Sensacyjne wieści ws. trenera Norwegów. Najpierw oszustwo, teraz to

4 godzin temu
W wyniku skandalu z mistrzostw świata w Trondheim Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) podjęła decyzję o zawieszeniu pięciu skoczków, a także członków sztabu szkoleniowego Norwegii, w tym trenera Magnusa Breviga. Okazuje się, iż mimo zawieszenia trener Norwegii otrzymuje ofertę pracy od jednego z rywali. - W tym momencie zdajesz sobie sprawę, jak wszystko jest tak niedorzeczne - komentuje jeden ze skoczków.
Jakub Balcerski ze Sport.pl ujawnił kulisy afery kombinezonowej podczas mistrzostw świata w Trondheim ze strony reprezentacji Norwegii. Chodziło o manipulacje przy czipowaniu kombinezonów. - Norwegowie wszywali sznurki, które obniżają krok w kombinezonie. Dzięki temu robią się sztywne nogawki i można lepiej naciągnąć kombinezon do dołu - tłumaczył Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego. FIS zawiesił pięciu skoczków, a także trzech członków sztabu szkoleniowego, w tym trenera Magnusa Breviga.


REKLAMA


Zobacz wideo Skoki narciarskie umierają? Korościel o zachowaniu Polaków w Planicy


Czytaj także:


Mocne słowa po decyzji Małysza ws. Thurnbichlera. "Byliby głupi"


Zawieszeni Norwegowie otrzymują oferty pracy? "Tak niedorzeczne"
Norweski dziennik "Dagbladet" informuje, iż członkowie sztabu szkoleniowego Norwegów otrzymują oferty pracy od innych nacji. Trener Magnus Brevig jest zagrożony utratą pracy w norweskim związku, a chętnie u siebie widzieliby go Austriacy. Warto dodać, iż to właśnie z Austrii pochodzi nagranie, na którym widać Breviga przy manipulacjach kombinezonami. Brevig nie chciał komentować tej sprawy, zapytany o nią przez "Dagbladet".
- Drużyny, które tak brutalnie potraktowały nasz sztab, teraz składają im oferty pracy. W tym momencie zdajesz sobie sprawę, jak wszystko jest tak niedorzeczne - mówi Robin Pedersen, jeden ze skoczków. - Nic mi nie wiadomo o tym, aby jakiekolwiek nacje, które krytykowały Norwegię, próbowały rekrutować ludzi z naszego sztabu - tłumaczy Jan-Erik Aalbu, szef norweskich skoków.


Czytaj także:


Adam Małysz nie jest katolikiem. Tak w jego domu wygląda Wielkanoc


- Słowa użyte w Trondheim, iż oszukiwaliśmy podczas mistrzostw świata, były całkowicie błędne. To było naruszenie zasad, to wszystko. Sposób, w jaki FIS rozwiązał tę sprawę powoduje, iż włos się jeży na głowie. Bardzo źle poradzili sobie z tą sytuacją. Nie przestrzegali własnych protokołów - kontratakuje Pedersen. Norwegia przez cały czas czeka na wyniki dochodzenia przez FIS.
- Widzieliśmy zdjęcia kombinezonów noszonych przez Niemców, Słoweńców i Polaków. Nikt nie zdawał sobie sprawy, jak mogą omijać kontrole. Każdy naciąga limity do maksimum i czasami przekracza się granicę. Ale okej, wtedy zostajesz zdyskwalifikowany i koniec tematu - podsumował Roger Ruud, były norweski skoczek.


Zobacz też: Norwegowie tego tak nie zostawią. Chodzi o rekord świata. Już mają plan
To jeden z efektów ujawnienia skandalu. "Naprawimy szkody"
Ujawnienie skandalu w Trondheim wpłynęło też na zainteresowanie turniejem Raw Air w Vikersund. Sprzedano zaledwie sześć tys. biletów, a więc połowę liczby, której spodziewali się organizatorzy. - Jesteśmy rozczarowani słabą oglądalnością, co przełożyło się na zbyt małą liczbę wpływów do kas, biorąc pod uwagę nasze oczekiwania i na co przeznaczyliśmy budżet. Dajemy jednak jasną odpowiedź naszym wszystkim wierzycielom, iż naprawimy szkody - przekazuje zespół organizujący zmagania w Vikersund.
Idź do oryginalnego materiału