137 metrów, świetne noty od sędziów (56 pkt), kilka punktów rekompensaty (3,2) za wiatr z tyłu i miejsce w ścisłej czołówce – Paweł Wąsek w pierwszej serii konkursu w Oberstdorfie zrobił coś, na co zupełnie nie liczyliśmy.
REKLAMA
Zobacz wideo Prawdziwa historia "Bestii z Hinterzarten". Odwiedziliśmy miasto Stefana Horngachera
Oczywiście dziewiąte miejsce Polaka w połowie konkursu to żaden powód do otwierania szampanów. A zatem dlaczego Thomas Thurnbichler na trenerskiej wieży eksplodował z radości, jakby sam był butelką tego bąbelkowego trunku?
Dlatego że:
nieco wcześniej kompromitująco skoczyli Piotr Żyła i Aleksander Zniszczoł, odpadając już po pierwszej serii konkursu KO
nieco wcześniej bardzo słabo skoczył Jakub Wolny, a do drugiej serii awansował tylko dzięki temu, iż jeszcze gorzej wypadł jego rywal z pary, Fin Aalto. Wolny był zdecydowanie najgorszym skoczkiem rundy KO z awansem do rundy finałowej
dzień wcześniej kompromitująco spisał się Dawid Kubacki. Były mistrz Turnieju Czterech Skoczni odpadł już w kwalifikacjach w Oberstdorfie
Gdy Wąsek ruszał z belki startowej, Thurnbichler wyglądał, jakby myślami był daleko poza skocznią. Może w swoim domu, z dala od tych wszystkich wydarzeń, których nie kontroluje. Choć cały czas powtarza, iż wie co robi i iż już za chwileczkę, już za momencik jego zawodnicy odlecą. Kiedy Wąsek w świetnym stylu osiągnął 137 metrów, Thurnbichler wyskoczył z euforii w górę, po czym zbił piątkę ze swoim asystentem Maciejem Maciusiakiem.
Thomas Thurnbichler screeny z Eurosportu
A Maciusiak widocznie wypuścił z płuc nadmiar wstrzymywanego powietrza. Ulga, uff! - dokładnie tak to wyglądało.
Maciej Maciusiak screen z Eurosportu
Te sceny pokazały nam, jak wielką ulgę odczuwa sztab, gdy tylko cokolwiek wyjdzie zawodnikom. A wypowiedź Zniszczoła dla Eurosportu dopełnia smutny obraz tak naprawdę niewiary w możliwości ekipy.
"Słabo". Zniszczoł oceniał zbyt szybko
Oto bowiem po swoim odpadnięciu, a jeszcze przed skokiem Wąska Zniszczoł stwierdził, iż najpewniej w drugiej serii Polska będzie miała tylko jednego skoczka. "Słabo" - oceniał. W tamtym momencie pewny awansu był jedynie Wolny. A Wąsek miał dopiero 42. numer po kwalifikacjach i zdecydowanie nie był faworytem w parze KO z dużo wyżej notowanym Karlem Geigerem.
Udany skok Wąska zaskoczył wszystkich, w tym Wąska – to było widać i słychać. Brawo za to, iż w drugim skoku Wąsek pokazał, iż to nie był przypadek. Uczciwie trzeba podkreślić, iż w pierwszej serii nasz skoczek był jednym z tych, którym wiatr z tyłu nie za bardzo przeszkadzał. W drugiej serii Wąsek miał dużo trudniejsze warunki – dostał 12,2 pkt rekompensaty – a lądował na 130. metrze i obronił miejsce w top 10.
Wąsek kupił trenerowi jeszcze trochę czasu
Dziesiąte miejsce Wąska w Oberstdorfie to jego najlepszy wynik w sezonie. Do top 10 nasz 25-latek pukał już w Wiśle, gdzie był dwukrotnie jedenasty i w Engelbergu, gdzie zajął 11. miejsce w jednym z przedświątecznych konkursów. W Oberstdorfie Wąsek początkowo skakał słabo – w sobotę był 39. i 42. na treningach oraz 42. w kwalifikacjach. Po tych występach nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Świetnie, iż w niedzielę przemówił na skoczni.
Wąsek zdecydowanie uratował nam początek 73. Turnieju Czterech Skoczni. A po reakcji Thurnbichlera widać, iż jemu uratował coś więcej. Bez udanego występu Wąska nasz austriacki trener zebrałby mnóstwo krytyki. Zasłużonej, bo sezon 2024/2025 trwa już ponad miesiąc, a nasza kadra na razie nie wygląda zdecydowanie lepiej niż wyglądała rok temu, gdy przeżywała jedną z najgorszych zim w XXI wieku. Thurnbichler cały czas ma do wykonania mnóstwo ciężkiej roboty, żeby odbudować formę polskich skoczków. Ale Wąsek kupił mu trochę więcej czasu i dodał choć trochę wiary, iż to nie jest misja niemożliwa.