PZPN zabrał głos w sprawie Wojciecha K. "Kompletnie bezkarny"

22 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Adam Stępień/Agencja Wyborcza.pl, Maciek Jaźwiecki/Agencja Wyborcza.pl


Rodzice dzieci z Progresu Warszawa opowiedzieli o stosującym przemoc trenerze Rzecznikowi Praw Dziecka, Mazowieckiemu Związkowi Piłki Nożnej i PZPN. Mimo iż sprawa wlecze się od maja, kilka się zmieniło. K. jak krzyczał, tak krzyczy.
- Wojciech K. czuje się kompletnie bezkarny. Dopóki ktoś nie skoczy z mostu i nie zostawi listu "przez tego, który zniszczył mi życie", to nikt się tym na poważnie nie zainteresuje. Ani MZPN. Ani PZPN. Ani Rzecznik Praw Dziecka. Jednym tchem wymienię piętnastu zawodników, którzy zostali przez tego człowieka skrzywdzeni - mówił Jarosław Multan w reportażu Sport.pl o mającym stosować przemoc trenerze-właścicielu Progresu Warszawa, który można przeczytać TUTAJ.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki nie dowierza: Jak można za niego zapłacić 100 baniek?! [To jest Sport.pl]


Multan jest ojcem Janka - bramkarza, którzy przez kilka lat grał w tym klubie i już z niego odszedł. Razem z innymi rodzicami zgłosił sprawę najpierw do Rzecznika Praw Dziecka, a później do Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej, który sprawą wprawdzie się zainteresował, ale nie wyciągnął żadnych konsekwencji i ostatecznie przekierował ją do Polskiego Związku Piłki Nożnej.
- Rodzice złożyli wiele pism, pisali na niego skargi. MZPN z jednej strony organizuje spotkania na temat agresji w piłce, a tutaj mija już pięć-sześć miesięcy i naprawdę nie rozumiem, co oni w tym czasie robili. W tej sytuacji każdy dzień i każdy trening jest ważny. Nie mogę zagwarantować, iż K. kiedyś na treningu komuś czegoś nie zrobi albo iż nie wyjdzie z tego jakaś bójka z rodzicami - twierdzi jeden z byłych trenerów tego klubu, który odszedł, bo miał dość zachowania Wojciecha K. (nazwisko do wiadomości redakcji).


"Wymieniał punkt po punkcie kolejne formy przemocy i dopasowywał do nich konkretne zachowania siedzącego obok K."
Rodzice najpierw zwracali uwagę samemu K., iż jego zachowanie podczas meczów - krzyki, wyzywanie i obrażanie zawodników - jest niedopuszczalne i powinien nad sobą panować. Rozmawiali z nim indywidualnie, prosili też o spotkania w szerszym gronie, wysyłali maile i napisali do niego list otwarty, pod którym podpisało się kilkanaście osób. A iż nic nie działało, to postanowili zabrać swoje dzieci z klubu i zgłosić sprawę na zewnątrz. Jarosław i Elżbieta Multan zaczęli od wysłania pisma do Rzecznika Praw Dziecka, a Agnieszka Czwartosz - matka Antka, który grał z Janem Multanem w jednej drużynie - napisała list do Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej. Później działali już wspólnie. Zaczęli zgłaszać się do nich kolejni rodzice chłopców trenujących w Progresie.
RPD odpisał po kilku dniach, 6 maja 2024 r., iż przekazał otrzymaną korespondencję do prezesa Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej i wniósł do niego o zajęcia stanowiska w tej sprawie, a także o ustosunkowanie się do treści zgłoszonych problemów, uwag i spostrzeżeń. Rzecznik wniósł także do prezesa MZPN o udzielenie odpowiedzi rodzicom i przesłanie jej kopii na adres Rzecznika Praw Dziecka.


Następnie MZPN zaprosił rodziców na spotkanie z członkami Komisji Dyscyplinarnej MZPN. To był 16 maja. W siedzibie MZPN stawiło się troje rodziców trzech chłopców, którzy grali w Progresie. Agnieszka Czwartosz na spotkanie przyszła z synem, który zdecydował się opowiedzieć komisji o tym, jak ponad rok wcześniej został przez K. uderzony w klatkę piersiową. - Podczas spotkania z komisją było to mocno doprecyzowywane: czy to było popchnięcie na zasadzie "ej, stary!", czy uderzenie. Antek powiedział, iż oberwał kilka razy w klatkę piersiową i się skulił - opowiada nam Czwartosz.
Ku zdziwieniu rodziców na spotkanie zaproszony został także Wojciech K. Nie było go w sali, gdy przesłuchiwany był Antoni Czwartosz. Pojawił się w niej dopiero później, gdy skończyło się przesłuchanie 17-latka, a przed komisją zaczęli wypowiadać się rodzice. Byli do tego spotkania przygotowani. Jarosław Multan wykorzystał klasyfikację "kategorie i formy przemocy" opracowaną przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę. Wymieniał punkt po punkcie kolejne formy przemocy i dopasowywał do nich konkretne zachowania siedzącego obok K. Trener i właściciel Progresu wszystkiego się wypierał. Również w rozmowie z nami zaprzeczył wszystkim zarzutom stawianym przez rodziców.
Rodzice zobowiązali się przed komisją, iż w ciągu tygodnia zbiorą i prześlą dowody - głównie screeny wiadomości, które wysyłał K. - by potwierdzić część zarzutów. Nie mieli natomiast dowodów na to, iż trener stosował przemoc fizyczną wobec dzieci. W wysłanym do MZPN piśmie zaznaczyli, iż oczekują odpowiedzi w terminie 14 dni. Twierdzą jednak, iż odpowiedź nie nadeszła w ogóle. MZPN temu zaprzecza - o wszystkim miał informować rodziców na bieżąco.
- Po spotkaniu z komisją zostaliśmy zapytani, czego oczekujemy. Dostaliśmy tydzień do namysłu i daliśmy w tym czasie odpowiedź, iż oczekujemy, iż koordynator ds. bezpieczeństwa dzieci zbada tę sprawę, a jeżeli nasze sygnały się potwierdzą, to K. zostanie zawieszona licencja trenerska. Naszym głównym postulatem było odsunięcie go od dzieci - mówi Czwartosz.


Sprawa przekazana do PZPN. "Jako rodzic, czuję się bezsilny"
Sami rodzice dzwonili do MZPN, by uzyskać informację, co dzieje się w zgłoszonej przez nich sprawie. Długo brakowało konkretów, aż w końcu, podczas jednej z takich rozmów, dowiedzieli się, iż sprawa została przekazana Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej. Tyle. Żadnych innych wniosków, żadnych postanowień, żadnych dodatkowych informacji. Byli przekonani, iż sprawa w MZPN została tym samym zamknięta. Dopiero od nas, po kilku miesiącach, dowiedzieli się, iż MZPN wciąż nad nią pracuje.
Do spotkania online z Rzecznikiem Etyki PZPN doszło 19 lipca. Trwało godzinę. Rodzice jeszcze raz opowiedzieli, co działo się w klubie. Rzecznik ks. prof. Jerzy Kostorz zapewnił, iż sprawą zajmie się Komisja Dyscyplinarna i doradzał, by raz jeszcze zwrócili się do Rzecznika Praw Dziecka, a także zgłosili sprawę na policję.
- Z rozmowy wynikało, iż jako rodzice powinniśmy zgłosić sprawę na policję, co ułatwiłoby procedowanie sprawy w Związku. Otrzymaliśmy informację, iż sprawa niezależnie od zgłoszenia na policję zostanie skierowana do komisji dyscyplinarnej PZPN. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy żadnej informacji ze strony PZPN. W międzyczasie skierowaliśmy pytanie do RPD o status sprawy i tutaj również do dzisiaj nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Innymi słowy, zostały stworzone regulaminy, procedury, przepisy, które są kompletnie martwe. Realnie żaden z powyższych organów nie podjął tematu, cedując kolejno odpowiedzialność na inne organy. Jako rodzic, czuję się bezsilny. Bardzo chciałbym się dowiedzieć, w jaki skuteczny i realny sposób oraz do kogo mogę zgłosić potencjalne nadużycia wobec dzieci i młodzieży - mówi Jarosław Multan.
- Odchodząc z klubu i rozmawiając z innymi osobami, słyszałam, iż MZPN jak zwykle zamiecie wszystko pod dywan, iż K. ma kogoś we władzach, iż szkoda w ogóle czasu. Do tego część osób sugerowała, żeby się nie wychylać, bo K. zablokuje mojego syna na trzy lata. Nie wierzyłam w to. Myślałam, iż nie robiąc nic, daję przyzwolenie na zło, które się dzieje. Dzisiaj wiem, iż część słów, np. o zawieszeniu, była wyssana z palca. Ale też rozumiem, dlaczego ludzie nie idą do władz zwierzchnich nad klubem. Dlaczego? Bo uważam, iż zostaliśmy kolokwialnie mówiąc olani. Nikt się nie pochylił nad tematem, żeby chociaż wysłać do klubu osoby, które mogłyby zweryfikować temat - twierdzi Agnieszka Czwartosz.


- Następnie sprawa została przekazana do PZPN i znowu miałam nadzieję. Ale tu dostaliśmy tylko informację, iż powinniśmy iść na policję. Po zweryfikowaniu tego tematu z prokuratorem, udanie się na posterunek nic nie da. Tu wymagane jest określenie mocnych paragrafów, na podstawie których zgłoszenie powinno trafić do prokuratury. My, jako rodzice, nie chcemy wsadzić K. do więzienia. Chcemy tylko, żeby ktoś, kto wydaje licencję pozwalającą mu trenować dzieci, zweryfikował, jak to robi. My, rodzice, i tak zrobiliśmy dużo, bo mogliśmy po prostu odejść z klubu i mieć wszystko w nosie - dodaje.


Polityka Bezpieczeństwa Dzieci, czyli czego trenerzy nie mogą robić
W czerwcu 2023 r. PZPN wprowadził Politykę Bezpieczeństwa Dzieci. To dokument, który w założeniu ma pomóc ochronić młodych piłkarzy i piłkarki przed wykorzystaniem seksualnym, przemocą fizyczną i psychiczną, dyskryminacją, niesprawiedliwym traktowaniem, a także zwiększyć świadomość trenerów, rodziców oraz pozostałych osób zaangażowanych w młodzieżową piłkę.
W blisko stustronicowym dokumencie czytamy m.in.:
"W zakresie ochrony dzieci rola koordynatorów nie sprowadza się jedynie do wskazania odpowiedniej procedury, gdy zdarzy się incydent, ale przez większość czasu polega na służeniu wsparciem i informacją. Dane kontaktowe koordynatora powinny być znane wszystkim osobom pracującym w podmiocie, a także rodzicom i dzieciom".


"Koordynator i zarząd organizacji są odpowiedzialni w szczególności za wdrożenie Polityki, przyjmowanie zgłoszeń, przeprowadzanie postępowań wyjaśniających i udzielanie wsparcia małoletnim".
W rozdziale "5 etapów zmierzających do zapewnienia bezpieczeństwa dzieci w piłce nożnej", w punkcie pierwszym "Wprowadzenie polityki bezpieczeństwa dzieci" MZPN pisze, iż planuje m.in. "podjęcie odpowiednich działań w przypadku zarzutów o działania zabronione poprzez kierowanie spraw do odpowiednich organów państwowych".
W dokumencie wymienione są też formy nadużyć i ich przykłady w piłce nożnej. To m.in. uderzanie dziecka przez trenera, ponieważ nie słucha, przeszkadza w treningu; popychanie; krzyczenie na dziecko i używanie języka agresywnego, ironicznego lub poniżającego w szczególności w sytuacjach niepowodzenia sportowego; naśmiewanie się z dziecka i zachęcanie do tego innych zawodników; karanie nadmiernym wysiłkiem fizycznym; brak wiedzy opiekunów, gdzie znajdują się dzieci podczas obozów piłkarskich lub meczów wyjazdowych; niezapewnienie napojów lub niepozwalanie dzieciom na zaspokojenie pragnienia podczas treningu.
W "Polityce Bezpieczeństwa Dzieci" czytamy też o różnych innych formach nadużyć. Jeden z przykładów dotyczy kontuzji. "(…) Zachęcanie dzieci do gry w przypadku kontuzji jest zachowaniem, które nie powinno być akceptowane przez trenerów i środowisko piłkarskie".


Fragment korespondencji między jednym z zawodników a trenerem Wojciechem K. screen


W dokumencie czytamy też, by zwrócić szczególną uwagę, gdy trener lub opiekun: "Wyróżnia jedno lub więcej dzieci, zarówno faworyzując, jak i karząc; dąży do osiągnięcia wyniku, nie zważając na to, czy dziecko jest szczęśliwe i ma dobre samopoczucie; używa wulgaryzmów w obecności dzieci; nie postępuje zgodnie z wytycznymi i kodeksami postępowania, m.in. kodeksem dla trenerów, opiekunów, wolontariuszy i innych osób pracujących z dziećmi".
Rodzice w "Polityce Bezpieczeństwa Dzieci" czytają też, iż podstawy do obaw o nadużycia mogą istnieć, gdy: "Otrzymamy relację od osoby, która widziała wykorzystywane dziecko; zaobserwujemy lub otrzymamy dowody, takie jak niewyjaśnione obrażenia fizyczne lub zachowanie, które może być konsekwencją nadużycia, np. dziecko jest wycofane i bardzo spokojne, kiedy zwykle takie nie jest; dziecko wskaże (lub ujawni), iż było maltretowane. Pamiętajmy, iż dzieci rzadko mówią o tym, iż są maltretowane i często nie wiedzą, co zrobić lub gdzie udać się po pomoc. Dzieciom bardzo trudno jest mówić o możliwym nadużyciu, dlatego należy być czujnym w wychwytywaniu oznak".
W dokumencie rodzice znajdują również istotne przypomnienie: "PAMIĘTAJ: Twoim obowiązkiem nie jest decydowanie o tym, czy doszło do złej praktyki lub nadużycia. Twoim obowiązkiem jest zgłaszanie wszelkich obaw i podejrzeń do koordynatora ds. bezpieczeństwa, zarządu organizacji lub do odpowiednich służb".


Dokument określa też obowiązki koordynatora mazowieckiego ZPN ds. bezpieczeństwa dzieci. To m.in.


Raportowanie zgłoszeń dotyczących bezpieczeństwa dzieci do odpowiednich organów wewnętrznych Mazowieckiego ZPN oraz organów zewnętrznych; wspólnie z zarządem organizacji odpowiada za zgłaszanie zawiadomień o popełnieniu przestępstwa na szkodę małoletniego oraz zawiadamianie sądu opiekuńczego.
Koordynacja, nadzór i wsparcie nad procesem wdrażania Polityki Bezpieczeństwa Dzieci, powiązanych procedur i wytycznych, w tym reagowania na incydenty w podmiotach piłkarskich.
Dbanie o realizację wymagań prawa powszechnego oraz Polityki Bezpieczeństwa Dzieci w zakresie rekrutacji, zatrudnienia i działalności trenerów, opiekunów i wolontariuszy w programach szkoleniowych, imprezach, wydarzeniach i akcjach z udziałem dzieci i młodzieży w ramach Mazowieckiego ZPN.
Dbanie o odpowiednią reakcję na naruszenia w zakresie bezpieczeństwa dzieci, w tym wskazywanie odpowiednich procedur postępowania i wytycznych w przypadku incydentów oraz realizację planu wsparcia małoletniego po ujawnieniu krzywdzenia.


O wszystkich wymienionych wyżej formach nadużyć rodzice i trenerzy opowiadają w reportażu dotyczącym Progresu i trenera K. I mają wątpliwości, czy MZPN i PZPN zrobiły wszystko, co było w ich mocy.


"Sprawa jest wyjaśniana". PZPN rozważy możliwość skierowania sprawy na policję
Zwróciliśmy się do Rzecznika Praw Dziecka i PZPN z pytaniami dotyczącymi tej sprawy. Rzeczniczka RPD Paulina Nowosielska swoją odpowiedź odesłała 22 października.
"Rzeczniczka Praw Dziecka podjęła niezwłocznie działania zgodne ze swoimi ustawowymi kompetencjami. Mazowiecki Związek Piłki Nożnej poinformował, iż organem adekwatnym do rozpatrywania spraw z zakresu kodeksu etycznego PZPN jest Rzecznik Etyki PZPN. W związku z powyższym RPD skierował stosowne pismo do Rzecznika Etyki PZPN. Z informacji, jakie posiada Biuro RPD wynika, iż sprawa jest wyjaśniana".


Na pytania 23 października odpowiedział też PZPN:
1. Na jakim etapie jest zgłoszona przez rodziców sprawa dotycząca Progresu Warszawa i Wojciecha K.?
Postępowanie w sprawie zgłoszonej przez rodziców toczy się aktualnie w MZPN. Odbyło się również spotkanie rodziców, którzy dokonali zgłoszenia, z Rzecznikiem Etyki PZPN. Podczas tego spotkania rodzice przedstawili swoje stanowisko. Rzecznik Etyki zwrócił się do rodziców z prośbą o informację, czy zgłosili oni sprawę odpowiednim organom ścigania, ponieważ w sytuacji podejrzenia popełnienia czynów zabronionych na szkodę dziecka, te organy są adekwatne do prowadzenia postępowania. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi od rodziców. jeżeli rodzice nie dokonają zgłoszeń do organów ścigania, PZPN rozważy możliwość skierowania sprawy do odpowiednich instytucji, takich jak policja.
2. Jakie działania podjął PZPN w tej sprawie?
Rzecznik Etyki PZPN spotkał się z rodzicami, którzy dokonali zgłoszenia. Sprawa ma charakter wielowymiarowy, większość postępowania jest prowadzona przez MZPN. PZPN oczekuje na jego wyniki. Również oczekujemy na informacje od zgłaszających rodziców, czy zarzucane czyny zostały zgłoszone odpowiednim organom ścigania. Nasza praktyka, podobnie jak doświadczenia innych federacji, wskazuje na to, iż takie sprawy powinny być rozpatrywane przez odpowiednie organy państwowe, które mają kompetencje do pełnej i profesjonalnej oceny sytuacji, jej wyjaśnienia i uznania czy doszło do popełnienia zarzucanych czynów. o ile organy państwowe potwierdzą, iż doszło do popełnienia czynów zabronionych, PZPN podejmie dalsze działania dyscyplinarne wobec osób i instytucji związanych z tą sprawą.
3. Czy koordynator ds. bezpieczeństwa zweryfikował prawdziwość informacji przekazanych przez rodziców? jeżeli tak, jakie były jego ustalenia?
Prowadzona weryfikacja dotyczy aspektów formalnych zgłoszenia, ale w związku z brakiem jednoznacznych dowodów i odpowiedzi na zapytania dotyczące zgłoszenia do organów ścigania, sprawa nie została w pełni rozstrzygnięta. W związku z tym, dalsze działania będą uzależnione od wyników postępowania i ewentualnych zgłoszeń do odpowiednich organów ścigania. W przypadku potwierdzenia zarzutów przez organy państwowe, PZPN będzie mógł podjąć odpowiednie kroki dyscyplinarne.


4. Dlaczego MZPN przekierował sprawę do PZPN?
MZPN po dokonaniu wstępnej analizy sprawy uznał, iż z uwagi na charakter zarzutów oraz ich związek z polityką ochrony dzieci, sprawa powinna zostać przekazana do PZPN. MZPN kontynuuje natomiast postępowanie w zakresie naruszenia przepisów wewnątrzzwiązkowych związanych z procedurami zawieszenia zawodników.
5. Dlaczego MZPN po przesłuchaniu rodziców i zapoznaniu się z zebranymi przez nich dowodami, nie wyciągnął wobec Wojciecha K. konsekwencji?
Postępowanie w MZPN jest przez cały czas w toku. MZPN w sytuacji ewentualnego uznania winy klubu, w związku naruszeniem przepisów wewnątrzzwiązkowych związanych z niewypełnianiem procedur wydawania przez Zarząd klubu decyzji w przedmiocie zawieszenia zawodników, może zastosować stosowne sankcje dyscyplinarne.
6. Dlaczego MZPN nie udzielił rodzicom informacji, jakie działania zostały podjęte w zgłoszonej przez nich sprawie i do jakich ustaleń doprowadziły?
Na każdym etapie postępowania MZPN udziela stosownych informacji stronom postępowania – zarówno telefonicznie, mailowo, jak i w formie pisemnej. MZPN przestrzega procedur informacyjnych, a strony mogą w każdej chwili uzyskać informacje na temat statusu sprawy.
7. Czy wiedzą Państwo, iż od czasu zgłoszenia przez rodziców tej sprawy i spotkania rodziców z Rzecznikiem PZPN ds. Etyki, Wojciech K. kolejny raz zachował się w sposób niedopuszczalny? Mowa o meczu z Młodzikiem Radom z 25 sierpnia 2024.
PZPN nie otrzymał formalnego zgłoszenia dotyczącego tego zdarzenia.


Na tym odpowiedzi ze strony PZPN się kończą. MZPN własne odpowiedzi na nasze pytania dosłał 31 października. W znacznym stopniu pokrywały się z odpowiedziami PZPN. Zamieszczamy więc fragmenty z dodatkowymi i nowymi informacjami:
Dlaczego MZPN przekierował sprawę do PZPN?
MZPN po dokonaniu wstępnej analizy sprawy uznał, iż z uwagi na charakter zarzutów oraz ich związek z polityką ochrony dzieci, sprawę przekazano do PZPN. MZPN zakończył postępowanie w zakresie naruszenia przepisów wewnątrzzwiązkowych związanych z procedurami zawieszenia zawodników - w tej sprawie zapadło orzeczenie wobec Klubu AP Progres Warszawa z dnia 17.10.2024 roku. [dopytaliśmy MPZN o treść orzeczenia, ale na razie jest ono tajne. Progres Warszawa nie otrzymał jeszcze pisma z informacjami w tej sprawie - red.].
Dlaczego MZPN po przesłuchaniu rodziców i zapoznaniu się z zebranymi przez nich dowodami, nie wyciągnął wobec Wojciecha K. konsekwencji?
MZPN wobec naruszenia przepisów wewnątrzzwiązkowych związanych z niewypełnianiem procedur wydawania przez Zarząd Klubu decyzji w przedmiocie zawieszenia zawodników zastosował sankcje dyscyplinarne w stosunku do Klubu. Natomiast w zakresie zachowania trenera ze względu na charakter zarzutów i grożący wymiar kary skierował sprawę do PZPN.
Dlaczego MZPN nie udzielił rodzicom informacji, jakie działania zostały podjęte w zgłoszonej przez nich sprawie i do jakich ustaleń doprowadziły?
Na każdym etapie postępowania MZPN udziela stosownych informacji stronom postępowania - zarówno telefonicznie, mailowo, jak i w formie pisemnej. MZPN przestrzega procedur informacyjnych, a strony mogą w każdej chwili uzyskać informacje na temat statusu sprawy i tak było w tym przypadku.


Kontakt do autora: [email protected]. Gwarantujemy anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału