Lech Poznań był w całkiem niezłej sytuacji w Lidze Konferencji, ale nie mógł pozwolić sobie na katastrofę i przegrać z wymagającą Sigmą Ołomuniec we wstydliwy sposób. Czesi też mieli o co grać, więc tym bardziej nie można było ich zlekceważyć.
REKLAMA
Zobacz wideo Piłkarze Legii balują po przegranych meczach? Kosecki: Po remisie z Lechią piłkarze bawili się w klubie
Lech z powtórzonym rzutem karnym
Lech mógł wyjść na prowadzenie już w pierwszym minutach meczu. Udało się wyprowadzić dobrą kontrę, a dogodną pozycję do strzału miał Taofeek Ismaheel. Uderzył technicznie ze skraju pola karnego, ale ostatecznie uderzył obok słupka.
W dalszej części meczu "Kolejorz" został zepchnięty do własnego pola karnego. Sigma grała szybciej, odważniej, szczególnie na skrzydłach. Często wrzucała piłkę w pole karne poznaniaków w poszukiwaniu Daniela Vasulina. Piłka często szukała Czecha, ale ten miał rozregulowany celownik.
Lechici mieli też problem wyjść z kontrą. Prowadzenie akcji opierało się w tym czasie na Antonim Kozubalu, ale ten grał niedokładnie do przodu.
Szczęście uśmiechnęło się do poznaniaków w 35. minucie. Jedna z akcji Lecha spowodowała zamieszanie pod bramką Sigmy. Po nim piłka spadła pod nogi Mikaela Ishaka, a ten uderzył wysoko ze skraju pola karnego. Efektownie przelobował bramkarza Czechów, wrzucił mu piłkę za kołnierz i dał prowadzenie gościom. To był moment zwrotny meczu, bo po tym golu Lech przejął kontrolę nad spotkaniem.
Do przerwy poznaniacy prowadzili 2:0 po rzucie karnym w doliczonym czasie gry. Został podyktowany po faulu Abdoulayego Sylli na Pablo Rodriguezie. To był karny wykonywany dwukrotnie. Najpierw do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Luis Palma, ale uderzył słabo, na idealnej wysokości dla rzucającego się bramkarza. Ten karny został powtórzony, bo kilku graczy Sigmy za gwałtownie wbiegło w pole karne. Poprawkę wykonał Ishak i uderzył dużo lepiej od Palmy.
Zmarnowany karny, nerwy w końcówce
Na początku drugiej części Lech wyglądał na dużo lepszy zespół, bardziej poukładany, groźniejszy. Dość gwałtownie po wznowieniu gry mógł zamknąć sprawę wygranej. Sylla znów faulował Rodrigueza i znów był podyktowany rzut karny. Tym razem Ishak od razu był wykonawcą "jedenastki". Niestety, Szwed ją zmarnował, uderzył tak jak Palma w pierwszej połowie - lekko i nisko. Jan Koutny pewnie to obronił.
To dało Sigmie nowe siły, bo ponownie ruszyła do ataku. To sprawiło, iż do ok. 75. minuty mecz zrobił się bardziej otwarty.
Na kwadrans przed końcem Sigma niemalże całkowicie zepchnęła Lecha do obrony. Po kilku minutach intensywnych ataków i serii dośrodkowań Czesi złapali kontakt. Jan Kral najlepiej zachował się przy rzucie rożnym, sprytnie uderzył głową.
W końcówce było na boisku dość gorąco, do tego z trybun leciały różne przedmioty. Raz trafiony czymś przez czeskiego kibica został Joel Pereira, ale sędzia nie zdecydował się przerywać gry.
Zobacz też: Była 63. minuta meczu Jagiellonii. O tym będzie głośno
Sigma atakowała do samego końca, ale Lech mądrze i skutecznie się bronił. Ostatecznie Lech wytrzymał napór i wygrał 2:1. Dzięki temu awansował z 20. miejsca w tabeli na 11. pozycję, więc będzie grał rewanż play-offów u siebie. Sigma też awansowała, z ostatniego możliwego miejsca.

2 godzin temu












