Rok temu był bohaterem Polski. Teraz może stracić igrzyska

2 dni temu
Zdjęcie: Fot. Michał Ryniak / Agencja Wyborcza.pl


- Przez ostatnie lata mojej gry w siatkówkę udało mi się tak wiele osiągnąć, iż sam wyjazd na igrzyska by mnie nie zadowolił - zaznacza Łukasz Kaczmarek. Rok temu był bohaterem reprezentacji Polski, ale teraz wciąż szuka formy i nie jest pewne, czy w ogóle będzie w składzie na paryską imprezę. W rozmowie ze Sport.pl odpowiada m.in. na pytania o przygotowanie na taką ewentualność i o problemy, które sprawiły, iż w czasie sezonu klubowego nagle zniknął.
Kariera Łukasza Kaczmarka w reprezentacji Polski pod wodzą Nikoli Grbicia ma kształt sinusoidy. Dwa lata temu, choć był liderem święcącej sukcesy w kraju i Europie Zaksy Kędzierzyn-Koźle, to nie brakowało osób wyrażających wątpliwości co do jego wybór jako drugiego atakującego drużyny narodowej. Wszystkim krytykom zamknął efektownie usta ubiegłego lata, gdy wobec kłopotów zdrowotnych Bartosza Kurka stał się prawdziwym liderem kadry. Wtedy nikt nie miał wątpliwości - Kaczmarek musi być w składzie na igrzyska. Ale ostatni sezon klubowy dla obchodzącego w sobotę 30. urodziny siatkarza był fatalny. Zaksa przechodziła wielki kryzys, ale on sam w pewnym momencie zniknął z powodu problemów osobistych. Teraz walczy o powrót do formy, ale zegar tyka. A sporo osób chętniej w składzie na turniej olimpijski zamiast niego widziałoby będącego w świetnej dyspozycji Bartłomieja Bołądzia.
REKLAMA


Zobacz wideo Jastrzębski Węgiel przegrywa finał Ligi Mistrzów. Jakub Popiwczak: Ogromny ból


Agnieszka Niedziałek: My, dziennikarze, ciągle pytamy o igrzyska i skład na nie, a niektórzy z kadrowiczów mówią, iż o tym nie myślą. Ale to chyba tylko próba ucięcia tematu, bo nie wierzę, iż da się zupełnie odciąć od myślenia o turnieju olimpijskim na miesiąc przed jego rozpoczęciem.
Łukasz Kaczmarek: Nie da się o tym nie myśleć, bo wiemy, jak ważna dla nas jest to impreza i jak bardzo my wszyscy - zawodnicy i cała siatkarska Polska - pragniemy tego medalu. Bardzo ciężko na to pracujemy i to nie od obecnego sezonu, tylko od momentu, kiedy przyszedł Nikola Grbić. Ustalił wtedy plan dotyczący tego, jak ta kadra ma wyglądać i pracować, by ten upragniony krążek wywalczyć. On jako zawodnik go zdobył i myślę, iż wie najlepiej, jak nas do tego turnieju przygotować. Trzymamy się tego schematu, robimy wszystko, co nam każe i głęboko wierzymy, iż marzenia się ziszczą i z Paryża wrócimy z medalem.
Rok temu Kamil Semeniuk opowiadał mi, iż na treningach czuć było mocno rywalizację o miejsce w składzie na najważniejsze turnieje. Da się to porównać z obecną sytuacją? Teraz stawka pozostało wyższa.
Jesteśmy świetnym kolektywem i ta rywalizacja między nami jest, ale jest czysta, zdrowa, sportowa. Tutaj nikt nikomu źle nie życzy, żeby zagrał gorzej czy gorzej trenował. Albo by ktoś czyimś kosztem pojechał na te igrzyska. Zdajemy sobie sprawę z tego, jak silną grupą jesteśmy. I nie mówię tu tylko o tej 17-tce, którą mamy teraz, ale o wszystkich chłopakach, którzy w tej reprezentacji byli od samego początku. Czy to w tym sezonie, czy w poprzednich. Uważam, iż są świetne warunki do tego, by trenować i pracować na jak najwyższym poziomie. Tak jak mówiłem, nikt z tyłu głowy nie myśli o tym, by życzyć komuś źle. Świetnie się dogadujemy między sobą i wspieramy, bo wszyscy jedziemy na jednym wózku i wszyscy walczymy o ten upragniony olimpijski medal.
Debiut olimpijski masz już za sobą. To bardziej uspokaja czy wzmaga apetyt, by znów pojechać na tę prestiżową imprezę i tym razem przejść ten nieszczęsny ćwierćfinał?
Na pewno bardzo chciałbym pojechać na nią drugi raz. Igrzyska w Paryżu z pewnością będą znacząco różniły się od tych w Tokio. Tamte odbywały się w czasach covidowych - było kompletnie inaczej, bez kibiców. Obstawiam, iż organizacja tegorocznych będzie zupełnie inna. Druga sprawa, z powodu zmiany zasad kwalifikacji będzie to też najsilniejszy turniej siatkarski w historii igrzysk. Jedynym outsiderem w stawce jest Egipt, a poza tym każdy mecz będzie praktycznie na żyletki. Bo Liga Narodów czy poprzedni sezon pokazały, iż Kanada, Argentyna czy Niemcy potrafią grać siatkówkę na najwyższym poziomie i wygrywać z najlepszymi.


Twój menadżer udzielił jakiś czas temu dwóch wywiadów, w których odnosił się do Twoich kłopotów z ostatniego sezonu klubowego. W jednym z nich powiedział, iż zabrał głos w tej sprawie, bo ty nie jesteś jeszcze na to gotowy. Teraz już jesteś?
Absolutnie nie chciałbym na ten temat rozmawiać teraz, przy okazji tak ważnego turnieju jak ten finałowy LN i przed tak istotną imprezą, jaką są igrzyska. To nie jest czas na to. To czas na to, by spokojnie pracować i przygotowywać się, by uzyskać jak najlepszą formę na najważniejszy moment tego sezonu.


Tej formy jednak nie da się całkiem odseparować od wspomnianych kłopotów. Na początku zgrupowania w Spale opowiadałeś dziennikarzom, ile kilogramów schudłeś i o potrzebie odbudowy formy fizycznej. Jak wygląda sytuacja niemal dwa miesiące później? Możesz to określić np. procentowo?
Procentowo ciężko to ocenić. Najlepszymi osobami do opowiadania o tym są członkowie sztabu szkoleniowego kadry, ale jeżeli chodzi o mnie, to czuję się świetnie, nic mi nie dolega, jestem zdrowy. Co do utraconych wcześniej kilogramów i masy mięśniowej, to za sprawą ciężkiej pracy w Spale już je odzyskałem. Jestem więc w stu procentach zwarty i gotowy.
Jesteś zadowolony ze swojej gry w fazie interkontynentalnej LN? W statystykach nie wyglądało to zbyt okazale, ale też tych okazji do grania nie było może na razie aż tak wiele.
Fakt, nie było ich za wiele. Zawsze może być lepiej i nigdy nie można być usatysfakcjonowanym tym, jaki poziom się prezentuje. Cały czas trzeba wymagać od siebie więcej, by stawać się lepszym siatkarzem. Faza interkontynentalna za nami, teraz najważniejszy turniej finałowy. A najwyższa forma ma przyjść przede wszystkim na igrzyska.


Masz poczucie, iż jest ona już na wyciągnięcie ręki? Że to kwestia dni lub tygodni? Bo do rozpoczęcia igrzysk coraz bliżej...
Wydaje mi się, iż tak. Tak jak wspominałem, bardzo ciężko przepracowałem ten okres w Spale. Teraz ciężko pracuję i trenuję. Z treningu na trening i z meczu na mecz czuję się coraz lepiej i jestem coraz pewniejszy siebie. Wszystko przebiega zgodnie z planem i mam nadzieję, iż ta forma na igrzyskach w Paryżu będzie optymalna. Mam wielkie zaufanie do sztabu szkoleniowego, bo zawsze doprowadzał nas do tego, by szczyt formy przychodził w najważniejszym momencie i głęboko wierzę, iż teraz będzie tak samo.
Jakie masz podejście - nastawiasz się na to, iż chcesz być na igrzyskach i powtarzasz sobie w myślach, iż to się uda czy wolisz ostrożność?
Przez ostatnie lata mojej gry w siatkówkę udało mi się tak wiele osiągnąć - czy to na parkietach klubowych, czy z reprezentacją - iż sam wyjazd na igrzyska raczej by mnie nie zadowolił. Ten medal olimpijski to praktycznie jedna z ostatnich rzeczy, których mi brakuje, by być spełnionym siatkarzem. Więc nie podchodzę do tego tak, iż sam wyjazd na igrzyska by mnie w jakikolwiek sposób zadowolił. Na pewno byłbym spełnionym siatkarzem, gdybym wrócił z igrzysk z medalem.


Patrząc na twoją reprezentacyjną karierę, to już kilka razy brałeś udział w takiej rywalizacji o miejsce w składzie na duże imprezy. Kiedyś z Maciejem Muzajem czy Karolem Butrynem, teraz z Bartłomiejem Bołądziem. Za pierwszym razem trudniej sobie to wszystko odpowiednio poukładać, a przy kolejnym człowiek jest już odporniejszy psychicznie?
Ja bym do tego tak nie podchodził. Absolutnie. To nie jest tak, iż Bartek Kurek jest jedynką i ja rywalizuję z Bartkiem Bołądziem. Dwa lata temu był w tej kadrze ktoś inny. Jesteśmy grupą i w tej chwili na ataku jesteśmy ja, Bartek Kurek i Bartek Bołądź. Nikt z nas nie podchodzi do tego tak, iż to rywalizacja między nami, iż na igrzyska poleci ten czy tamten. Patrzymy na to tak, iż chcemy po prostu prezentować się jak najlepiej, z korzyścią dla reprezentacji.
Nieobecność w składzie byłaby dla ciebie dużym rozczarowaniem? Przygotowujesz się na wszelki wypadek także na taką ewentualność?
Nie chcę gdybać. Skupiam się na ciężkiej pracy, a nie na gdybaniu.
Idź do oryginalnego materiału