Hiszpania już w ubiegłym roku zmagała się z monstrualną powodzią, w której skutek co najmniej 230 osób straciło życie. Dlatego mieszkańcy kraju z trwogą reagują na to, co równo rok później dzieje się ponownie w Walencji, a także kilku innych miastach: Saragossie, Tarragonie i Murcji. Wszędzie tam spadły ulewne deszcze, które doprowadziły do podtopień.
REKLAMA
Zobacz wideo Czy sędziowie powinni być karani za złe decyzje? Kosecki: Dla nich już największą karą jest hejt w Internecie
Piłkarze uwięzieni w budynku klubowym
Jak się okazało, nagła ulewa na jakiś czas dała się we znaki także Realowi Saragossa. Jak informuje portal El Periódico de Aragan, w niedzielę młodzieżowy zespół tego klubu powracał z wygranego 2:1 spotkania z Sant Cugat. Około 18:30 autobus dotarł do centrum treningowego, gdzie znajdowali się też niektórzy członkowie rodzin piłkarzy.
Podczas tego powrotu z nieba padał deszcz. Z czasem ulewa zrobiła się tak rzęsista, iż w kilka chwil droga wokół centrum treningowego stała się nieprzejezdnym jeziorem. Na całe szczęście, piłkarze już wtedy zdołali opuścić autobus i znajdowali się w budynku.
- Wszystko wydarzyło się bardzo gwałtownie i było dziwnie. Deszcz zaczął padać, gdy wjeżdżaliśmy do miasta przez Santa Isabel, a zrobiło się gorzej, gdy przejeżdżaliśmy przez Puerto Venecia. Na rondzie prowadzącym do Sports City padał deszcz, ale nie myśleliśmy, iż nie będziemy mogli się wydostać. Kiedy szykowaliśmy się do samochodów, aby wrócić do domu, zobaczyliśmy, iż woda robi się coraz gorsza i gorsza, sięgając już do połowy kół. Postanowiliśmy zostać - opowiedział asystent trenera zespołu Jorge Orti.
- Rondo zamieniło się w jezioro. Z góry i drogi spływało mnóstwo wody i gromadziło się tam, więc wyjazd był niebezpieczny. Porozmawialiśmy z rodzicami i postanowiliśmy podjechać samochodami pod szatnie, gdzie teren jest bardziej płaski - dodał Orti.
Ostatecznie piłkarze i członkowie ich rodzin siedzieli w klubie do godziny 22:00, choć asystent trenera podkreślił, iż w żadnym momencie nie czuli się w niebezpieczeństwie. Ich powrót do domu umożliwiła dopiero praca koparki, która usunęła warstwę ziemi, jaką na drogę naniosła fala z opadów deszczu.