Radosław Kowalski wygrywa w Grudziądzu. Zawodnik Falubazu opuścił tor w karetce

speedwaynews.pl 5 godzin temu

Zawody w Grudziądzu to już historia. Pomimo ogromnej liczby wypadków i wykluczeń zawody udało się odjechać do końca. W cieniu strasznych momentów, jak choćby ten, gdy na tor upadł Kacper Witrykus, mieliśmy zaciętą walkę o zwycięstwo aż do ostatniego biegu. Ostatecznie na szczęście większość zawodników wyjechała z Grudziądza wyłącznie z siniakami.

Wyrównany początek

Zawody świetnie rozpoczęły się dla Igora Korduna. Jako jedyny po trzech seriach startów był niepokonany. Po osiem punktów na koncie mieli wtedy Mikołaj Duchiński i Radosław Kowalski. Natomiast Filip Bęczkowski po trzech startach zgromadził siedem punktów. Natomiast fatalnie zawody rozpoczęły się choćby dla Rafała Grzędzińskiego. Po defekcie w pierwszym starcie przywiózł dwa zera w następnych dwóch seriach. Karol Szmyd i Kevin Ivański-Helt po trzech startach zgromadzili zaledwie punkcik.

Festiwal wypadków

Fatalnie dla zawodnika Stelmet Falubazu Zielona Góra, Kacpra Witrykusa rozpoczęło się ściganie w Grudziądzu. Ponieważ już w swoim pierwszym starcie wpadł w niego Kevin Ivański-Helt. Wypadek okazał się na tyle fatalny w skutkach, iż do piętnastolatka wyjechała karetka. Po chwili ratownicy wyciągnęli nosze i zabrali z toru młodego żużlowca. Jednak pomimo informacji płynących na początku ze stadionu, które mówił o wycofaniu się Kacpra z zawodów, ten kontynuował jazdę na torze w Grudziądzu.

Do kolejnego groźnego incydentu doszło w piątej gonitwie dnia. Na tor upadł prowadzący w tym wyścigu Dawid Rozpędek. Damian Miller i Kacper Szarszewski nie byli w stanie go ominąć. W efekcie wpadli w niego i cała trójka zapoznała się z nawierzchnią Grudziądzkiego toru. Tuż po wypadku na torze pojawiły się dwie karetki. Jednak tym razem obyło się bez potrzeby interwencji lekarzy. Każdy z zawodników, którzy brali udział w wypadku, wyszli z niego bez szwanku.

Łeb w łeb o zwycięstwo

Przed ostatnią serią startów trójka zawodników walczących o zwycięstwo miała dokładnie po jedenaście punktów. Radosław Kowalski, Igor Kordun i Mikołaj Duchiński. Tuż za nimi z dorobkiem dziewięciu punktów czaił się jeszcze Filip Bęczkowski. Jednak w ostatniej serii startów w wyścigu numer siedemnaście, zwycięstwo w zawodach przypieczętował zawodnik Autona Unii Tarnów Radosław Kowalski. Igor Kordun co prawda uzyskał tyle samo punktów, a choćby tyle samo trójek, jednak przegrał w bezpośrednim starciu z Kowalskim w szesnastym biegu. Mikołaj Duchiński zdobył dwa punkty w ostatnim biegu, co zapewniło mu ostatni stopień podium w Grudziądzu. Filipowi Bęczkowskiemu zabrakło dwóch punktów do miejsca na ,,pudle”.

Igor Kordun, fot. Dariusz Jagła
Idź do oryginalnego materiału