Drugi turniej wielkoszlemowy w tym roku i drugi raz Iga Świątek mierzy się z Rebeccą Sramkovą (42.). W styczniu w Australian Open Polka grała ze Słowaczką w drugiej rundzie. I łatwo zwyciężczyła 6:0, 6:2.
REKLAMA
Zobacz wideo Jakub Kosecki o kryzysie psychicznym Igi Świątek: Ta sytuacja weszła jej mocno do głowy
Od tego czasu jednak sporo się zmieniło. Nasza tenisistka notuje gorsze wyniki niż w poprzednich latach. Do Paryża przyleciała jako piąta rakieta świata. Ale Francuzi przywitali ją po królewsku, jak przystało na obrończynię tytułu, czterokrotną już mistrzynię Roland Garros.
Pierwszy mecz Świątek w Paryżu
Gdy tylko spiker zapowiedział wejście Świątek na kort centralny, pojawiły się olbrzymie brawa do publiczności. Polka uśmiechnęła się i pomachała do kibiców. Na paryskich kortach czuje się wyjątkowo, może liczyć na wsparcie trybun, choć w poniedziałek to wsparcie otrzymała z pewnym opóźnieniem.
Sramkova postawiła się Świątek i to ona początkowo częściej zbierała oklaski od kibiców. Największe w piątym gemie, gdy po długiej akcji zdobyła punkt efektownym płaskim winnerem po linii. Nieliczni słowaccy fani głośno dopingowali ulubienicę. Polscy siedzieli raczej cicho.
To się zmieniło po 30 minutach, gdy mistrzyni turnieju przełamała rywalkę i wyszła na 4:3. Wtedy fani pierwszy raz zaczęli krzyczeć "Dawaj, Iga", "Jazda", "Iga, Iga!". Tak, jak Iga Świątek dość bezpiecznie weszła w to spotkanie, szukając rytmu na starcie imprezy, by oswoić się z tutejszymi warunkami, tak i kibice powoli zaczęli się rozkręcać z dopingiem.
Trzeba też oddać, iż Rebecca Sramkova zagrała dużo lepiej niż w trakcie ich pojedynku w Melbourne. Wtedy była tłem dla Igi Świątek, tym razem mocno postawiła się naszej tenisistce. Grała agresywnie, nie bała się rywalki, nie wstrzymywała ręki, przejmowała inicjatywę. Widzowie doceniali to licznymi brawami.
Czytaj także: Modrić w końcu nie wytrzymał
Sramkova była objawieniem drugiej części poprzedniego sezonu. We wrześniu wygrała turniej WTA w Hua Hin, a tydzień później doszła do finału w Monastyrze. W listopadzie poprowadziła także reprezentację do historycznego finału drużynowych rozgrywek Billie Jean King Cup w Maladze, gdzie Słowaczki przegrały dopiero z najlepszymi w turnieju Włoszkami.
Sramkova postawiła się, ale to Polka w drugiej rundzie
Tym występom Sramkova zawdzięczać będzie wysokie miejsce w rankingu, ale w ostatnich miesiącach obniżyła loty. W poniedziałek rozegrała bezsprzecznie swoje najlepsze spotkanie w obecnym sezonie. To był wymagający sprawdzian dla obrończyni tytułu.
Wydawało się, iż po wygraniu pierwszego seta Iga Świątek pójdzie za ciosem, a Rebecca Sramkova straci na animuszu, ale nic z tych rzeczy. Słowaczka gwałtownie przełamała Polkę, po trybunach przeszedł jęk zaskoczenia. 0:2. Niewielu spodziewało się tak trudnej przeprawy dla byłej liderki światowego rankingu.
Sramkova wyciągnęła wysoko zaciśniętą pięść, a w kolejnych minutach grała jeszcze lepiej. Dwa razy przelobowała stojącą blisko siatki Polkę, cały czas uderzała bardzo mocno i płasko. Widzowie oklaskiwali ją po każdym tak efektownym zagraniu, byli pod wrażeniem występu Słowaczki.
Iga Świątek musiała przyspieszyć i od stanu 1:3 włączyła tryb turbo. Wygrała pięć kolejnych gemów i całe spotkanie 6:3, 6:3. To nie był spacerek, ale może lepiej, bo mogła sprawdzić się w boju już na początku turnieju. Takie spotkania w kontekście dalszej rywalizacji dają czasem więcej niż np. wygrana w 50 minut 6:0, 6:0.
- Nie sądzę, by można było Igę określić jako główną faworytkę. Oczywiście, zawsze trzeba ją brać pod uwagę, ponieważ jest mistrzynią, wygrała tam wiele razy i na tamtejszych kortach czuje się najlepiej, ale musi wejść na inny poziom, by zwyciężyć - wskazywała kilka dni temu legendarna Chris Evert w rozmowie z Agnieszką Niedziałek ze Sport.pl.
Jedno zwycięstwo z Rebeccą Sramkovą nie sprawia, iż znikają wątpliwości, ale jednocześnie trzeba oddać, iż Polka zagrała w poniedziałek bardzo solidnie na tle wymagającej rywalki. Do tego zbyt wiele wygrała w karierze, by można było ją skreślać, zwłaszcza na Roland Garros. W kolejnym spotkaniu na paryskich kortach Iga Świątek zmierzy się z Chinką Xinyu Wang (43. WTA) lub Brytyjką Emmą Raducanu (41.).