Ta tragedia wstrząsnęła światem futbolu. Diogo Jota zginął w nocy z środy na czwartek w hiszpańskiej prowincji Zamora. Wraz z nim w pojeździe, który wypadł z drogi i stanął w płomieniach, znajdował się jego brat, Andre Silva. Zmarłych piłkarzy w ostatnich dniach żegnały piłkarskie organizacje, kluby oraz setki trenerów oraz zawodników, w tym Fernando Santos, Arne Slot, Cristiano Ronaldo czy Virgil Van Dijk.
REKLAMA
Zobacz wideo Kobiety chcą zarabiać tyle samo co mężczyźni? Moura Pietrzak: Potrzebujemy dobrego wynagrodzenia, by móc po prostu grać
Diogo Jota nie żyje. Na dwie godziny przed jego tragicznym wypadkiem doszło do rozmowy
Diogo Jota stracił życie 3 czerwca, około pół godziny po północy. Pod koniec poprzedniego dnia połączył się telefonicznie z Álvaro Cerqueirą, czyli prezesem klubu, w którym grał w czasach juniorskich. - Było trochę po 22, kiedy zdzwoniliśmy się przez telefon. Rozmawialiśmy prawie każdego tygodnia i wiedziałem, iż jest szczęśliwy. Kiedy potrzebował podtrzymać formę w trakcie okresu wakacyjnego, zawsze byliśmy dla niego dostępni. Jego brat wtedy też przychodził, więc trenowali u nas razem - powiedział Portugalczyk, cytowany przez portal kurir.rs.
Po chwil Cerqueira dodał jeszcze: - Trudno jest rozmawiać w takim momencie. Będziemy pamiętać ich jako skromnych ludzi, po których pozostanie wielka pustka.
ZOBACZ TEŻ: Trener Liverpoolu przemówił po tragicznej śmierci Diogo Joty
Gondomar SC był pierwszym klubem Diogo Joty. W trakcie kariery seniorskiej portugalski napastnik reprezentował natomiast barwy takich zespołów jak: FC Paços de Ferreira, Atletico Madryt, FC Porto, Wolverhampton oraz Liverpool. Grał też w reprezentacji Portugalii, z którą dwukrotnie zdobył Ligę Narodów i w której zagrał 49 meczów.