Robert Lewandowski bez gola i ostre recenzje hiszpańskich mediów po blamażu Barcelony z Chelsea

53 minut temu
Screen: YouTube/CANALPLUSSPORT

Trudno powiedzieć, czy Barcelona była w stanie zagrać na Stamford Bridge gorzej, niż zrobiła to w Londynie. Spotkanie z Chelsea zamieniło się dla Katalończyków w długie, męczące upokorzenie, w którym „Robert Lewandowski bez gola” stał się jednym z symboli bezradności całego zespołu. Trzybramkowa porażka to jedno, ale prawdziwy problem tkwił w tym, jak łatwo gospodarze dominowali każdą płaszczyznę gry. VAR skasował im kolejne trafienia, co tylko podkreśla skalę przepaści między obiema drużynami.

Uderzało przede wszystkim to, iż Barcelona od pierwszego gwizdka wyglądała na kompletnie nieprzystosowaną do intensywności Chelsea. Piłkarze Flicka reagowali za późno, biegali bez przekonania, a kiedy już mieli piłkę, podejmowali decyzje tak wolno, jakby wciąż nie dowierzali, iż ktoś może ich tak mocno dusić pressingiem. Lewandowski, choć w pierwszych minutach jeszcze próbował pracować dla zespołu, gwałtownie zniknął w tłoku rywali. Oddał jeden strzał, miał ledwie dwa kontakty z piłką w polu karnym i po godzinie gry usiadł na ławce, wyglądając tak, jakby dobrze wiedział, iż i tak nie zmieniłby już losów tego wieczoru.

Hiszpańskie media nie miały litości. „Sport” napisał wprost, iż Polak jedynie „sprawiał wrażenie aktywnego”, po czym rozpłynął się kompletnie, nie dając drużynie absolutnie nic. Ocena „4” oddawała ich podejście – surowe, bez próby osładzania rzeczywistości. „Mundo Deportivo” było nieco bardziej dyplomatyczne, ale i tam trudno było znaleźć cokolwiek, co wykraczałoby poza delikatne usprawiedliwienia. Z kolei „AS” stwierdził jasno: nie oddał celnego strzału i nie miał wsparcia, więc nie istniał jako zagrożenie. Bardziej bolała jednak „Marca”, bo uderzyła w sedno szerszego problemu. W La Liga Lewandowski imponuje skutecznością, ale w Lidze Mistrzów wygląda jak zupełnie inny piłkarz – powolniejszy, mniej pewny siebie, niemal odcięty od wszystkiego, co definiowało jego najlepsze lata.

Ktoś powie, iż napastnik żyje z podań, a „Robert Lewandowski bez gola” to nie jego wina, skoro nie otrzymał choćby jednej dobrej piłki. Okej, to logiczne. Tylko iż mając doświadczenie i status, jaki ma Polak w Barcelonie, oczekuje się od niego czegoś ponad schemat. Wyjścia z cienia, wniesienia czegoś ekstra, wygrania dwóch–trzech pojedynków, które mogłyby odwrócić dynamikę spotkania. Tymczasem nie zadziałało absolutnie nic. A jeżeli w Europie Barcelona gra jak dziś, a jej liderzy zawodzą na całej linii, to problem nie kończy się na jednym meczu – zwiastuje poważniejszą, strukturalną bolączkę.

Idź do oryginalnego materiału