Siostry Radwańskie bez wątpienia na zawsze wpisały się w historię polskiego tenisa. Oczywiście o wiele większą karierę zrobiła finalistka Wimbledonu, zwyciężczyni WTA Finals 2015 i była nr 2 rankingu WTA Agnieszka Radwańska. Jednak jej siostra również swoje osiągnęła, wygrywając choćby juniorski Wimbledon w 2007 roku, a możliwe w seniorskiej karierze też zrobiłaby więcej, gdyby nie o wiele większy pech do kontuzji niż w przypadku siostry.
REKLAMA
Zobacz wideo Boniek wyzwał Najmana na pojedynek! Ten odpowiada: Zbychu, Zbychu...
Urszula i Agnieszka miały trzecią "siostrę". Jednak co do każdego można się czasem pomylić
Poza kortem nie zawsze miały łatwo. Media często rozpisywały się o ich trudnej relacji z ojcem Robertem, który nie znosił porażek i jak mówiła w jednym z wywiadów sama Agnieszka, "jako nastolatka nie bała się samej przegranej, tylko reakcji jej ojca". Nie bez przyczyny w 2012 roku bardziej utytułowana z sióstr zakończyła z nim trenerską współpracę. Jednak być może najboleśniejszy cios spadł na Agnieszkę i Urszulę ze strony ich bliskiej przyjaciółki.
W swojej biografii "Jestem Isia" była wiceliderka światowego rankingu szczegółowo opisała tę historię. Nie podała imienia zdrajczyni, ale z jej opisu wynika, iż określenie jej mianem "trzeciej siostry Radwańskiej" nie byłoby dalekie od prawdy. - Miałyśmy z siostrą do niej pełne zaufanie, do tego stopnia, iż kiedy szłyśmy na trening, ona sama zostawała w naszym mieszkaniu - czytamy w biografii.
Rzeczy, które ginęły dziwnie regularnie. Prawdę ujawniła... wizyta w sklepie
Jak się okazało, zaufanie to było źle ulokowane, a wspomniana kobieta nie była tym, kim się wydawała. Przez lata okradała obie siostry z różnych rzeczy. Przede wszystkim takich, które w trakcie licznych podróży mogły się zawieruszyć lub po prostu gdzieś zagubić np. w praniu. Same siostry długo choćby nie zauważały, iż te rzeczy giną jakoś tak zbyt regularnie.
Jak zatem dotarły do prawdy? Okazuje się, iż ich fałszywa przyjaciółka popełniła w swych kradzieżach gigantyczny błąd, bo wzięła coś, czego zaginięcia siostry nie mogły nie zauważyć. Szczególnie że... miała to przy sobie w ich obecności.
- Wydało się, kiedy pojechała z Ulą na zakupy. Zdjęła bluzkę, żeby przymierzyć nową, i wtedy siostra zobaczyła, iż tamta ma na sobie jej ulubiony stanik, którego choćby mnie Ula by nie pożyczyła. Wtedy zapaliła się nam czerwona lampka i wreszcie połączyłyśmy wszystkie fakty w całość - pisała Agnieszka Radwańska.
Skradzionymi rzeczami można było wypełnić sklep. "Przyjaciółka" skreślona na amen
Po tym jak wszystko się wydało, złodziejka zwróciła siostrom skradzione rzeczy. Przez lata nazbierało się ich tyle, iż sama nie potrafiła już do końca rozróżnić, co kradzione jest, a co kradzione nie jest. Nie trzeba dodawać, iż Radwańskie na dobre wyrzuciły ją ze swojego życia. Na dobre i nieodwracalnie.
- Oddała nam trzy wielkie worki różnych rzeczy, także prezentów od nas, bo sama nie była w stanie odróżnić tego, co od nas dostała, od tego, co nam ukradła. Opowiadam tę historię jako przykład czegoś niewybaczalnego. Ta dziewczyna choćby nie ma po co do mnie podchodzić, bo dla mnie jest skreślona na wieki wieków.