Sceny w meczu Barcelony. 87. minuta rozgrzała internet do czerwoności

1 dzień temu
Zdjęcie: Screen z TV


FC Barcelona wygrała 2:0 z Athletikiem Bilbao, ale więcej niż o samej grze, mówi się o kontrowersji z 86. minuty spotkania. Wówczas Inaki Williams zdobył gola, ale VAR go anulował. Dopatrzył się bowiem jednego szczegółu, który przesądzał o spalonym. Ta decyzja rozgrzała internet do czerwoności, a fani byli skrajnie podzieleni, od twierdzenia, iż to "skandal", przez rzucanie oskarżeń o korupcję, na popieraniu arbitrów kończąc.
W środowy wieczór FC Barcelona mierzyła się z Athletikiem Bilbao w ramach półfinału Superpucharu Hiszpanii. Już od pierwszych minut w bramce dość niespodziewanie pojawił się Wojciech Szczęsny. Jak ujawniła dziennikarka Helena Condis Edo, plan Hansiego Flicka zakładał wystawienie w składzie Inakiego Peni, ale ten zawiódł trenera jednym zachowaniem i Niemiec postanowił go "ukarać".


REKLAMA


Zobacz wideo Momenty Roku 2024. Kolejny słaby rok reprezentacji Polski. Żelazny: To jedyny plus


I Polak radził sobie dość przyzwoicie. Ostatecznie zakończył mecz bez straty gola, choć rywale dwukrotnie go pokonali. Za każdym razem jednak sędziowie anulowali trafienie. I choć przy pierwszej sytuacji nie było wątpliwości, iż jeden z zawodników Athletiku był na spalonym, to przy drugim już tak. W sieci rozpętała się burza.
VAR anulował trafienie Williamsa. W sieci rozgorzała dyskusja. Poważne oskarżenia
Chodzi o akcję z 86. minuty spotkania. Wówczas dwóch piłkarzy atakowało Frenkiego de Jonga i ten w desperacji podał piłkę do tyłu. Tam stał niepilnowany Inaki Williams, wyszedł sam na sam ze Szczęsnym i go pokonał. Wydawało się, iż gol został zdobyty prawidłowo. W końcu to piłkarz Barcelony popełnił błąd i podał futbolówkę rywalowi.


Mimo to VAR po chwili anulował trafienie, co wywołało spore zdziwienie. Dlaczego tak postąpił? Dopiero późniejsze ujęcia z kamer pokazały, iż piłka uderzona przez de Jonga przejechała jeszcze po nodze Alvaro Djalo i dopiero trafiła do Williamsa. Tym samym to zawodnik Athletiku "podał" do kolegi, dlatego też był spalony. Tak to zrozumieli sędziowie.


Mimo wszystko w sieci rozgorzała dyskusja. Wiele osób było oburzonych decyzją arbitrów. "Skandal", "To przerażające, jaką pomoc za każdym razem otrzymuje Barcelona", "Skandal 2025 roku. Athletic powinien złożyć pozew do trybunału sportowego i odmówić gry z Barceloną w następnym meczu. Ten sport stracił sens" - pisali wzburzeni internauci na X. Wiele komentarzy pojawiło się jeszcze zanim pokazano powtórki, które zdaniem niektórych mogły usprawiedliwić decyzję arbitrów.


Niektórzy fani doszukiwali się też drugiego dna w anulowaniu bramki i wysnuwali zarzut... korupcji. "To surrealistyczne, iż ktoś kibicuje klubowi, który wygrywa w ten sposób. Trzeba przeciwstawić się korupcji", "To była kradzież VAR. Sprawa Negreiry pozostawiła konsekwencje", "Czy ktoś jeszcze wątpi, iż są najbardziej skorumpowani w historii sportu?" - czytamy.
Znaleźli się i tacy, którzy bronią VAR
Jednak pojawiły się również komentarze, iż sędziowie podjęli adekwatną decyzję. "Djalo odbija piłkę, a Williams wykorzystuje sytuację, będąc na spalonym. Nie ma tutaj kontrowersji", "Gdzie tu polemika? Prawidłowo anulowana bramka", "Zwykły płacz", "Nie ma żadnych kontrowersji. Zawodnik Athletiku odbija piłkę i widać to wyraźnie w powtórce. Ułatwia to Inakiemu przyjmowanie i utrzymywanie kontaktu jeden na jednego. Nie wiem, jak to u was się nazywa, ale myślę, iż to spalony" - podkreślali. To, iż VAR podjął słuszną decyzję, stwierdził też dziennikarz Jota Jordi. - BRAWO! Cóż za wspaniała interpretacja VAR - pisał na X.


Tym samym Barcelona wygrała 2:0 i została pierwszym finalistą Superpucharu Hiszpanii. Drugiego wyłoni mecz Realu Madryt z Mallorką, który zaplanowano na czwartek 9 stycznia na godzinę 20:00.
Idź do oryginalnego materiału