Rosjanie protestują! Iga Świątek reaguje. "Jak można?!"

1 dzień temu
W pierwszym secie Iga Świątek męczyła się nie tyle z rywalką, ile z upałem i własnymi błędami. W drugim włączyła jednak turbo, pewnie ograła Polinę Kudiermietową 7:5, 6:1 i zameldowała się w drugiej rundzie Wimbledonu. Rosjanie narzekali, protestowali, ale z kortu numer dwa zeszli smutni.
W trakcie meczu Igi Świątek z Poliną Kudiermietową żar lał się z nieba. W Londynie weekend był niezwykle upalny. Alerty i ostrzeżenia było widać i słychać na każdym kroku. - Pamiętajcie o nawadnianiu, chrońcie głowę przed słońcem i smarujcie się kremem z filtrem - powtarzali organizatorzy ochroniarzom i ludziom kierującym ruchem w okolicach kortów Wimbledonu. W oficjalnym komunikacie były choćby ostrzeżenia dla dziennikarzy: prognozy zapowiadają kolejny upalny dzień. Pamiętajcie proszę o zabraniu butelki wielokrotnego użytku — na terenie kampusu jest ponad 100 punktów do jej napełnienia. Biuro prasowe nie będzie już rozdawać jednorazowych butelek, więc prosimy o przyniesienie własnej - przypominali w niedzielę wieczorem.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek zamieszkała w dzielnicy prestiżu i luksusu!


I faktycznie było gorąco. - Jak można grać w takich warunkach?! - protestowali rosyjscy dziennikarze, którzy w poniedziałek pojawili się w centrum prasowym londyńskiego turnieju. Później część z nich choćby nie dotarła na mecz, opisywała go z biura, a część chroniła się przed słońcem po parasolami. Niektórzy mieli jeszcze wachlarze i elektryczne śmigiełka, mające przynieść choć trochę ulgi. Na londyńskie upały reagowała też Iga Świątek. Polka tuż po swoim pierwszym treningu przed Wimbledonem napisała: "Co się dzieje z tą pogodą? Londyn, to na pewno ty?" - pytała ironicznie, dołączając do tego takie oto wideo.


W poniedziałek na niebie na szczęście było trochę chmur, ale temperatura i tak przekraczała 30 stopni Celsjusza. Zresztą według prognoz poniedziałek miał być najcieplejszym dniem w Wielkiej Brytanii w 2025 roku. Termometrów na kortach nie ma, ale siedząc na trybunie kortu numer dwa, na którym Iga Świątek grała z Poliną Kudiermietową, miałem wrażenie, iż to połączenie sauny z piekącym skórę słońcem. Warunki do gry były więc niezwykle trudne. Ae już samo spotkanie pokazało, jak Iga Świątek jest świetnie przygotowana fizycznie.
Iga Świątek lepiej zniosła upał
Polka błyskawicznie weszła na wysokie obroty. Pierwszy gem wygrała bardzo gładko, ale później mecz zaczął się wyrównywać. Kudiermietowa prezentowała się naprawdę solidnie, grała świetne skróty, a to, iż Polka do niektórych z nich choćby nie dobiegała, wynikało nie tyle z upału, co z wysokiej jakości tych zagrań. Zresztą w pierwszy secie nie bardzo widać było różnicę między ósmą rakietą świata, a dziewczyną, która nigdy nie wygrała wielkoszlemowego meczu. Iga popełniała sporo błędów, ale zachowała jakość i koncentrację na najważniejsze momenty i wygrała swój pierwszy mecz w Wimbledonie w 2025 roku w dwóch setach: 7:5, 6:1.


Upalna pogoda w Wielkiej Brytanii to efekt wyżu Bettina, który powoli dociera również do Polski. Anglicy pisali, iż noc z niedzieli na poniedziałek była w Londynie "nocą tropikalną". Tym terminem określa się noc, podczas której temperatury nie spadają poniżej 20 stopni Celsjusza. Z niedzieli na poniedziałek termometry w nocy pokazywały 24 stopnie Celsjusza. Rekordowa temperatura w Wielkiej Brytanii został odnotowana w Southampton latem 1976 roku i wynosi 35,6 stopnia Celsjusza. W trakcie meczu Igi Świątek z Poliną Kudermietową w pełnym słońcu można było zgadywać, iż jest więcej...


Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Świątek w 70 minut domknęła cały mecz i awansowała do drugiej rundy Wimbledonu, gdzie zmierzy się z Caty McNally (208. WTA). Spotkanie zaplanowano na czwartek. Prognozy pogody wskazują, iż w Londynie będzie wtedy słonecznie, ale dużo chłodniej.
Idź do oryginalnego materiału