Sceny w meczu Rakowa! Co za zwrot w końcówce. Katastrofa beniaminka

2 tygodni temu
Zdjęcie: Screen Canal+Sport


To była piorunująca końcówka Rakowa Częstochowa! Chociaż jeszcze trzy minuty przed końcem spotkania drużyna Marka Papszuna przegrywała z Lechią Gdańsk 0:1, to ostatecznie wygrała 2:1. Raków odniósł trzecie zwycięstwo w sezonie, kompletując wygrane z beniaminkami. Drużyna Papszuna awansowała na pozycję lidera ekstraklasy.
Przed piątkowym meczem w Gdańsku z początku sezonu nie mogła być zadowolona ani Lechia, ani Raków. W pierwszych pięciu kolejkach drużyna Szymona Grabowskiego zdobyła tylko dwa punkty, a tylko Radomiak Radom stracił więcej goli.
REKLAMA


Zobacz wideo Oto cena magnesu w warszawskiej strefie kibica. Aż się wierzyć nie chce


Przed tygodniem Lechia przegrała z Puszczą Niepołomice aż 1:4. - To była dla nas bardzo bolesna lekcja. Gospodarze pokazali nam różnicę między ekstraklasą a pierwszą ligą. Chodzi mi o fizyczność, atakowanie pola karnego i zachowanie się w pojedynkach. W tej chwili charakteryzujemy się młodzieńczą fantazją i naiwnością - mówił Grabowski.
Ale niezadowolony był też Marek Papszun. Po jego powrocie Raków na razie nie gra tak jak w mistrzowskim sezonie. Przed meczem we Gdańsku częstochowianie mieli za sobą dwa bezbramkowe remisy z rzędu, a w pięciu kolejkach zdobyli łącznie raptem trzy bramki.


- Jesteśmy nieskuteczni i trzeba trenować, trenować i jeszcze raz trenować. Oczekuję więcej od tercetu napastników. Liczę, iż noga przy strzałach będzie bardziej precyzyjna w kolejnych meczach - mówił Papszun po ostatnim spotkaniu z Górnikiem Zabrze.
Lechia pokonała Raków!
Przed meczem z Rakowem Grabowski dokonał dwóch znaczących zmian. W bramce nie stanął Bohdan Sarnawskyj, a Szymon Weirauch. Na prawej obronie Dominika Piłę zastąpił zaś Tomasz Wójtowicz. W Rakowie sprzedanego do Norwich City Ante Crnaca zastąpił Grek Lazaros Lamprou.


Zmian w obu składach nie brakowało, jednak nie przyniosły one pozytywnego efektu. O pierwszej połowie można wręcz napisać tylko tyle, iż się odbyła. Wystarczy nadmienić, iż przed przerwą widzieliśmy tylko jeden celny strzał na bramkę, a obie ekipy wypracowały raptem 0,35 oczekiwanego gola.
Lepsze okazje mieli goście. Już w pierwszej sytuacji meczu gola mógł strzelić Patryk Makuch. Mógł, ale w dogodnej okazji nie trafił w bramkę. Pod koniec pierwszej połowy szansę miał też Matej Rodin, ale był minimalnie spóźniony do dośrodkowania z rzutu wolnego.


Druga połowa też nie zaczęła się najlepiej. W 59. minucie kibiców gospodarzy obudził jednak Rifet Kapić. Kapitan Lechii dostał podanie od Camilo Meny i pokonał Kacpra Trelowskiego fenomenalnym uderzeniem sprzed pola karnego.


Długo wydawało się, iż Lechia odniesie pierwsze od 461 dni zwycięstwo w ekstraklasie. W samej końcówce Raków zadał jednak dwa mordercze ciosy. Najpierw zrobił to Makuch. W 87. minucie po dośrodkowaniu z prawej strony napastnik Rakowa wypracował sobie pozycję strzelecką i pokonał Weiraucha uderzeniem głową.


Dwie minuty później Raków zadał kolejny cios. Po zagraniu Gustava Berggrena piłkę w polu karnym dostał Jonatan Brunes, który uderzeniem z bliska dał Rakowowi trzecie zwycięstwo w tym sezonie. I trzecie w meczu z beniaminkiem, bo wcześniej częstochowianie ogrywali Motor Lublin (2:0) i GKS Katowice (1:0).


Dzięki wygranej Raków awansował na pozycję lidera ekstraklasy. Drużyna Papszuna ma 11 punktów, czyli tyle samo, ile Widzew Łódź, który w piątek pokonał Radomiaka 3:2. Lechia pozostała na ostatniej pozycji w lidze.
Szansę na pierwszą wygraną Lechia będzie miała w niedzielę - 1 września - kiedy zagra na wyjeździe z Górnikiem Zabrze. W piątek - 30 sierpnia - Raków podejmie Piasta Gliwice.
Idź do oryginalnego materiału