Sceny w studiu Eurosportu. Kończyli transmisję i nagle gruchnęły wieści

1 miesiąc temu
Zdjęcie: screen: Eurosport 1


Mistrzostwa świata w Trondheim kończą się niebywałym skandalem. Jak ujawniliśmy na Sport.pl, w reprezentacji Norwegii miało dojść do poważnego oszustwa w związku z czipowaniem kombinezonów. Niedługo po konkursie na dużej skoczni posypały się dyskwalifikacje. Do zabawnej sytuacji w związku z tym doszło w studiu Eurosportu. Prowadzący dowiedzieli się o tym w najgorszym możliwym momencie.
Skoki narciarskie z tak potężną aferą dawno nie miały do czynienia. Dziennikarz Sport.pl Jakub Balcerski ujawnił nagranie, na którym widać, jak norweska kadra manipuluje sprzętem. Chodzi o przeszywanie czipów w kombinezonach zawodników swojej drużyny. Niedługo później inne reprezentacje, w tym Polska, złożyły protest do władz FIS-u. Te początkowo go odrzuciły, ale ostatecznie z sobotniego konkursu zdyskwalifikowano dwóch Norwegów - Mariusa Lindvika i Johanna Andre Forfanga.


REKLAMA


Zobacz wideo To może być największe oszustwo w historii skoków. Mamy dowody


Norwegowie zdyskwalifikowani. Niewiarygodne, co wydarzyło się w studiu Eurosportu
Tym samym Lindvik stracił srebrny medal, a Forfang - piąte miejsce. Oficjalnie dyskwalifikacje nie dotyczyły jednak wspomnianych czipów, a... naciągania kombinezonów. Decyzje w tej sprawie zapadły dobrych kilkanaście minut po zakończeniu konkursu i kompletnie zaskoczyły kibiców, a choćby dziennikarzy.


Do niespotykanych scen doszło na antenie Eurosportu. Prowadzący studio Sebastian Szczęsny i Damian Michałowski długo nie byli bowiem świadomi, do czego doszło oraz iż nastąpiła korekta wyników. Panowie dowiedzieli się o tym... dosłownie, gdy schodzili z anteny. - Sebastian Szczęsny, Damian Michałowski, kłaniamy się nisko i do zobaczenia - żegnał się z widzami Szczęsny. W tym samym czasie ten drugi otrzymał wiadomość.
Właśnie kończyli program, a tu taka wiadomość. Prowadzący nie wytrzymał. "Kogo?"
Nagle pochylił się do przodu, by usłyszeć czyiś głos spoza kadru. - Kogo? Lindvika dyskwalifikacja? Co Ty mówisz? - pytał zdziwiony. Zaraz po tym program się zakończył. Panowie zniknęli z ekranów i nie zdążyli przekazać widzom, co się wydarzyło.


Nagraniem z całej sytuacji podzielił się sam Michałowski. - Norwegowie oszukują u siebie w Norwegii na Mistrzostwach Świata. Skandal, którego w najczarniejszych scenariuszach telewizyjnych byśmy nie wymyślili. To jeden z najgorszych dni dla skoków narciarskich. interesujące czy pozostałe wyskakane medale też są oszukane - napisał na portalu X.


Ostatecznie złoto pozostało w rękach Domena Prevca. Dyskwalifikacja Lindvika sprawiła zaś, iż na drugie miejsce awansował Jan Hoerl, a po brąz sięgnął Ryoyu Kobayashu.
Idź do oryginalnego materiału