Sceny na Tour de France. Dramat na 50. kilometrze

12 godzin temu
Za nami pierwszy etap Tour de France 2025. Był pełen nerwów, chaosu. Kibice widzieli kilka kraks, po których łącznie dwóch kolarzy musiało się wycofać, w tym jedna z gwiazd tegorocznej imprezy. Warunki na trasie sprawiły, iż peleton podzielił się na kilka grup. Na szczęście kibice mogli oglądać interesujący sprinterski finisz, który wyłonił pierwszego lidera Wielkiej Pętli. Został nim Belg Jasper Philipsen.
112. edycja legendarnego wyścigu Tour de France rozpoczęła się w Lille w północno-wschodniej Francji, tuż przy granicy z Belgią. Trasa pierwszego etapu przebiegała przez ulice miasta i po jego okolicach. Była dość płaska, ale jednocześnie wymagająca. Kolarze przejechali prawie 185 kilometrów. Wielkie nadzieje związane z wygraniem etapu w Lille mieli sprinterzy, profil trasy zdecydowanie im sprzyjał. Sam etap miał dramatyczny przebieg.


REKLAMA


Zobacz wideo Ulubiona piłkarka Amandy Moury Pietrzak? "Córka Dennisa Rodmana jest bardzo twarda, inspiruje mnie"


Wystartował legendarny wyścig Tour de France. Już zbiera swoje żniwo
Kolarzom trudno było utrzymać nerwy na wodzy już w pierwszej części etapu. Do tego jazdę w peletonie utrudniał boczny wiatr, mocno rozciągał grupę. Na 50. kilometrze trasy mieliśmy pierwszą poważniejszą kraksę. Szczególnie ucierpiał tutaj Filippo Ganna. To jeden z najlepszych w stawce, jeżeli chodzi o jazdę indywidualną na czas. Ostrzył sobie zęby na piąty etap w Caen. Niestety, Włoch z INEOS Grenadiers musiał się wycofać. W dalszej części etapu mieliśmy kolejną kraksę, która zmusiła dwóch kolejnego kolarza do wycofania się - chodzi o Szwajcara Stefana Bisseggera (Decathlon AG2R La Mondiale).


Do niebezpiecznej sytuacji doszło 79 km przed metą, kiedy dwóch Francuzów walczyło o wygranie premii górskiej. Benjamin Thomas (Cofidis) wyszarpał tutaj zwycięstwo tuż przed linią premii, wyprzedzając Matteo Verchera (Team TotalEnergies) dosłownie o milimetry. Ale tuż po tym Thomas stracił panowanie nad rowerem, wpadł poślizg na kostce brukowej i spowodował upadek swój oraz Verchera. Drugi z Francuzów miał sporo pretensji. Obaj mogli jednak kontynuować wyścig.
Zobacz też: Świątek podeszła do mikrofonu i zaczęła show. "Ludzie, serio?"
Wiatr wpłynął na to, jak przebiegała końcówka etapu. Zamiast wielkiego peletonu, na czele którego sprinterzy walczyliby o etapowe zwycięstwo, mieliśmy stawkę podzieloną na kilka grup. W tej będącej z przodu mieliśmy kilku mocnych sprinterów, więc kibice dostali emocjonujący finisz.


Najlepiej go rozegrał Jasper Philipsen. Belg z ekipy Alpecin-Deceuninck zaczął atak ok. 600 metrów przed linia mety. Miał wsparcie kolegów z zespołu, którzy go podprowadzili na czoło stawki i pozwolili mu się rozpędzić. Philipsen wygrał etap i został pierwszym liderem Tour de France 2025.


Następny etap w niedzielę. Kolarze przejadą aż 209 km z Lauwin-Planque do Boulogne-sur-Mer po pagórkowatej trasie. To najdłuższy etap tegorocznej Wielkiej Pętli.
W tym roku w stawce TdF mamy tylko jednego Polaka. Kamil Gradek ściga się w barwach zespołu Bahrain Victorious. Pierwszy etap ukończył na 124. pozycji ze stratą 2 minut i 26 sekund. Nie jest liderem zespołu, bardziej ma wspomagać dwóch kolegów z ekipy - Kolumbijczyka Santiago Buitrago i Francuza Lenny'ego Martineza.
Idź do oryginalnego materiału