Nyiregyhaza Spartacus w meczu z Gyirmót FC walczyła przede wszystkim o awans do Nemzeti Bajnoksag I - czyli na najwyższy poziom rozgrywkowy na Węgrzech. Porażka oznaczałaby, iż zespół teoretycznie wciąż mógłby stracić promocję na rzecz Gyor i Vasas. Gospodarze byli jednak zdecydowanymi faworytami. Gyirmót o nic już nie walczy.
REKLAMA
Zobacz wideo Trener kajakarzy przed ostatnią szansą Polaków na awans na igrzyska: Prezentują dość wysoki poziom
Kuriozalny gol na Węgrzech. To trafienie będzie hitem
Tymczasem mecz zaczął się dla zespołu gospodarzy w najgorszy możliwy sposób, bo Gyirmót FC już w 4. minucie spotkania wyszedł na prowadzenie. Na szczęście dla Spartacusa rywale w 36. minucie otrzymali czerwoną kartkę. Po przerwie nie dali rady obronić prowadzenia. Dwa gole w odstępie czterech minut strzelił Mark Kovacsreti. Wydawało się, iż wynik 2:1 utrzyma się do końca spotkania i gospodarze już za chwilę będą świętować awans i mistrzostwo.
Ale tylko druga część tego zdania pozostała prawdziwa. W 93. minucie fatalny błąd popełnił Andras Harsfalvi. Bramkarz gości musiał przyjąć podanie od kolegi z drużyny. I choć piłka została kopnięta dość mocno, odbijała się od murawy i w dodatku na golkipera napierał napastnik Spartacusa, to i tak trudno uwierzyć, iż dał radę stracić takiego gola. Futbolówka niefortunnie odbiła mu się przy próbie przyjęcia i wleciała do siatki. Harsfalvi podjął jeszcze nieudaną próbę wykopu, ale nie dał rady powstrzymać katastrofy.
Całą, niesamowicie kuriozalną sytuację, można obejrzeć na poniższym nagraniu od minuty 5:52.
Zwycięstwo 3:1 oznacza, iż Nyiregyhaza Spartacus nie da się już nikomu dogonić. Drugi Gyor na trzy kolejki przed końcem sezonu ma aż 10 punktów straty. Mistrzostwa Nemzeti Bajnoksag II pogratulował drużynie oficjalny profil Węgierskiego Związku Piłki Nożnej.