Ruszyła maszyna. Wiadomo, dlaczego Rosjanie tak rozgrywają sprawę Świątek

3 tygodni temu
Zdjęcie: Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl


To będzie się ciągnąć za Igą Świątek przez długie lata. Polka, zawieszona za obecność w jej organizmie trimetazydyny, apeluje do fanów o wsparcie. Bardziej przyda się jej jednak co innego. Machina już ruszyła.
Zdarzyło się wam, iż "kanar" złapał was, gdy zapomnieliście miesięcznego z domu? Głupia sytuacja. Tłumaczycie się, iż macie bilet, tylko iż nie przy sobie. Kontroler tylko wzrusza ramionami i powtarza: "Dobra, dobra, jakiś dokument ze zdjęciem poproszę, albo wzywamy policję". Jakiś "dowcipny" pasażer z boku powtarza, mając na myśli wasz bilet: "Tak, roczny niewidoczny".


REKLAMA


Ostatecznie kontroler wystawia mandat i zaprasza do wyjaśnienia sytuacji w biurze miejskiego zakładu komunikacji czy czymś podobny w terminie 7 dni. Wracacie do domu, odnajdujecie bilet i jedziecie reklamować mandat w biurze, które wam wskazał "kanar". I tam okazuje się, iż mandatu nie trzeba płacić, a tylko drobną opłatę za samo wystawienie dokumentu. Wracacie do domu z ulgą w sercu. Ale gdy następnego dnia siedzicie, w autobusie słyszycie za sobą: "Zobacz, to ta, co jeździ na gapę".


Zobacz wideo


Doping? Nie, Iga Świątek dopingu nie brała
W podobnej sytuacji znalazła się dziś Iga Świątek. Nagle gruchnęła wieść, iż "Polka przyłapana na dopingu". Oczywiście sprawa jest pełna niuansów, bo tenisistka na dopingu nie była. Wykryto w jej organizmie trimetazydynę - lek stosowany w chorobach niedokrwienia serca. U sportowców rzeczywiście może być pomocny w dyscyplinach wytrzymałościowych. Ale to nie był przypadek Igi. Jak dowiedział się Łukasz Jachimiak ze Sport.pl: "ekspertyzy i szereg niezależnych testów potwierdzają jednoznacznie: kontakt z substancją zakazaną był całkowicie nieintencjonalny, przypadkowy i bez wpływu na formę tenisistki".


Zachęcam do zapoznania się z całym artykułem, bo szczegółowo krok po kroku wyjaśnia całą sprawę. To znaczy, okoliczności testu, reakcje organów antydopingowych i wyjaśnienia samej Świątek.
Iga Świątek ukarana, bo mogła zrobić więcej
Kto to przeczytał, to już wie, dlaczego porównałem występek Igi Świątek do przyłapania w komunikacji miejskiej na jeździe na gapę, gdy bilet ma się w domu. choćby kara, którą odbywa właśnie Światek, nie jest zawieszeniem za niedozwoloną substancję, która znalazł się w jej organizmie. Agnieszka Niedziałek rozmawiała z przedstawicielem Międzynarodowej Agencji ds. Integralności Tenisa (ITIA) Adrianem Bassettem i cytuje w swoim artykule na Sport.pl:


"Zawodnikom zaleca się korzystanie ze środków znajdujących się na tzw. białej liście. - Mogła więc dokładniej przyjrzeć się produktowi. Mogła znaleźć lek, który został wcześniej przebadany, oraz mieć receptę i plan leczenia od swojego lekarza - wylicza Bassett".
Świątek na własny koszt udowodniła swoją niewinność
Można więc powiedzieć, iż Świątek została zawieszona za to, iż nie dochowała należytej staranności w trosce, by żadna niedozwolona substancja nie znalazła się w jej organizmie.
Choć z drugiej strony można odnieść wrażenie, iż to jakieś wariactwo. Dlaczego w ogóle zawodniczka została ukarana, choć udowodniła, iż ilość środka, którą przyjęła, w żaden sposób nie zwiększył jej możliwości sportowych, ani też nigdy wcześniej go nie stosowała? Potwierdziły to testy, którym Iga Świątek poddała się na swój koszt, by bronić swojej niewinności. I to też jest dziwne. Na zdrowy rozum, to ci, którzy stawiają zarzuty, powinni udowodnić winę Polki. Że odniosła korzyści sportowe ze stosowania tego, czy innego środka. Tymczasem żadna z 20 kontroli antydopingowych, które w tym roku przeszła Świątek, nie wykazała najmniejszych wątpliwości.


Iga Świątek prosi o wsparcie kibiców
W wideo, które Świątek zamieściła na Instagramie, prosi kibiców o wsparcie, bo cała sytuacja była dla niej bardzo kosztowna emocjonalnie. Rzeczywiście pod znakiem zapytania stanęła nagle cała jej dotychczasowa kariera. Na szczęście sprawa została wyjaśniona. Jednak to, czego potrzebuje teraz najbardziej Iga Świątek, to nie wsparcie fanów, ale cierpliwość i zrozumienie dla ludzkiej ułomności. Bo gdy gruchnęła wiadomość o zawieszeniu Polki, ruszyła machina pomówień, dezinformacji i teorii spiskowych.


Trudno się przed tym wszystkim bronić inaczej niż cierpliwie tłumacząc wszystkim, jak było naprawdę. Że przypadki Simony Halep, Jannika Sinnera, Nikoli Bartunkovej czy Kamila Majchrzaka, nie są takie same jak jej przypadek. Łączy je tylko to, iż wszyscy grają w tenisa i kontrole wykazały w ich organizmach zakazane substancje. jeżeli jednak chodzi o szczegóły to całkiem inne sprawy. Trudno więc oczekiwać, iż wszyscy czworo mieliby być potraktowani tak samo.
Najgorsze dopiero nadchodzi. Świątek musi się przygotować
Świątek będzie potrzebowała też cierpliwości, by znosić fakt, iż ta sprawa będzie się za nią ciągnąć jeszcze długie lata. Na szczęście ma tego świadomość. Na co wskazują je słowa: "To zostanie ze mną do końca życia".


I choćby ci, którzy dobrze znają szczegóły, będą grać nieczysto "dopingiem", by osiągnąć swoje cele. Rosjanie na przykład rozgrywają to politycznie, by pokazać, iż ich Kamiła Walijewa, która też miała trimetazydynę w organizmie, została potraktowana niesprawiedliwie. Przypadek Polki służy im do uzasadnienia, iż Zachód zawiązał spisek przeciwko Rosji. Tyle tylko, iż zapominają, iż sami przyznali, iż Walijewa łykała czystą trimetazydynę, którą chore serce miał leczyć jej dziadek.
Świątek będzie potrzebowała też cierpliwości dla swoich rywalek. Niejedna będzie chciała albo Polkę wyprowadzić z równowagi, aby mieć nad nią przewagę. Niejedna z zazdrości będzie plotła trzy po trzy. Zresztą to już się dzieje.


Z jednym argumentem chciałbym się jednak rozprawić, a mianowicie takim, iż Polka została potraktowana tak łagodnie, bo jest czołową zawodniczką świata. Tu chciałby się zapytać, a dlaczego nie miałaby być potraktowana łagodniej niż mało znana tenisistka z drugiej czy trzeciej setki rankingu? Tu wcale nie chodzi o równość wobec prawa. Przecież choćby w wyrokach sądów powszechnych sędzia może zastosować złagodzenie wyroku, jeżeli oskarżony cieszył się wcześniej nieposzlakowaną opinią. A przecież Świątek wielokrotnie dawała dowody swojej uczciwości i wielokrotnie była testowana na obecność niedozwolonych substancji. W przeciwieństwie do zawodniczek z drugiej czy trzeciej setki ona cały czas była na świeczniku. Organy antydopingowe znały je każdy krok i miejsce pobytu. Świątek naprawdę zapracowała, aby ufać jej wyjaśnieniom.
Idź do oryginalnego materiału