
Robert Bryczek zabrał głos przed swoim startem w Paryżu.
Już w sobotę Robert Bryczek stoczy swoją drugą walkę w Ultimate Fighting Championship. Żądny pierwszego zwycięstwa w barwach UFC Polak zmierzy się z doświadczonym Bradem Tavaresem. Starcie uświetni kartę wstępną wydarzenia, które odbędzie się 6 września 2025 roku w Paryżu.
Przed galą w stolicy Francji Patryk Prokulski, dziennikarz TVP Sport, miał okazję porozmawiać z Robertem Bryczkiem. Nasz reprezentant zdradził, iż marzy mu się znokautowanie Amerykanina. Jednocześnie przygotowuje się na twardą, wyrównaną trzyrundową batalię.
Oczywiście, wymarzonym scenariuszem byłby nokaut. Kiedy walczyłem w Oktagonie, przygotowywałem się na najgorszy scenariusz – trzy ciężkie rundy, a nokauty przychodziły same. Debiutując w UFC, miałem silne postanowienie, iż przedłużę tę serię i zrealizuję wymarzony debiut, zdobywając szósty nokaut w pierwszej rundzie. Gdzieś to wywróciło się do góry nogami i teraz też nastawiam się na to, iż to mogą być trzy ciężkie rundy. A jak będzie? Zostawiam sobie margines na instynkt, i to on zdecyduje w samej walce, w którą stronę to pójdzie.
ZOBACZ TAKŻE: BSD nie spuszcza oka z walki z Mateuszem Gamrotem! „Byłoby wspaniale”
Robert Bryczek (17-6) na początku ubiegłego roku zadebiutował w szeregach Ultimate Fighting Championship, mierząc się z Ihorem Potierią. 35-latek przegrał jednogłośną decyzją sędziów, zaliczając nieudane wejście do amerykańskiego hegemona. W Paryżu Bryczek będzie chciał pokazać, iż przegrana z Ukraińcem była jedynie wypadkiem przy pracy.