Sabalenka dostała dar od losu. Komentatorka powtarzała: "Nie wierzę, nie wierzę"

2 tygodni temu
Jelena Rybakina nie wykorzystała wielkiej szansy na drugie z rzędu zwycięstwo w dwóch setach w meczu z Aryną Sabalenką. Kazaszka prowadziła bowiem 6:1, 5:4 i serwowała po zwycięstwo. Wtedy jednak zaczęły się dziać niesamowite rzeczy na korcie.
Był dziesiąty gem drugiego seta mecz Aryna Sabalenka (2. WTA) - Jelena Rybakina (4. WTA). Kazaszka prowadziła 6:1, 5:4 i serwowała. Przy stanie 30:30 Rybakina miała kapitalną szansę na piłkę meczową. Zmarnowała jednak prosty forhend przy siatce. Mając odsłonięty niemal cały kort, wyrzuciła piłkę za linię boczną. W kolejnej akcji popełniła niewymuszony błąd z bekhendu i została przełamana. To ją całkowicie załamało - m.in. przegrała aż osiem punktów z rzędu i przegrała seta 5:7. Zakończyła go fatalnym wolejem przy siatce, po którym Joanna Sakowicz-Kostecka, komentatorka Canal+Sport krzyknęła: Nie wierzę, po prostu nie wierzę.


REKLAMA


Zobacz wideo
Iga Świątek pokazała zdjęcie z El Clasico


Fatalna seria Sabalenki trwała. Do czasu
3 - zaledwie tyle gemów wygrała Aryna Sabalenka z Jeleną Rybakiną w finale turnieju w Brisbane, który został rozegrany na początku tego roku. Białorusinka przegrała wtedy 0:6, 3:6. Została upokorzona przez jedną ze swoich najgroźniejszych rywalek.


Sabalenka na czwartkowy półfinał w turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w Madrycie przystąpiła bardzo zmotywowana, z chęcią rewanżu. Mogła mieć tym większą nadzieję, bo w ćwierćfinale z Rosjanką Mirą Andriejewą (wygrała 6:1, 6:4) zagrała jeden z najlepszych meczów od finału Australian Open. W dodatku Kazaszka bardzo męczyła się w ćwierćfinałowym starciu ze swoją rodaczką Julią Putincewą (50. WTA). Przegrywała w trzecim secie już 2:5 i musiała bronić dwie piłki meczowe.
Zanim tenisistki dobrze się rozgrzały, to po zaledwie 24 minutach, zakończył się pierwszy set. Był on bardzo jednostronny i Rybakina wygrała go 6:1.


Koszmar Sabalenki zatem trwał - w trzech setach z rzędu z Rybakiną wygrała zaledwie cztery gemy! Teraz w Madrycie w pierwszej partii zdobyła zaledwie dwanaście punktów. Miała mniej winnerów (3-7) i popełniła więcej niewymuszonych błędów (11-4).


Kazaszka zrobiła wielki krok w kierunku już szóstego w tym roku finału turnieju WTA. Dla porównania Iga Świątek grała w trzech finałach, a Sabalenka zaledwie w jednym, ale tym najważniejszym - w Australian Open.
- Na razie Rybakina wygląda jak tenisistka z innej planety na tle Sabalenki. Nie jestem zaskoczona postawą Rybakiny, a jestem rozczarowana grą Sabalenki, bo wczoraj grała świetnie - mówili komentatorzy Canal+Sport.
Na początku drugiego seta wydawało się, iż Białorusinka jest już na łopatkach. Przegrywała bowiem 1:6, 1:3. Od tego momentu zaczęła grać jednak zdecydowanie lepiej. W dwóch gemach z rzędu serwisowych Kazaszki przegrywała na przewagi. W trzeciej próbie zdobyła przełamanie i przy dwóch swoich gemach serwisowych, wygranych do zera, wyrównała na 4:4!
Dziewiątego gema zaczęła jednak źle - popełniła podwójny błąd serwisowy, a po chwili nieudanie z bekhendu minęła rywalkę. W dodatku nie trafiła z forhendu w otwarty kort i przegrywała 0:40. Dwa break-pointy zdołała obronić, ale przy trzecim nadziała się na świetną kontrę z forhendu rywalki i wyrzuciła piłkę za linię końcową. I wtedy doszło do niespodziewanych scen, które opisaliśmy na początku tekstu.


Niesamowita seria. 22 punkty z rzędu!
Najmniejsze emocje były w decydującym, trzecim secie. Zawodniczki świetnie podawały i grały w swoich gemach serwisowych. Doszło choćby do niesamowitej serii - aż 22 zdobytych punktów z rzędu przez zawodniczkę serwującą! Po dwa gemy obie tenisistki wygrały swoje podania do 0. Do stanu 5:5 żadna z zawodniczek, która odbierała serwis, nie potrafiła wygrać w takim gemie trzech punktów. Emocje były dopiero w jedenastym gemie. Po fatalnym błędzie przy siatce Sabalenki, która przestrzeliła prosty bekhend, Rybakina miała szansę na przełamanie. Nie wykorzystała go jednak. Spudłowała też przy drugim break-poincie.


W efekcie doszło do tie-breaka. W nim Sabalenka zagrała znakomicie. Najpierw mini-przełamanie zdobyła po świetnym minięciu z bekhendu przy siatce. Na 5:1 podwyższyła wynik po fenomenalnym returnie z bekhendu wzdłuż linii. Prowadzenia już nie dała sobie odebrać, choć rywalka zbliżyła się na jeden punkt. Wygrała tie-break 7:5.
W finale dojdzie do wielkiego rewanżu za finał sprzed roku. Wtedy Sabalenka pokonała Igę Świątek 6:3, 3:6, 6:3.


Półfinał turnieju w Madrycie: Jelena Rybakina - Aryna Sabalenka 6:1, 5:7, 6:7 (5:7).
Idź do oryginalnego materiału