Szczerze mówiąc, nie mogę wyjść z szoku. Real Madryt, najbogatszy klub piłkarski globu, który różnych trofeów ma pełne gabloty, obraził się na cały świat i zbojkotował ceremonię rozdania nagród na gali Złotej Piłki. Powodem tego stanowczego kroku był fakt, iż głównego trofeum nie dostał piłkarz madryckiego klubu Vinicius Junior. Czarter, który miał dostarczyć całą 60-osobową delegację na galę w Paryżu, został odwołany cztery godziny przed startem. A "Marca" napisała, iż z obozu Realu wyszło stwierdzenie, iż Złota Piłka dla nich nie istnieje.
REKLAMA
Zobacz wideo
Real Madryt mówi ekspertom, na kogo mają głosować
Sam klub wydał oświadczenie, w którym czytamy: "Jeśli kryteria nie wskazują na zwycięstwo Viniciusa, powinny uhonorować Carvajala. Skoro tak się nie stało, jest oczywiste, iż Złota Piłka i UEFA nie szanują Realu Madryt, a Real nie będzie tam, gdzie go nie szanują".
To są jednak kuriozalne słowa. Naprawdę klub piłkarski mówi ekspertom, kogo mają wybrać? To coś nie do pojęcia. Myślę, iż skoro Real taką wagę przywiązuje do Złotej Piłki, to powinien takie oświadczenie wydać przed głosowaniem. Dziś już za późno. Oczywiście żartuję. Gdybym był jurorem, tym bardziej nie głosowałbym na zawodnika klubu, który wywiera taką presję. Co więcej, myślę, iż swoją postawą Real pokazał, iż on sam robi wszystko, aby jego piłkarze nagrody nie dostali. Sport to przecież nie tylko wyniki na boisku, ale też cała rycerska – by odwołać się do terminologii olimpijskich - postawa poza nim. Szopka, jaką odstawił klubowy mistrz Europy przy okazji gali pokazuje, iż oni tam w Madrycie nie mają o tym pojęcia.
To, co jednak szczególnie dziwi, to fakt, iż taki klub, o takich tradycjach i sukcesach, przejmuje się swoistego rodzaju konkursem piękności. Nagle świat się im zawalił, bo nie dostali Złotej Piłki. Naprawdę, gdyby nie kuriozalny bojkot Realu, nikt by się tym plebiscytem na drugi dzień nie zajmował.
Real Madryt potraktował Złotą Piłkę jak kanonizację
Chciałbym przypomnieć, iż przez 100 lat istnienia międzynarodowych rozgrywek nikt nie wybierał najlepszego piłkarza świata. Złota Piłka pojawiła się dopiero w późnych latach 50. XX wieku i przez długie dziesięciolecia była nagrodą tylko dla Europejczyków. Nie dostali jej ani Pele, ani Diego Maradona i to wcale nie ma znaczenia dla ich roli w historii piłki nożnej. Nie dostał jej i też pewnie nie dostanie Robert Lewandowski, ale czy to przeszkadza jego fanom uważać go za najlepszego piłkarza świata?
Spory o to, kto jest najlepszym piłkarzem świata, są czymś naturalnym i każdy ma w nich swoje argumenty, swoje przekonania i sympatie. Tymczasem, wydaje się, iż Real traktuje Złotą Piłkę jakby w Paryżu odbywała się jakiegoś swoistego rodzaju kanonizacja i Rodri został wyniesiony na piłkarskie ołtarze. A przecież nic bardziej mylnego. Każdy może ten wybór kwestionować i uważać inaczej, i pisać jak kiedyś Lewandowski: iż to kabaret.
Owszem, Złota Piłka ma swoją wartość marketingową i może tu jest pies pogrzebany. Real dorabia ideologię o szacunku i jego braku właśnie dlatego, iż z wyboru Viniciusa Juniora mógłby wyciągnąć konkretne pieniądze. A tak kasa przeszła koło nosa.
Real wypiął tyłek, reszta świata już wymierza klapsy
Oczywiście to tylko domysły. Trudno bowiem racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego klub, który nie potrzebuje jeszcze jednej Złotej Piłki, by utwierdzić się w swojej wielkości, rozkręcił taką histerię przy tak w sumie błahej sprawie.
Obrażony Real wypiął na wszystkich tyłek, a teraz wszyscy wymierzają w te obnażone pośladki siarczyste klapsy. Cały świat odbiera bojkot Realu jako niepotrzebną bufonadę, a niemiecki "Bild" posunął się choćby do tego, by żądać wykluczenia zawodników hiszpańskiego klubu z edycji Złotej Piłki 2025.
jeżeli mógłbym pozwolić sobie na małą dygresję - dobrze, iż w erze Michaela Jordana panowała w Chicago Bulls inna mentalność niż dziś w Realu. Gdyby nie to, to pewnie "Byki" zakładałyby swoją własną ligę. Jordan, choć 10 razy był najlepszym strzelcem sezonu zasadniczego NBA i swoimi umiejętnościami przerastał wszystkich współczesnych sobie koszykarzy, najlepszym zawodnikiem ligi został wybrany tylko pięć razy.
Bojkot Realu można byłoby nazwać żenadą, dziecinadą, brakiem szacunku dla całej reszty piłkarskiego świata, gdyby nie jeden fakt. Sport został wymyślony jako dziedzina życia oderwana do codzienności, gdzie obowiązuje fair play i szacunek do rywala. Miał być wzorem dla innych i pokazywać, iż są wartości, których nie sposób ująć w ramy prawa, a które sprawiają, iż świat jest lepszy. Tymczasem staje się tym, czym polityka. Obsługą swojego własnego twardego elektoratu.