. Następnie dodał, iż mógłby z łatwością odebrać Bostonowi organizację mistrzostw świata, bo gdyby tylko zadzwonił do Gianniego Infantino, ten wysłuchałby jego prośby. W odpowiedzi Wu orzekła, iż jest to niemożliwe, bo miasta posiadają już podpisane bezpośrednie umowy z FIFA, których choćby prezydent USA nie może cofnąć. Jakież musiało być zaskoczenie rządzących konkretnymi miejscowościami, kiedy głos zabrała federacja...
Ta wydała bowiem oświadczenie, w którym napisała m.in: "Bezpieczeństwo i ochrona są najwyższymi priorytetami na wszystkich imprezach FIFA na całym świecie. Bezpieczeństwo i ochrona są oczywiście odpowiedzialnością rządów i to one decydują, co leży w najlepszym interesie bezpieczeństwa publicznego. Mamy nadzieję, iż każde z naszych 16 miast-gospodarzy będzie gotowe na pomyślną organizację wydarzenia i spełni wszystkie niezbędne wymagania".
Innymi słowy, FIFA stwierdziła, iż ostateczna decyzja w kwestii przyznania lub odebrania poszczególnym miastom prawa uczestniczenia w mistrzostwach świata ze względów bezpieczeństwa należy do administracji federalnej. Był to jasny głos wsparcia wobec Trumpa.
Z kolei wiceprezydent FIFA Victor Montagliani, zapytany o groźbę Trumpa wobec niektórych miast gospodarzy odparł: - To FIFA podejmuje takie decyzje. [...]Przy całym szacunku dla obecnych światowych przywódców, piłka nożna jest od nich większa i przetrwa ich reżim, ich rząd i ich hasła.