Wielka Brytania to przede wszystkim kolebka ligowego żużla. Tego nie możemy zabrać, niezależnie od obecnych poglądów. Jednakże duszenie się we własnym sosie, brak rozwoju pewnych programów i brak uzależnienia stadionów od właścicieli sprawia, iż w tej chwili mówimy tutaj o lidze trzeciego bądź czwartego wyboru. Nie oszukujmy się – lata świetności lig zagranicznych są dawno za nimi i większość traktuje je w tej chwili jako ciekawostkę. W innym przypadku błaga, aby żaden z liderów polskich zespołów nie doznał poważnego urazu.
Rowe Motor Oil Premiership
Zacznijmy od spojrzenia na najważniejsze rozgrywki. Też chciałbym wpierw napisać o Cab Direct Championship, ale należy iść kolejnością pod kątem poziomów rozgrywkowych.
Przede wszystkim nie zabrakło bezużytecznych pomysłów jak rozegranie meczu fazy zasadniczej po wyłonieniu par na mecze fazy play-off. Oczywiście to wszystko jest zależne od przymusu przejechania tego spotkania, aby klub nie wyszedł na minus. Tak czy inaczej, co roku można przy takich sytuacjach unieść kącik ust. Problem w tym, iż zwycięstwo Sheffield Tigers zmieniło obliczę tabeli i to Ipswich Witches powinni jechać z Leicester Lions.
Można na brytyjski żużel narzekać, ale trzeba oddać jedno. Finał dowiózł pod kątem emocji i naprawdę szkoda, iż w pierwszym meczu Drew Kemp doznał dwóch defektów. Pod kątem widowiska, istniałyby spore szansę na tzw. Super Heat. Tak czy inaczej – Ipswich Witches zasłużyli na zostanie mistrzami ligi od dłuższego czasu.
Po pierwsze – świetnie prowadzony klub, który rozumie potrzeby zawodników. Po drugie – pechowe kontuzje żużlowców, które odbierały podopiecznym Ritchiego Hawkinsa szansę na tytuł przez ostatnie lata. Po trzecie – piękne zwieńczenie historii klubu, który czekał od 1998 roku na kolejny puchar za mistrzostwo ligi. Trzymam kciuki, aby nowy właściciel równie dobrze prowadził tak zasłużony ośrodek. Problemem może być jednak odejście gwiazd, które stawiają na jazdę w innych ligach.
Leicester Lions po raz drugi z rzędu kończą sezon ze srebrnym medalem. Nie oszukujmy się – to jest wynik ponad stan. Drużyna z Beaumont Park po raz kolejny dokonuje niemożliwego, stając na wysokości zadania. Wykorzystali lepsze rozstawienie pod kątem fazy play-off do cna, ale też mieli nieco szczęścia w meczu na Owlerton Stadium. Końcówka spotkanie to trwonienie przewagi Sheffield Tigers, a do tego Nick Morris doznał wstrząsu mózgu. Maciej Janowski został zaproszony na gościnny występ – nie pomogło. Leicester dodatkowo podniosło KO Cup, pokonując z przytupem King’s Lynn Stars. Brawa dla całego zespołu, iż udało się zrobić taki wynik. Trzymamy kciuki, aby za rok to złoto zawisło na szyjach podopiecznych Stewarta Dicksona.
Mógłbym tutaj poświęcić duży rozdział na Sheffield Tigers i ich blamaż albo niemoc Belle Vue na wyjazdach, ale muszę skupić się na Birmingham Brummies. Oczywiście smutno, iż klub upada i nie wróci na mapę. Jednak co się działo w tym sezonie to głowa mała. Wpierw szybkie odejście Michaela Jepsena Jensena, problemy wizowe Mateja Żagara i łatanie składu Benem Barkerem w 2025 roku. No to nie miało prawa się udać, a Brummies powinni być szczęśliwi, iż udało się chociaż zdobyć sześć punktów. Do tego Nicolai Klindt przybliżył brak czystości w szatni (pozdrawiam Speedway Shambles), a Nigel Tolley paradował z czarnym kapeluszem. Nie wyciągnął z niego nowego stadionu czy choćby królika. Chciałbym również podkreślić, iż trzymanie Oxford Spires na siłę odbiło się każdemu, a najbardziej promotorom. No ale tak to jest, kiedy Maciej Janowski nie jedzie na poziomie z Poole Pirates 2015.
Cab Direct Championship
Dla mnie to jest najpiękniejsza liga na świecie. Ilość absurdów wykracza poza skale Krajowej Ligi Żużlowej i można naprawdę obejrzeć dobry żużel. Jest kilka wewnętrznych wojenek, derby Szkocji zawsze elektryzują, a do tego każdy chce bić mistrza. Problem w tym, iż ten mistrz się znowu uratował. Poole Pirates zgarnęli mistrzostwo ligi i zarazem jej puchar. W całej lidze tylko Redcar Bears sprzeciwili się tyrani Poole Pirates i wygrali BSN Series. Trypletu nie ma, ale myślę, iż też jest… Wiadomo co. Tutaj spore uznania dla rodziny Fordów, iż co roku udaje się utrzymać mentalność zwycięzców. Jest mi również niezmiernie miło odnośnie formy Richarda Lawsona. „Rocketman” jedzie z roku na rok coraz to lepiej i przekonuje do siebie szersze grono kibiców.
Nadal jednak Cab Direct Championship to podwórko Sama Mastersa, ale Oxford Cheetahs odbili sobie braki kadrowe w Premiership… brakami kadrowymi w Championship. przez cały czas nie rozumiem, co skusiło działaczy na stworzenie takiego składu. Sam Masters meczu nie wygra, więc za rok otrzyma Andersa Rowe i Erika Rissa do wsparcia. Glasgow Tigers pojechali naprawdę dobry rok i Chris Harris ratował zespół jak mógł, ale w jednym momencie to para Poole Pirates zachowała zimną krew. Polecam gorąco obejrzeć finałowym dwumecz, ponieważ tor w Glasgow to naprawdę świetny owal do oglądania ścigania. Polecam ściągnąć okulary polskiego malkontenta i delektować się atakami przy bandzie Chrisa Harrisa.
Duży minus natomiast po stronie Workington Comets. Drużyna miała problem z wypłacalnością i trafiła pod nadzór administracyjny. Ostatecznie klub wrócił do jazdy, a choćby wychodzi na prostą. Z kolei plus zapisuje przy Edinburgh Monarchs. Wiemy, jaka tam jest opinia odnośnie Polaków, ale Oskara Polisa stać było na więcej. Potrzebował więcej czasu w zapoznanie się z brytyjskimi torami, jednak żużlowiec miał inne zdanie. Tak czy inaczej – zespół zdołał awansować do fazy play-off i podnieść się z kolan. Zabrakło kilka do wyrzucenia z finału Glasgow Tigers, czyli derbowych rywali.
National Development League/Trophy
Trzeci poziom rozgrywkowy w Wielkiej Brytanii to jedyny, gdzie piekarz pojedzie z dekarzem itp. National League jest idealna dla przeciętnych zawodników bądź ambitnych młodzieżowców. To właśnie był sezon Coopera Rushena, który przyciągał na siebie uwagę wielu osób. Wysoka średnia biegowa to jedno, ale w trakcie czterech dni potrafił przejechać trzy mecze, a do tego przegrywać kilka biegów. w uproszczeniu – jest interesująco, ale trzeba być koneserem.
National League przeszła reformy i rozgrywano zmagania na dwóch poziomach. W pierwszym wygrali Oxford Chargers, dla których to było drugie takie wyróżnienie. Od momentu reaktywacji, jedynie Chargers zdobyli jakiekolwiek tytuły dla Oksfordu. National Development Trophy to natomiast zwycięstwo King’s Lynn Young Stars, który wygrali na wiele przed końcem rozgrywek. Nie rozgrywano pucharu, a co więcej – meczów było jak na lekarstwo. Dlatego też zawodnicy mogli ścigać się na obu poziomach. Wielu zawodników jest zwolennikiem takich pomysłów, o czym podkreślał m.in. Cooper Rushen.
IM Wielkiej Brytanii, U21 oraz U19
Seniorska rywalizacja tak naprawdę znowu skradła show. Dlaczego? Bo Robert Lambert otrzymał prawo startu, pomimo braku jazdy w rodzimym kraju. Daniel Bewley miał szansę wyrównać rekord Barry’ego Briggsa, który jako jedyny cztery razy z rzędu wygrał mistrzostwo Wielkiej Brytanii. Ostatecznie to Robert Lambert, po raz drugi, wygrał tytuł i utarł nosa rywalowi. Oczywiście zawodnicy później razem celebrowali i nie było nic złego. Jednakże w finale toczyła się również walka o coś więcej. Charles Wright i Chris Harris walczyli między sobą o przyznanie dzikiej karty na zawody Speedway Grand Prix w Manchesterze. Harris pływał po całej szerokości toru, ale w jednym momencie zbyt wyjechał pod bandę. Wykorzystał to Wright, przyjechał trzeci i otrzymał przepustkę do turniejów SGP na National Speedway Stadium. Serca polskich fanów popękały, ale sam wyścig przyciągnął uwagę wielu osób. Zostawiam go poniżej, ale przypominam, iż to były pierwsze mistrzostwa od wielu lat, do których można było się zakwalifikować. Rywalizacje odpuścił jedynie Richard Lawson, dla którego jazda po samym Manchesterze to nuda i oznaka braku wyrównanych szans.
Mistrzostwa U21 to inna bajka. Sam Hagon wykorzystał fakt, iż rozgrywa się baraż i finał. Pomimo dziesięciu punktów, zdołał obronić tytuł sprzed roku i zostać mistrzem na ostatni rok młodzieżowca. Srebrny medal zdobył Joe Thompson, a jego brat bliźniak – Dan doznał złamania kości łódeczkowatej. To potem sprawi, iż Dan Thompson nie pojedzie w eliminacjach SGP 2, otrzyma tzw. dziką kartę i dojdzie do wylewnych komentarzy Bastiana Pedersena i Villadsa Nagela. Brązowy medal dla Luke’a Harrisona, a William Cairns musiał zadowolić się czwartym miejscem. Jak na debiut było nieźle, a największy zawód – Ashton Boughen. Zresztą Boughen zakończy później karierę (bądź zawiesi) i po wielkich nadziejach pozostanie pustka.
Na koniec sezonu rozegrano mistrzostwa do 19. roku życia. Wśród faworytów Cooper Rushen, William Cairns, Jody Scott i wgrywa… Luke Harrison. Na torze w Workington najlepiej wypadał Vinnie Foord, ale złośliwość rzeczy martwych – łańcucha – wykluczyła go z walki o złoto. W biegu dodatkowym wygrał Harrison, a za nim przyjechali Scott oraz Rushen. Nadzieja brytyjskiego żużla jest duża, ale nie było tego widać po Speedway Grand Prix 2, a co dopiero po SoN 2.
British Youth Championship to natomiast zwycięstwa Coopera Rushena w klasie 500cc, Polaka Caspera Kluczniaka w 250cc i Lewis Hague w 125cc.
Warto podkreślić
Na sam koniec – Daniel Bewley zdobył brązowy medal IMŚ i może powiedzieć, iż wreszcie tego dopiął. Brytyjczycy nie obronili złota w Speedway of Nations, co jest sporym zaskoczeniem. Jednakże zdecydowanie lepiej to wyglądało na długim torze. Zach Wajtknecht został mistrzem świata na długim torze, wyprzedzając zarazem swojego rodaka – Chrisa Harrisa. Co więcej – w Long Track of Nations Wielka Brytania odzyskała tron i zdobyła aż 56 punktów. Chris Harris, Zach Wajtknecht, Andrew Appleton i Cameron Taylor zostali okraszeni złotem.
Tai Woffinden (B), Robert Lambert (Ż)






