Rafał Górak to postać pomnikowa dla GKS-u Katowice. Prowadzi ten klub od 2019 roku i jest to już jego druga kadencja. To, co nie udało się innym, udało się właśnie jemu. Przełamał klątwę i wprowadził katowiczan do Ekstraklasy. Czekali na to dziewiętnaście lat, a przez dwanaście ugrzęźli na poziomie pierwszoligowym.
Gościem Tomasza Ćwiąkały był Rafał Górak, czyli szkoleniowiec GKS-u Katowice. W długim wywiadzie poruszył kilka ciekawych kwestii – wypowiedział się o pierwszej pracy w tym klubie, momencie, w którym zaufał statystykom, poświęceniu żony, trudnych momentach w życiu oraz o inspirującym wykładzie Marcelo Bielsy.
GKS Katowice bardzo długo robił za przykład klubu przyspawanego na dobre do pierwszej ligi. Spędził tam aż dwanaście lat. Nie był na tyle słaby, żeby spaść, ale też nie na tyle mocny, by wywalczyć awans. Górakowi udało się to, czego nie dokonali wcześniej inni.
– Po mnie pracowali świetni trenerzy – Moskal, Brzęczek, Skowronek, Paszulewicz. Wydawało mi się, iż każdy stamtąd wychodzi totalnie zniszczony.
W jego drugiej kadencji pojawiły się też trudne momenty, jak chociażby ten, w którym GKS notował bardzo długą serię bez zwycięstwa, a trybuny domagały się zwolnienia szkoleniowca. Wtedy bardzo pomogła mu szatnia, która stała za nim murem:
– Mówimy o trzecim sezonie w pierwszej lidze i jedenastu meczach bez wygranej. Wtedy – choćby nie agresja – a zwykły hejt na mnie spadł i był on ogromny. To był moment, gdy zastanawiałem się, czy tego nie rzucić w diabły. Chyba szatnia to wyczuła. Była dla mnie zderzakiem. Oni odbili to ze zdwojoną siłą. Wsparcie zespołu było dla mnie kluczowe.
Rada drużyny powiedziała w końcu, żeby się nie wygłupiał i nie odchodził. Byli przekonani, iż to wszystko „odpali”, a wyniki są totalnie niewspółmierne do gry. Górak wspomniał o statystyce – w pewnym momencie – siedmiu niestrzelonych karnych na dziesięć.
Dlaczego w ogóle drugi raz zdecydował się przejąć GKS Katowice?
– Za pierwszym razem dałem się zabrać na wycieczkę z ludźmi, którzy nie byli rzetelnymi partnerami w prowadzeniu klubu. Dałem się z tym trochę nabrać. Zadeklarowano mi, iż to jest drużyna, która może zawalczyć o Ekstraklasę. Rzeczywistość okazała się zgoła odmienna. Zabrakło mi wtedy takiego doświadczenia w rozmowie. Dzisiaj bym takiego błędu nie popełnił.
Górakowi niedawno stuknęło 310 spotkań na ławce GKS-u Katowice, biorąc pod uwagę dwie kadencje. Przyznał, iż kocha bycie trenerem i jest mu z tym wspaniale, natomiast… jest to bardzo trudne dla drugich połówek.
– Moja żona zawsze chciała się realizować i ja to czułem. Nigdy jej nie powiedziałem – słuchaj, ty się musisz zająć dziećmi, a ja na to wszystko zarobię. Nigdy nie miałem odwagi jej tak powiedzieć. Jak mnie poznała, to kończyła prawo i była w zaawansowanej ciąży, a kiedy w 2011 roku nie mieliśmy co do garnka włożyć, to ona walczyła na dwóch etatach. Dobrze, kiedy ta druga strona ma tyle siły, bo to napędza i nie jesteśmy w domu uwięzieni.
W 2011 roku wydarzyła się też inna rzecz, która odmieniła jego postrzeganie futbolu. Do GKS-u na obóz przyjechał przedstawiciel InStat. To był moment, w którym trener… zamarł, czuł się jak w jakimś śnie. Dotychczas mnóstwo godzin poświęcał na analizę, a takie narzędzie spadło mu z nieba. Pomogło mu to także w postrzeganiu niektórych zawodników i w tym, jak konkretnie im pomóc.
– Wyjeżdżamy ze zgrupowania, jedziemy na mecz do Lubina, mamy mecz nagrany, wysyłamy do Instatu. Raport spłynął do nas w niecałe 24 godziny łącznie z podpięciem do systemu plus PDF z każdym zawodnikiem rozbitym na części pierwsze.
Tomasz Ćwiąkała zwrócił uwagę, iż szkoleniowiec musiał być alfą i omegą w niższych ligach, trochę analitykiem, trochę lekarzem, trochę kierownikiem i każdą rolą w drużynie. W tym kontekście padła też kwestia mitycznego przygotowania fizycznego, na które często zgania się po porażkach:
– Nigdy nie powiem, iż dzisiejszy mecz przegraliśmy dlatego, iż drużyna była źle przygotowana motorycznie. Nie przejdzie mi przez gardło. To jest wszystko ciężar trenera. Nie możemy powiedzieć, iż przygotowanie oddaję mojemu trenerowi motorycznemu, bo oni są fachowcami. Ja tego nie rozumiem. Chcę mieć partnerów do dyskusji, gdzie po meczu powiem: „Wydaje mi się, iż popełniliśmy tu i tu błąd”.
Przyznał ponadto, iż uwielbia porównania do Rakowa i uznaje je za ogromny komplement. Również dlatego, iż taka idea gry strefowej to jest jego ogromna inspiracja. Dla kontrastu dodał też, iż uwielbia, gdy „GieKSa” przegra kilka meczów z rzędu i uznaje się ją za łatwą do rozczytania.
Rafał Górak broni sędziów
Wielu szkoleniowców mocno naciska na sędziów, krytykuje ich, podważa decyzje. Rafał Górak nie. Jest w tej kwestii bardzo specyficzny, bo stara się wejść w głowę drugiej strony i przyznaje, iż bez arbitra nie ma meczu.
– Kluby mają swoje racje, sędziowie też. Sytuacje są diametralnie jasne i łatwo wydać osąd. Najbardziej muszą poradzić sobie z tym sędziowie, ale oni bez naszego wsparcia nic nie zrobią, o ile będziemy tylko sypać piasek. Oni są też ludźmi i wydaje mi się, iż nie mają żadnej złej intencji. Bez sędziego nie ma meczu, obojętnie na jakim poziomie. Wobec tego wszyscy musimy brać odpowiedzialność, żeby byli na jak najwyższym poziomie.
Poruszył też temat VAR-u, jednk merytorycznie. Kładzie nacisk na dialog i brakuje mu informowania, dlaczego została podjęta taka, a nie inna decyzja:
– Chciałbym, gdybym jako trener mógł wszystkie decyzje varowe w sprawozdaniu przeczytać, chcąc się rozwijać i uczyć. Fajnie byłoby taki protokół przeczytać – dlaczego został lub nie został w danej decyzji podyktowany rzut karny. Oczywiście, dla mnie to jest kwestia ogromnego zaufania sędziów do trenerów, klubów. Jest za emocjonalnie, za gorąco.
Rafał Górak pogadał o innych
Górak na swojej drodze spotkał na przykład Dawid Szwargę, który był jego asystentem. Jego zdaniem miał w sobie ogromny talent i od razu go zauważył. Wiedział, iż za chwilę będzie on w innym miejscu. Górak zastał go w klubie w momencie kryzysu, bardzo mocno podłamanego. Musiał popracować nad jego pewnością siebie i dziś jest dumny z tego, iż mu się udało.
Jednym z najważniejszych i inspirujących momentów był dla Góraka wykład Marcelo Bielsy podczas takiej specjalnej kursokonferencji zorganizowanej przez Stowarzyszenie Trenerów Piłki Nożnej:
– Otarłem się o geniusza. Jego autyzm przed samą prezentacją – gdy chodził od ściany do ściany z głową spuszczoną, koncentrując się na tym, co będzie chciał powiedzieć, i potem ciąg słów, ten tembr głosu, w jaki sposób mówi. Byłem przekonany, iż na sali jest geniusz.
Marcelo Bielsa po krótkiej przerwie kontynuuje swoją prezentacje na temat „Wykorzystanie 12 modułów taktycznych dla piłkarzy zespołu” pic.twitter.com/gr9f0PGmgE
— STPN (@STPNCOM) November 15, 2022
Co sobie wziął do serca po tym wykładzie?
– Przestańmy mówić o systemach, mówmy o pozycjonowaniu się. Fajnie, gdy jest to zebrane, rozrysowane, ale dziś piłka jest już tak elastyczna, iż trzeba mówić o pozycjonowaniu, wyjść daleko poza nawias, iż dany zawodnik nie może spełniać roli przy linii czy w środku. Pokazał to na dziesięciu różnych polskich piłkarzach w ramach jedenastu różnych pozycjonowań. Pokazał to w tak kapitalny sposób.
Jednym z piłkarzy, których bardzo udało się rozwinąć Górakowi był Antoni Kozubal, który spędził w Katowicach rok na wypożyczeniu. Nie miał jednak łatwo, bo pierwsze pół roku siedział na ławce, a wtedy… zareagowała jego mama:
– Antka mama potrafiła zadzwonić w trosce o syna, nie miałem o to pretensji, ale to dla mnie pewien ciężar. Zadzwoniła z pretensjami, dlaczego on nie gra, skoro przyszedł z Lecha, martwi się, bo teraz ma też maturę.
Górak polecił mamie piłkarza, żeby była cierpliwa. Później rzeczywiście Kozubal zaczął grać, pomógł w awansie do Ekstraklasy. Wrócił do Lecha Poznań i stał się jego bardzo ważnym elementem. Trafił też do reprezentacji Polski. Trener GKS-u wspomniał o kilku cechach, które mu imponują u tego gracza:
– To chłopak, który swoją skromnością, cechami osobowymi sprawia, iż nie powiesz, iż będzie szefem. Spokojnie, będzie nim. Bardzo lubię liderów, którzy swoją ciszą potrafią oddziaływać na zespół. Moim zdaniem mamy zawodnika, który się rozwija. To normalne, iż będzie miał wzloty i upadki.
Dużym echem odbiło się także odejście Sebastiana Bergiera, a adekwatnie nieprzedłużenie kontraktu z „GieKSą” i dołączenie do Widzewa. Napastnik opowiadał, iż nie czuł się traktowany fair. Miał też pretensje o brak jasnego i klarownego komunikatu po kontuzji ręki. Na koniec zabrakło mu minut, by z automatu przedłużyła się jego umowa. Potrzebował 50%, których nie osiągnął. Miał żal, iż schodził w 55., 60., 65., minucie i przez to jego zdaniem ich zabrakło. Co na to trener Górak?
– Wypowiedzi są niefortunne i tak to należy zakończyć. Znałem ten cały proces odejścia Sebastiana do Widzewa. Nie było tu żadnej winy klubu. To jest takie odbicie piłki nie wiadomo po co.
Dużo brutalniej za to Górak potraktował Tymoteusza Puchacza:
– jeżeli ktoś deklaruje chęć gry, warunki są zaakceptowane przez wszystkie strony, a agencja również potwierdza porozumienie, to dla mnie jest to zobowiązanie. Nie akceptuję sytuacji, w której ktoś nagle odrzuca wcześniej ustalone warunki, powołując się na nową ofertę. Takie słowa z jego strony nie padły. Puchacz zadeklarował grę w GKS-ie Katowice – podkreślił.
Rafał Górak ostro o Puchaczu: „Zachowanie nieprofesjonalne”
CZYTAJ WIĘCEJ O GKS-IE KATOWICE NA WESZŁO:
- GKS miał spuścić łomot Piastowi, a wyszło lanie w drugą stronę
- Pan piłkarz Bartosz Nowak zabawił się w Niecieczy
- GKS Katowice dąży do prywatyzacji. „To wyzwanie stojące przed nami”
Fot. FotoPyk

6 godzin temu


![Kapustka błysnął w meczu Legii. Ładny gol reprezentanta Polski [WIDEO]](https://sf-administracja.wpcdn.pl/storage2/featured_original/692224afb30666_44422650.jpg)







![Ligowe ostatki. Na koniec gramy z Pogonią [BĘDZIE RELACJA LIVE]](https://swidnica24.pl/wp-content/uploads/2025/11/CSC_1234.jpg)


![Dobrze w obronie, nieskutecznie w ataku [GALERIA ZDJĘĆ]](https://static2.slowopodlasia.pl/data/articles/xga-4x3-dobrze-w-obronie-nieskutecznie-w-ataku-galeria-zdjec-1763847555.jpg)

