Gala UFC 306 w Las Vegas była wyjątkowa choćby jak na standardy największej federacji MMA na świecie. Odbywała się bowiem w niedawno wybudowanej (otwarto ją koncertem U2 we wrześniu 2023 roku) arenie o nazwie "Sphere", która ma kształt wielkiej (112 metrów wysokości, multimedialnej kuli. Jej ściany pokryte są dziesiątkami tysięcy wyświetlaczy LED zarówno wewnątrz jak i z zewnątrz, dzięki temu jest jednym, wielkim ekranem, na którym można wyświetlić praktycznie wszystko.
REKLAMA
Zobacz wideo Mistrz Włoch wygrywa BOGDANKA Volley Cup. Kamil Semeniuk o organizacji: Klub, w którym gram, może się uczyć
UFC poszło na całość w "The Sphere"
To dodawało całemu wydarzeniu niesamowitego klimatu. Dodatkowo UFC promowało to wydarzenie jako "Noche UFC", gdyż dość mocno postawili na meksykańskich zawodników w karcie walk. Dla samego Meksyku gala okazała się niezbyt udana, bo na siedem walk z udziałem wojowników stamtąd, tylko jedna z nich zakończyła się triumfem ich reprezentanta. Co gorsza, pas mistrzyni kobiet w wadze muszej utraciła Meksykanka Alexa Grasso (16-4-1), którą zdominowała była czempionka Valentina Shevchenko (24-4-1).
Merab Dvalishvili sięgnął szczytu. Gruzini oszaleli z radości
Jednak świat najmocniej czekał na walkę wieczoru. W niej pasa mistrzowskiego wagi koguciej bronił popularny Sean O'Malley, który stanął naprzeciwko rozpędzonego serią aż dziesięciu zwycięstw z rzędu Gruzina Meraba Dvalishviliego. Pojedynek okazał się jednostronny. Gruzin kompletnie zdominował amerykańskiego mistrza, kontrolując i rozbijając go w parterze. choćby w stójce, w której O'Malley z reguły bryluje, dotychczasowy czempion nie miał wiele do powiedzenia. Dvalishvili wygrał jednogłośną decyzją sędziów i sięgnął po pas. Tymczasem w stolicy Gruzji wybuchło szaleństwo.
Internet obiegły nagrania z Tbilisi. Okazuje się, iż pretendenta wspierało na ulicach w zorganizowanej specjalnie strefie kibica ponad 10 000 osób. Gdy ręka Gruzina powędrowała w górę, a pas mistrza wokół jego bioder zawisł wokół jego bioder, fani wręcz eksplodowali z radości. prawdopodobnie budząc przy okazji tych, którzy postanowili naprawdę długo pospać w niedzielę, bo w stolicy Gruzji była wówczas mniej więcej 10 rano (8 w Polsce).
Ostatni raz Gruzini taką fetę urządzili w swojej stolicy, gdy ich piłkarska drużyna pokonała na Euro 2024 Portugalię i awansowała do 1/8 finału.