W ostatnich dniach był to główny temat rozmów gospodarzy Euro - kobieca reprezentacja Szwajcarii w ramach przygotowań do mistrzostw, które rozpoczną się już w środę meczem z Norwegią, zagrała z juniorami FC Luzern U-15. I przegrała aż 1:7. Był to sparing, wynik miał pozostać tajemnicą, ale jeden z nastoletnich zawodników pochwalił się nim na Tik-Toku. Jego post błyskawicznie zebrał 70 tys. wyświetleń. Piłkarki, które brały udział w meczu, zostały wyśmiane.
REKLAMA
Zobacz wideo Kobiety chcą zarabiać tyle samo co mężczyźni? Moura Pietrzak: Potrzebujemy dobrego wynagrodzenia, by móc po prostu grać
Czytaj także:
Dogadali się pod osłoną nocy. Fatalne wieści dla Milika
"Teraz rozumiesz, dlaczego twój chłopak zarabia sto razy więcej od ciebie?"; "Zdjęć z meczu towarzyskiego z Luzern nie dodasz?"; "Nadal chcesz zarabiać tyle, co piłkarze?" - takie komentarze czytała w ostatnich dniach Alisha Lehmann, najpopularniejsza szwajcarska piłkarka, która w kadrze odgrywa marginalną rolę. Sławę zawdzięcza nie tylko temu, jak gra w piłkę, ale też swojej urodzie. Obserwujący nawiązywali swoimi komentarzami do jej wypowiedzi sprzed ponad pół roku, gdy stwierdziła, iż to niesprawiedliwe, iż zarabia "sto tysięcy razy mniej" niż jej chłopak Douglas Luiz, który - tak, jak i ona - na co dzień gra w Juventusie.
Lehmann wyłączyła komentarze pod ostatnimi postami. Podobnie zrobiły jej koleżanki z reprezentacji. Ale kibice atakują je pod starszymi postami i na innych platformach.
Atmosfera na kilka dni przed Euro zgęstniała. Selekcjonerka musiała się wyjaśnić, dlaczego w ogóle zorganizowała taki mecz i wystawiła piłkarki na krytykę. Zawodniczki musiały wytłumaczyć się z porażki. Federacja, by odrzeć ten mecz z niepotrzebnej sensacyjności, zaczęła podawać więcej szczegółów - iż czołowe piłkarki nie zagrały, iż w tym spotkaniu wystąpiło aż 26 zawodniczek, iż jedna z bramkarek zmieniła zespół i grała z piętnastolatkami, iż były trzy tercje, iż długo utrzymywał się wynik 1:3 i dopiero w końcówce juniorzy wbili kilka goli. Federacja poinformowała też, iż we wcześniejszych dniach reprezentacja zagrała jeszcze dwa podobne sparingi - z drużyną FC Solothurn U15 i FC Biel U15. Nie słyszeliście o nich, bo wyniki były mniej zaskakujące: 1:2 i 2:1.
W szwajcarskich mediach przetoczyła się dyskusja, czy korzyści z organizowania takich meczów kobiet z juniorami na pewno rekompensują wizerunkowe straty. Znów krytycy kobiecej piłki dostali bowiem amunicję do ataku. Znów - akurat w przeddzień Euro, gdy piłka kobiet doczeka się wreszcie swojego momentu - doszło do niepotrzebnego nakręcenia rywalizacji piłkarek z piłkarzami. Znów kobiecy futbol oberwał za coś, co nieuniknione.
Czytaj także:
Szczęsny czeka na przedłużenie umowy, a tu takie wieści. La Liga ogłosiła
Reprezentacja Szwajcarii przegrała z juniorami 1:7 "Takie mecze są normalne. Jestem zadowolona"
- Graliśmy z drużyną do lat 15, by przetestować naszą taktykę i mieć kolejny mecz do analizy. Tacy chłopcy są już szybsi, silniejsi, skaczą wyżej i mogą wywrzeć presją, która będzie dla nas wyzwaniem. Chodzi o stworzenie warunków podobnych, jakie będą czekały nas na mistrzostwach Europy - tłumaczyła na konferencji prasowej Pia Sundhage, jedna z trenerskich legend, która poprowadzi Szwajcarię na Euro. Wydawała się bardzo spokojna, wręcz niewzruszona całym zamieszaniem. - Takie mecze są normalne. Jestem zadowolona, bo wynik kilka znaczy, a taki mecz z chłopakami jest bardzo dobrym treningiem kondycyjnym. W 2016 r., gdy byłam selekcjonerką Szwecji, też grałyśmy z mężczyznami i przegrałyśmy 0:9, a trzy tygodnie później zdobyłyśmy srebro na igrzyskach olimpijskich. Trudno jest znaleźć odpowiedni wiek dla rywali, żeby stworzyć jak najlepszą symulację meczu - wyjaśniała szwedzka trenerka, która ma na koncie dwa złote medale igrzysk olimpijskich, jeden srebrny, wicemistrzostwo świata, tytuł Copa America, a także nagrodę dla najlepszej trenerki roku FIFA.
- W piłce nożnej kobiet mecze z juniorami nie są niczym niezwykłym. Chodzi o zwiększenie rywalizacji. W trakcie przygotowań kładliśmy nacisk na budowanie wydolności. I pod tym względem ten mecz był przydatny, bo indywidualne wyniki naszych zawodniczek pod względem intensywności i przebiegniętego dystansu były zbliżone do tych z naszych meczów międzynarodowych z silnymi rywalami - mówił Sven Micosse, rzecznik szwajcarskiej kadry.
Hans-Juergen Tritschoks jest niemieckim naukowcem sportowym i tłumaczy, iż porażki piłkarek w meczach z juniorami są całkowicie normalne. W rozmowie z "Die Welt" mówił, iż mecz kobiet jest średnio o jedną trzecią wolniejszy od meczu mężczyzn. - Piłkarze, odkąd przejdą przez okres dojrzewania, mają większą masę mięśniową, dzięki czemu mogą grać w szybszym tempie. Mężczyźni są średnio o 15-20 proc. silniejsi od kobiet. Efekt tego jest tym bardziej widoczny, im bardziej kontaktowy jest sport, o którym mówimy - tłumaczył.
- Większość chłopców miała już 180 cm wzrostu. Byli od nas szybsi i silniejsi. Sporo mieszałyśmy, próbowałyśmy różnych rzeczy i trenerka dokonała wielu zmian. Chcieliśmy wdrożyć różne pomysły do naszej gry, więc dobrze, iż ten mecz się odbył. Wiadomo, iż zawsze chcemy zwyciężać, ale w tym przypadku wynik ma drugorzędne znaczenie - mówiła Nadine Riesen.
Zobacz też: Mieli być siłą reprezentacji Polski, a zostali bez klubu. Lista grozy
Mistrzynie Polski też rozgrywają mecze. "To nie rywalizacja, a współpraca"
Trenerzy piłkarek spod każdej szerokości geograficznej są zgodni: wynikiem zaskoczeni mogą być ci, którzy nie mają większego pojęcia o kobiecym futbolu, a wykorzystują go z kolei ci, którzy z kobiecą piłką mają problem. Bo co w tym dziwnego, iż dojrzewający chłopcy z jednej z najlepszych akademii w Szwajcarii, którzy są starannie selekcjonowani i wróży im się profesjonalną karierę, pokonali zespół kobiet? Każdy, kto zna anatomiczne różnice między mężczyznami i kobietami, nie jest zdziwiony. Większość ekspertów zgadza się, iż do 15. roku życia rywalizacja chłopców z dziewczynami pozostało możliwa, ale później u chłopców zwiększa się masa mięśniowa i szybkość, więc różnice fizyczne stają się zbyt widoczne. I to wtedy na boisku rozdziela się obie płcie. Tak - futbol kobiet nigdy nie będzie tak intensywny i szybki, jak męski. Tak - piłkarki przegrają większość meczów z juniorami. Tak - przegrywały choćby mistrzynie olimpijskie ze Stanów Zjednoczonych. Tak - przegrywały też mistrzynie Europy z Niemiec. Przyczyn takiego stanu rzeczy należy szukać na lekcji biologii.
Czasem jednak trenerzy kobiet świadomie takie mecze organizują. Dlaczego? Porozmawialiśmy o tym z Karoliną Koch, trenerką GKS-u Katowice, z który w minionym sezonie zdobyła mistrzostwo Polski.
- Czasem gram sparingi ze starszymi chłopakami, z kategorii U-19, żeby stworzyć zawodniczkom trudniejsze warunki - przyznaje. - Często korzystam też z pomocy mężczyzn, których mam w swoim sztabie. Włączam ich do treningowych gierek. Jest ich pięciu, więc potrafią przyspieszyć grę i narzucić wyższą intensywność. Dzięki ich obecności mogę przećwiczyć dany element taktyki w lepszy sposób. Takie sparingi z chłopakami przydają się choćby do ćwiczenia gry w obronie niskiej, bo piłkarze gwałtownie rozgrywają piłkę, wymieniają silne podania, błyskawicznie zmieniają centrum gry i wykonują zagrania na 50-60 m, dzięki czemu tworzą na boisku warunki trudniejsze niż te, które później pojawiają się w meczu ligowym. Prowadzę czołowy zespół w lidze, wygrywamy większość meczów, więc trudno byłoby mi stworzyć tak trudne warunki w sparingu z innym zespołem kobiet. Dlatego te sparingi z mężczyznami są tak przydatne. Uważam je za coś normalnego i naturalnego - mówi Koch.
A co z publikacją wyników? Szwajcarski tabloid, który opisał mecz z FC Luzern, zaznaczył w relacji, iż rezultat miał być utrzymany w tajemnicy. - Tak, dbam o to, żeby wyniki nie wchodziły na zewnątrz, bo sam wynik nic o danym meczu nie mówi. Nigdy nie oceniam wyników sparingów i też nie chcę oceniać Szwajcarek, bo nie wiem, co trenerka Pia Sundhage chciała przećwiczyć. Pamiętajmy, iż sparingi są formą treningu. Trenerzy czasami chcą stworzyć określone środowisko i warunki dla swojej drużyny, żeby doskonalić dany element gry, a my nie znamy szczegółów. Wyjdźmy choćby poza piłkę kobiet. Zdarza się przecież, iż jakiś wielki klub gra sparing z kimś z niższej ligi i zaskakująco przegrywa - tłumaczy Koch i potwierdza słowa selekcjonerki Szwajcarii, iż dużym wyzwaniem jest dostosowanie wieku rywali.
- Powiedziemy sobie szczerze, iż jeżeli drużyna kobiet gra z męskim zespołem np. do lat 19, to dla chłopaków taki mecz nie będzie wyzwaniem. Nie będzie też miał dla nich zbyt dużej wartości szkoleniowej, może poza doskonaleniem rozgrywania piłki, itd. Świadomość trenerów i dojrzałość piłkarzy polega na tym, iż wiedzą, po co są takie mecze i komu mają służyć. Grają je, bo chcą nam pomóc. Stwarzają nam dobre warunki do treningu. Piłka kobiet nie rywalizuje z piłką męską. To nie rywalizacja, a kooperacja - zaznacza.
Od polskich trenerów słyszmy, iż młodzi chłopcy - np. 15-letni - nie są idealnymi rywalami, bo często brakuje im jeszcze świadomości, po co takie mecze są rozgrywane. Mówiąc wprost - chcą "dokopać" kobietom, strzelić jak najwięcej goli. Trudno im wczuć się w rolę i skupić np. na wymienianiu dużej liczby podań i przenoszeniu gry z jednej strony na drugą. Ze starszymi zawodnikami taki problem pojawia się znacznie rzadziej. Z naszych rozmów wynika całkiem budujący obraz młodych piłkarzy, którzy wchodzą w rolę sparingpartnerów i pomagają kobietom się rozwijać, a wyniki wypływają bardzo rzadko. O to chodzi.